Rozdział 22

552 28 1
                                    

Eric

Kilka sekund zajęło jej zaśnięcie. A ja byłem zmuszony patrzeć na nią jak leży u podłoża moich nóg, roznegliżowana, bez kołdry, poduszki, w niebezpieczeństwie. Nie mogłem znieść myśli, że to ja na nią sprowadziłem ten los. Moja głupota i sentymenty, za które przyszło mi teraz słono zapłacić. Trzeba było go zabić lata temu jak miałem ku temu powody i okazje. Dureń. Teraz najdroższa mi na tym świecie osoba przeze mnie cierpi. Myślałem, że jak ogłoszę rozwód, to Ray odpuści, daruje sobie, ale drań mnie przejrzał i wiedział, że nadal ją kocham. Daliśmy się podejść jak głupcy, jak nowonarodzone wampiry, które myślą, że mogą podbić cały świat, I to ja i królowa, stare wygi, które nie jedno życie skazały na stracenie, nie jedno sami odebrali i nie jedno stworzyli. Sytuacja wyrwała nam się spod kontroli, nagle pojawiło się tylu ludzi Raya, że przez chwilę zastanawiałem się czy w tym mieście w ogóle żyją wampiry, którym dobrze żyje się w nowym systemie, skoro liczba popleczników Raya była tak wysoka. Ray miał na ostrzu noża królową, uratowałem ją, ale straciłem w zamian swoją wolność. Zrobiłbym to ponownie, bo to nasza królowa i należy ją chronić. I tak Ray ściągnąłby mnie w to same miejsce, w którym teraz jestem, tylko później. Na pewno znalazłby sposób. Moje niedopilnowanie jednak sprawiło, że Caroline też się tu znalazła. I tego znieść nie mogę. Nie powinno jej tu być. Powinna być bezpieczna w domu, w cieple, oglądać ogłupiającą telewizję, wyjść na miasto z Michelle i Sookie, pobawić się z Tomem i odnieść kolejny sukces w pracy czerpiąc ogrom satysfakcji. Chciałem ją ochronić przed wampirzym światem, ale on się będzie dopominał o nią dopóki Ray żyje. Muszę go zabić. Jak tylko Bayan poluzuje łańcuchy zabiję go. To będzie pierwsza rzecz, jaką zrobię jak odzyskam swobodę ruchów. Jednak rany będą się nadal jątrzyć, bo podczas śmiertelnego snu za dnia nie będą mogły się zregenerować przez łańcuchy, które wciąż tkwią w moim ciele. Ray będzie miał nade mną przewagę, ale to niczego nie zmieni. Muszę ją uratować. Moją żonę, moją ukochaną, najdroższą. Caroline...moja słodka Caroline. Żałuję, że nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Byłem taki pewny siebie, że go złapiemy i od razu zabijemy, że nie wziąłem pod uwagę, że nie zdążymy się odpowiednio pożegnać.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz