Dojechaliśmy do Fanghtasii, w środku roiło się od kamer, świateł, na jednej stronie wizażystki rozłożyły kosmetyki i malowały osoby do reklamy a w drugiej części kilka osób energicznie o czymś dyskutowało. I wtedy ją zauważyłam. Wiedziałam, że to ona, poznałam ją po sposobie mówienia, dyrygowała ludźmi i wiedziałam, że to ona. Była kruczoczarną wampirzycą o czarnych oczach jak węgiel. Była ładna. Za ładna. Jej blada skóra pięknie odcinała się od czarnych włosów. Ciało miała smukłe i seksowne, a strój...cóż na pewno niezbyt skromny. Obcisła czarna sukienka z dekoltem jasno mówiła, że to kobieta pewna siebie. Nie podobało mi się to wcale. Ani trochę. Podeszliśmy do niej.
- Cześć Eric- podeszła do mojego męża i cmoknęła go w policzek. Ciśnienie mi się podniosło. Eric nigdy nie pozwalał sobie na taka poufałość.
- Sara, to Caroline, moja żona- Eric nas sobie przedstawił a ona podała mi rękę bacznie mi się przyglądając.
- Miło mi cię poznać. Co cię tu sprowadza?
Jaka wredna i bezczelna.
- Czy żona nie może odwiedzić męża w pracy?- zaszczebiotałam wesoło a ona popatrzyła na mnie podejrzliwie. Niech się wypcha i przestanie wgapiać się co chwilę w mojego Erica.
- Jeśli mąż jest zajęty praca, to bez sensu, czy nie powinnaś się zajmować małym Tomem?
- O proszę, Ericu, nie wiedziałam, że dzielisz się w wszystkimi naszym życiem- wyparowałam już wkurzona.
- Nie wszystkim, tylko Sarze, pamiętasz jak zostawałem z małym, to, co miałem powiedzieć, że co robie? Przecież nie lubisz kłamstw.
Miałam ochotę walnąć ich oboje. Jakby tworzyli afront przeciwko mnie i dobrze się przy tym bawili.
- Właśnie Caroline, przecież to ty chciałaś się zając małym, więc nie powinnaś zostawiać go na głowie Erica.
- Sara- Eric zganił ją a ona struchlała i się w końcu zamknęła. Miałam ochotę jej przywalić. W tej chwili żałowałam, że nie jestem wampirzycą, bez problemu bym ją powaliła i wytarzała za te czarne kudły.
-Masz tupet żeby mówić coś takiego żonie szeryfa piątej strefy- wyparowałam. Pierwszy raz użyłam publicznie funkcji mojego męża w światku wampirzym. Choć zawsze mnie śmieszyła, tym razem zobaczyłam, jaką ma moc, bo Sara przełknęła ślinę i przeprosiła mnie.
- Caroline nie gniewaj się- powtarzała a ja odwróciłam się na pięcie i poszłam do gabinetu Erica. Chciałam ochłonąć zanim miałam wsiąść do auta. Eric wszedł cicho i zamknął drzwi na klucz.
- Jeśli myślisz, że będziemy się pieprzyć to możesz pomarzyć- wyparowałam od razu.
- Cóż, pieprzyć niekoniecznie, ale kochać się możemy?- Podszedł do mnie i musnął moje usta swoimi ustami.
- Ericu proszę, chcę ochłonąć- odepchnęłam go lekko i usiadłam w jego fotelu.
- Najdroższa, nigdy nie widziałam cię takiej wyrachowanej. I w dodatku nigdy nie mówiłaś na głos o mojej pozycji. Zawsze cię to krepowało, a często nawet śmieszyło
- Cóż...zdałam sobie sprawę, że jeśli mam pogrywać z wampirami to musze zaakceptować te wasze śmieszne zasady i funkcje.
- I zamierzasz wykorzystywać moją funkcję do pogrywania sobie z wampirami?- Usiadł na biurku i oparł ręce o fotel, na którym siedziałam, tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Ona mi się nie podoba. Ani trochę. Jest bezczelna, cwana, wyniosła i za ładna- wyparowałam wprost. Niech wie, że mnie to mierzwi.
- Za ładna to tez problem?
CZYTASZ
Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONE
FanfictionDruga część fanfiction o Ericu z serii TrueBlood. ZAKOŃCZONA Caroline i Eric uporali się z wydarzeniami sprzed pół roku. Caroline wciąż przeżywa swoje porwanie, ale cieszy się z odzyskanej pamięci. Jej kariera zaczyna się rozkręcać. Wszystko się uk...