Rozdział 3.12

873 33 3
                                    

9 dni do końca kary.

Eric

Obudziłem się gwałtownie, jakbym przeczuwał, że dziś stanie się coś bardzo złego, albo już się działo. Wyszedłem z jednej z moich kryjówek, które były dobrze zakamuflowane. Ta akurat znajdowała się pod kładką na polu do strzelania z łuku. Zmieniałem codziennie kryjówki bacząc na swoje bezpieczeństwo. Stałem się nieufny i ostrożny. Po sytuacji z Rayem, nie mogłem sobie pozwolić nawet na najmniejszy błąd. Ostatni prawie kosztował mnie życie. Wyszedłem i ruszyłem prosto do kuchni, gdzie zawsze były zapasy czystej dla wszystkich wampirów w pałacu. Hose podawał ludzkim strażnikom kolacje i wracał do domu. Pracował cały dzień, ale z licznymi przerwami. Miał do pomocy dwóch asystentów, którzy z nim współpracowali. Gdy wchodziłem Hose właśnie szykował się do wyjścia.

-Wasza wysokość- dygnął przede mną, dwóch strażników, którzy jedli kolację również wstali i złożyli wyrazy szacunku.

- Witam, możecie wrócić do posiłku- poinformowałem ich, bo wiedziałem, że nie zrobią tego dopóki im nie pozwolę.

- Wasza wysokość przepraszam za wczoraj, gdybym wiedział, co się później wydarzy...Nie posłuchałbym zalecenia Jamesa i nie odezwałbym się tak do Pani Northman.

- To nie twoja wina, Caroline zawsze tak reaguje, gdy ktoś próbuje nią rządzić, a to, co było potem. Ty nie masz z tym nic wspólnego, byłeś za daleko by usłyszeć cokolwiek.

- A jednak czuję się tak dziwnie jakoś...

- Czy jadła coś dziś?

- Dziś nawet kromki chleba, z tego, co mówiła Martha nie wychodzi ze swojego pokoju, zamknęła się i nie pozwala nikomu wejść.

- Nic? Kompletnie nic?- Byłem zszokowany, myślałem, że skoro zagrożenie minęło to poczuje się lepiej i zacznie coś jeść, a skutek był odwrotny. W ogóle przestała jeść. Co za dziewczyna...Znów mam ochotę złoić jej tyłek pasem.

- Kto z ludzi ma nocną zmianę?

- Ardielle.

- Poproś ją by przygotowała kolację, ja napije się krwi, wykonam kilka telefonów i sam osobiście zaniosę kolację pani Northman.

- Sam ja przygotuję- odpowiedział.

- Już jest późno, idź do domu.

- Ale chcę to zrobić wasza wysokość, poza tym strażnicy nie zjedli wszystkiego, więc jest dużo produktów, zajmie mi to dosłownie dziesięć minut. Ale najpierw podam panu czystą-odwrócił się żeby wyjąc z lodówki butelkę z krwią.

- Hose umiem sobie podgrzać krew- powiedziałem ostro i odpuścił. Zajął się robieniem kolacji dla Caroline a ja wstawiłem dwie puszki do mikrofali.

- Witam wasza wysokość- usłyszałem głos Hana- podszedł do lodówki i również wyciągnął czystą, gdy podgrzałem swoją, on wstawił dwie nowe puszki do drugiej mikrofalówki. Usiadłem na krześle w kuchni, strażnicy nagle skończyli jeść i wyszli pospiesznie, jakby bali się, że coś im się stanie. Nie miałem zwyczaju pijać czystej w kuchni, w sumie to był pierwszy raz. Pam wysłała mi mmsa, otworzyłem go. Widniał na nim kolejny rysunek Toma. Ten mały naprawdę lubił rysować. Przybliżyłem zdjęcie, by zobaczyć szczegóły, na rysunku znowu widniałem ja i Caroline, tym razem byliśmy zamknięci w dużym sercu. Malec nie odpuszczał. Han usiadł na przeciwko mnie i patrzył na mnie zainteresowany. Zignorowałem go i zerknąłem na podpis zdjęcia „Tom chyba przewiduje przyszłość. Możesz spać spokojnie Ericu- to w ramach wczorajszej rozmowy." Bardzo śmieszne...ha ha. Miałem jej tak napisać, ale zrezygnowałem.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz