Rozdział 3

1.1K 37 5
                                    


Poczułam jak coś twardego i szorstkiego ociera się o moją twarz. Otworzyłam oczy i widziałam tylko rozmazany beżowy kolor, dopiero później dostrzegłam jakąś małą zabawkę w wyjątkowo małej rączce.

- Ciociu Caroline spójrz, spójrz! To mój super bohater, on ratuje wszystkich, którzy sa w potrzebie.

Podniosłam się niechętnie do pozycji siedzącej. Zauważyłam, że lampka nocna się paliła. Była jeszcze noc? Zerknęłam na godzinę. Była 8 rano.

- Zapaliłem lampkę, bo było tu bardzo ciemno a nie mogłem odsłonić żaluzji, bo są taaakie ciężkie.

Owszem mój mały drogi chłopcze. Muszą być, inaczej Twój przyszywany wujek by się usmażył. Właśnie! Eric!. Muszę stad zabrać małego.

- To sa specjalne żaluzje, które tylko dorośli mogą podnieść- uśmiechnęłam się do niego.

- A czemu? Po to, żeby wujka nie spaliło słoneczko?- Zapytał tak po prostu ...bez żadnego zawahania, zawstydzenia. Zaniemówiłam przez chwilę.

- Ta...ak- wyjąkałam i próbowałam przejrzeć tego małego człowieka. Ciekawe ile on wiedział o wampirach.

- Dużo oglądam telewizji. Sa tam super wampiry, które mają super moce, są bardzo szybkie, mogą zmusić ludzi, do czego tylko chcą, ale właśnie słoneczko nie lubi wampirów i ich pali- powiedział to ostatni zdanie ze smutkiem? Wow. Naprawdę musiał lubić wampiry. Był zbyt mały by zrozumieć, że sa niebezpieczne i kiedyś mordowały wielu ludzi.

Okrążył łóżko i dobiegł do Erica, dotykając jego martwej twarzy. Wyskoczyłam automatycznie z lóżka i pognałam w jego kierunku.

- Jaki zimny- wyszeptał.

- Nie dotykamy wujka- złapałam go za rączki i próbowałam odciągnąć.

- Chcę jeszcze- zrobił grymas, ale nie mogłam mu pozwolić na dotykanie Erica w takim stanie. To nie było dobre dla tak małego dziecka.

- Chodź, zrobimy ci śniadanie. Na co masz ochotę?- Próbowałam odciągnąć jego uwagę, ale mały się uparł.

- Tylko jeden raz- zrobił podkówkę. Cholera.

- Ok., ale tylko raz i idziemy robić śniadanie.

Tom wyciągnął rękę i dotknął ręki Erica, ścisnął ją mocno.

- Czy go to boli?- Zapytał wyraźnie podekscytowany tym, że dotyka wampira w śmiertelnym śnie. Cóż...niewielu 3 latków, ma taka możliwość.

- Nie- zaśmiałam się z jego przejęcia. – Wujek, gdy śpi nic nie czuje, chodźmy- złapałam go za rękę i wyprowadziłam chłopca, który wciąż wgapiał się w martwe ciało Erica. Na dole całkowicie zajął się zabawą, podczas gdy ja robiłam mu naleśniki, które sobie zażyczył. Nie miałam żadnych owoców, więc podałam mu je z syropem klonowym. Tom zajadał się aż zrobiło mi się ciepło na sercu. W końcu ktoś jadł, to, co ugotowałam i w końcu nie jadłam sama. To było cudowne uczucie. Chyba spodoba mi się jego towarzystwo. O ile już nie zaczęło.

Po śniadaniu kazałam mu umyć zęby, nie oponował, więc był do tego przyzwyczajony. Gdy chciał obejrzeć jakąś bajkę w telewizji, wykorzystałam moment i skontaktowałam się z jego opiekunką. Umówiłyśmy się za godzinę. Przez ten czas wykonałam kilka telefonów związanych z zamówieniami na nadchodzące przyjęcie. Wszystko było dopięte już na ostatni guzik ale musiałam wszystko potwierdzić. Wielka impreza dobroczynna, na 200 osób. To było moje największe i najtrudniejsze zadanie jak dotychczas. Na początku bałam się, że nie podołam, ale na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Oczywiście musiałam na nim być, by wszystkiego dopilnować. Ale to za tydzień, więc postanowiłam te sprawę odłożyć na później. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, zaczęła również dzwonić moja komórka. Pospiesznie pobiegłam do drzwi i ujrzałam młodą dziewczynę o blond włosach. Ktoś się usilnie dobijał i musiałam zerknąć kto dzwoni. To był mój szef. Musiałam odebrać. Wpuściłam gestem opiekunkę do środka i szybko odebrałam telefon.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz