Rozdział 17

577 26 2
                                    


Eric

Kolejna noc. Serce obudziło się i zaczęło pompować krew, moje zmysły zaczęły się wyostrzać, budziłem się, musiała już nastać noc. Jednak poczułem na sobie ciężar, zerknąłem w bok i ujrzałem rozrzucone włosy Caroline. Wpełzła do mojej kryjówki i spała w bardzo dziwnej pozycji, na pewno było jej bardzo niewygodnie a jak się obudzi to kark da o sobie znać, kręgosłup zresztą też. Odgarnąłem delikatnie jej włosy, była tak słodka, wprost rozczulająca. Domyśliłem się, że powodem jej snu w tak przedziwnej pozycji w mojej kryjówce związane jest z pozwem rozwodowym, który sporządziłem wczoraj z naszym adwokatem. Nie mogłem jednak zmienić zdania, nie mogłem, dla jej dobra. Odczuwałem tak silny smutek z powodu tego, że nie może mieć dziecka a potem jeszcze kolejny, gdy uświadomiłem jej, że nawet jesli pojawiłoby się w naszym związku dziecko narażone byłoby na różne niebezpieczeństwa. Ten smutek ją rozdzierał, nie chciałem tego odczuwać, nie chciałem by cierpiała przeze mnie i bardzo przeklinałem samego siebie, byłem egoistą i byłem z nią, bo JA chciałem, uniemożliwiając jej prawdziwe ludzkie życie z każdym ludzkim aspektem. Będzie świetną matką, to pewne. Poruszyłem się nieznacznie a Caroline otworzyła oczy.

- Cześć- powiedziała spokojnie.

- Cześć- odgarnąłem jej włosy z czoła.

- Chce ci się pić?- zapytała słodko.

- Tak- wychrypiałem, bo głód rzeczywiście się bardzo nasilał, a ona taka miękka, ciepła, tętniąca życiem w moich ramionach...Była ogromną pokusą. Jeśli teraz bym się napił jej krwi, chciałbym ją posiąść, jeśli bym to zrobił, anulowałbym, pozew, a wtedy byłaby skazana na życie w mroku bez dziecka, którego pragnie.

- Proszę- odsunęła sweter ukazując mi swoją piękną blada szyję. Westchnąłem ciężko, kły same sie wysunęły. Caroline uśmiechnęła się i dotknęła ich, naciskając palcem wskazującym na jednym, aż kropla krwi spłynęła jej po palcu. Próbowała otrzeć krwawiącego palca o moje usta ale ją powstrzymałem i złapałem za rękę. Nie mogłem dopuścić, by choć kropla jej krwi znalazła się na moich wargach, byłbym wtedy zgubiony a ona właśnie tego chciała. Na to liczyła. To była jej gra. Podniosłem się delikatnie, zmuszając ją do wstania. Usiadła i roztarła kark.

- Cholera, ale boli- skrzywiła się.

Chciałem zaproponować masaż, ale to byłoby sprzeczne, dlatego wstałem i bez ogródek oznajmiłem „Rozumiem, że dostałaś papiery rozwodowe", to było jak policzek, popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.

- Tak porwałam je. Jeśli myślisz, że pozwolę ci odejść, to się grubo mylisz.

- Przykro mi, ale nie masz na to wpływu.

- Nie mam? Papiery musza podpisać obie strony.

- I je podpiszesz..

- Zmusisz mnie?!

- Jeśli będę musiał.

- Równie dobrze możesz mnie zabić, bo podpisanie tych papierów równa się z moją śmiercią.

- Słucham? Czy ty mi grozisz, że wtargniesz się na swoje życie?!!- warknąłem na nią. Nigdy nie była taka lekkomyślna.

- Myślisz, że jestem głupia?! Za kogo ty mnie masz? Oczywiście, że nie. Informuję cię tylko, że nie chce żyć bez ciebie.

- Jeśli to nie sa groźby to cóż innego?

- Informacja. Dlaczego? Eric, dlaczego? Bo chciałam mieć dziecko? Owszem, chce, chciałam-podeszła i złapała mnie za koszulę, bardzo mocno ściskała aż kłykcie jej pobielały.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz