ZWIADOWCY One Shot #45

321 22 6
                                    

  "Co, gdyby..." (Willyss)

Pierwsze co poczuł, to dziwna niewola. 

Jakby ktoś wepchał go do klatki i zatrzasnął za nim drzwi na klucz.

Jednak poczucie zniewolenia po chwili ustąpiło, wtedy zwiadowcę wypełnił nieopisany spokój i zadowolenie. Jakby ktoś podarował mu bezpieczeństwo i radość, która zaczynała nim zawładać

  W głowie jednak miał dziwny mętlik. Ciągle jakby przez mgłę słyszał w kółko powtarzane jedno zdanie: "Będę zaszczycony, jeśli przyłączysz się do moich rycerzy"

Pamiętał to zdanie doskonale. Wypowiedziane wiele lat temu przez barona Aralda, podczas jego pierwszego roku nauczania, gdy uratował barona Redmont, Halta oraz sir Rodnaya przed krwiożerczym kalkarem. 

Pamiętał doskonale, jak grzecznie odmówił od propozycji szkolenia się na rycerza, bo chciał kontynuować szkolenie zwiadowcy pod polnym okiem Halta. 

  Teraz jednak coś mu się nie zgadzało. Stał w domu, na środku korytarza, który prowadził prosto do dużego pokoju z fotelami, stołem i kominkiem. Zaraz przy tym pomieszczeniu Will dostrzegł otwartą kuchnię ze stołem jadalnym, na którym były dwa kubki pełne kawy, patelnia z jajecznicą i stos papierów. 

  Rozejrzał się uważnie po pokoju. 

Zmarszczył brwi, gdy ujrzał tarczę wiszącą nad kominkiem z wizerunkiem groźnego dzika. Był pewien, że już gdzieś widział taką tarczę. 

  Podszedł do tarczy, dotykając ją delikatnie, aż w końcu oczy mu się rozszerzyły. Już pamiętał gdzie widział ten herb. Identyczny wizerunek przedstawił mu baron Arald, gdy proponował mu przystanie do Szkoły Rycerskiej. 

  Will zaczął oglądać resztę pomieszczenia, jednak nie znalazł nic specjalnego.  Bordowy, damski płaszcz powieszony na krześle, doniczki z kwiatami na parapetach, świece nad kominkiem, pojedyncza książka leżąca na fotelu i pusty kubek po kawie. 

  Will z ciekawości ruszył do kuchni, gdzie na stole wciąż stały dwa kubki gorącej kawy i patelnia z jajecznicą. Zerknął na przygotowane trzy talerze i niewiele myśląc, nałożył na nie śniadanie. W zasadzie sam nie wiedział dlaczego to zrobił - był to raczej odruch. 

  Gdy jedzenie zostało nałożone, Will sięgnął po kawę i upił łyk, zerkając z ciekawości na raporty leżące na stole. Zmarszczył brwi. Wśród nich rozpoznał między innymi dokumenty, które zwiadowcy regularnie przesyłali między sobą, aby być ze wszystkim na bieżąco. Jednak co te kartki robiły tutaj? Z całą pewnością nie znajdował się w chacie zwiadowcy - wręcz przeciwnie, wyglądało na to, że budynek w którym był, to zwyczajny dom rodzinny położony zapewne gdzie w okolicach zamku czy w wiosce. Zwiadowcy nie mieszkali w takich domach, więc co robiły tu raporty z korpusu? 

  Nagle drgnął, gdy wyczuł, jak ktoś staje tuż za nim. Poczuł ciepły oddech na swoim karku i ramiona, która obejmują go od tyłu. Will cały się spiął, gotowy to powalenia nieznajomego, lecz w ostatniej chwili coś go powstrzymało. 

  Postać za nim położyła głowę na jego ramieniu i powiedziała zaspanym głosem: 

  - Znów pracujesz od rana? 

Te cztery słowa sprawiły, że Will wbił wzrok w okno na przeciwko. 

Blond włosy nieznajomej postaci opadły na jego ramiona a Will nagle poczuł delikatny kwiatowy zapach. 

Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz