DRUŻYNA One Shot #47.6

164 14 3
                                    

 Skandyjski okręt handlowy zatrzymał się w aralueńskim porcie. 

  Został wypatrzony już dawno temu. Straże wiedzieli, że nie mają do czynienia ze zwykłym, Wilczym Okrętem, jednak nie mieli pojęcia co się dzieje, ogłosili więc alarm, który dotarł na zamek. 

  Skandyjskie statki handlowe nigdy nie przypływał do lenna Highclif. A gdy ostatnim razem do tych okolic przybyli przybysze z północy, skończyło się to tragicznie. 

  Mikkel podszedł to Kariny, która stała uradowana przy burcie, czekając aż będzie mogła zejść na ląd. 

  - My nie będziemy schodzić. Zrobimy tylko niepotrzebne zamieszanie. Biedni strażnicy mogą się przestraszyć - uśmiechnął się lekko. 

  Jednak Karina spojrzała na niego z rozczarowaniem. Wiedziała, że zbliża się moment ich rozstania, nie spodziewała się jednak, że nastąpi to tak szybko.

  - Nie! Chodź ze mną! Chociaż na chwilę! Reszta nie musi schodzić na ląd. 

  Mikkel spojrzał na nią niepewnie, następnie zwrócił pytający wzrok ku skirlowi statku - Orvikowi. 

  Orvik wyszczerzył się szeroko. Lubił Mikkela, przyjaźnili się od dawna i od razu zauważył, że tę dwójkę łączy silna więź. Sam fakt, że Mikkel zdecydował się na wypłynięcie do Araluenu wraz z Kariną, aby odstawić ją do domu, wskazywał na to, jak bardzo mu zależało. 

  - Idź, idź. My zaczekamy. Możecie przy okazji wytłumaczyć tym na dole, że nie mamy wrogich zamiarów. 

  Karina uśmiechnęła się uradowana i przytuliła mocno rosłego Skandianina.

  - Dziękuję ci. Za to, że tu ze mną jesteś i... za wszystko. Gdyby nie ty... - uśmiech na chwilę znikł jej z twarzy. 

  - Gdyby nie kretyni w mojego kraju, w ogóle nie opuściłabyś Araluenu. Naprawiłem ich błąd, nic więcej - odpowiedział Mikkel, przytulając ją. - A teraz chodź, odprowadzę cię do domu.

  Na twarzy Kariny znów zagościł uśmiech. Chwyciła go za dłoń i zeszła wraz z nim z pokładu. Ruszyli wzdłuż portu, a ludzie dookoła patrzyli na nich niepewnie.

  Gdy stanęli na ścieżce prowadzącej do wioski, Karina przystanęła zaskoczona i rozszerzyła oczy ze zdziwienia. 

  Zza drzew obok wyłoniła się nagle postać w zielono-szarym płaszczu. Zmaterializowała się na środku drogi, jednocześnie zrzucając kaptur z głowy. 

  Wpatrywali się w siebie przez chwilę, aż w końcu Karina zaśmiała się, puściła dłoń Mikkela i podbiegła do postaci w pelerynie, rzucając się jej na szyję. 

  - Zwiadowca Crowley! Och jak dobrze cię widzieć - załkała, chowając twarz w jego kapturze. 

  Co prawda znała go zaledwie przez parę godzin, jednak sam widok jakiejkolwiek znanej twarzy z Araluenu sprawił, że wszystko w niej pękło. 

  Crowley objął ją, całkowicie zaskoczony. Gdy usłyszał, że skandyjski statek przybył do Clevelly, spodziewał się wszystkiego. Wszystkiego, ale nie jej.

  - Karina, ty żyjesz! Bogowie. Ale jak tu wróciłaś? - spojrzał podejrzliwie na Mikkela. - I kto to jest? Chyba nie chcą okupu?

  Karina zaśmiała się radośnie, cofając się. Pokręciła głową. 

  - Nie! To Mikkel, wykupił mnie gdy przybyłam do Skandii a następnie zwrócił wolność. I pomógł wrócić tutaj - uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy. - Jest przyjacielem - dodała.

Zwiadowcy i Drużyna One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz