8 dni do końca kary.
Caroline
Leki zdecydowanie wspomogły mój wycieńczony organizm, zmusiłam się dziś do zjedzenia suchej bułki. Picie wody szło mi zdecydowanie lepiej. Musiałam jeść, by szybko wrócić do zdrowia i do mojego życia. Musiałam przecież wrócić do pracy, zrobiłam sobie stanowczo zbyt długą przerwę. To, że mam ogromne oszczędności, głównie dzięki Ericowi, nie oznacza, że mam się obijać przez całe swoje życie. Eric...Co się z nim dzieje? Przez cały miesiąc mnie nie odwiedzał a od sytuacji z Jamesem coś mu się poprzestawiało w głowie, jakieś trybiki chyba uruchomiły jego wrażliwą stronę, bo opiekuję się mną zupełnie jak kiedyś. Czuwa przy mnie w nocy, wiem o tym, że nigdzie nie wychodzi, bo w przerwie między koszmarami po prostu się budzę, przez co niewiele śpię w rzeczywistości i za dnia jestem jak zombie ledwo kontaktujący ze światem. Słyszę jak stuka cicho w klawiaturę, albo cos pisze, ale siedzi i trwa przy mnie. A może boi się, że James przyjdzie? Ale przecież Martha powiedziała, że od razu kazał mu odejść grożąc śmiercią. Resztę strażników, którzy wtedy nie zareagowali też zwolnił, jeśli wierzyć słowom Marthy i w ogóle plotkom w tym cholernym pałacu. James próbował się ze mną kontaktować chyba z milion razy, nie chciałam z nim rozmawiać, po prostu nie czułam się na siłach porozmawiać. O tamtym dniu. Poza tym to nie jest rozmowa na telefon. Postanowiłam się jednak odezwać do niego.
" James...Słuchaj nie jestem gotowa na rozmowę. Nic mi nie jest. Tym zadrapaniem się nie kłopocz, już nie ma śladu. Sukienki nie musisz mi odkupować."
Już miałam wcisnąć „wyślij", ale zauważyłam coś, co mnie zaniepokoiło. Powinnam się wściec na niego, przecież nienawidziłam mężczyzn wykorzystujących swoją siłę, a to była napaść...Czemu nie chcę tego przed samą sobą przyznać? Caroline...To była napaść. Prosiłam by przestał, on nie przestał, co by było gdyby Eric nie dotarł na czas? Czy opanowałby się w końcu? Czy żądza spowodowana jego dziką naturą i pełnią księżyca byłaby na tyle silna, że naprawdę byłby w stanie mnie skrzywdzić? Usunęłam trzy ostatnie zdania, zostawiłam tylko pierwsze, że nie jestem gotowa na rozmowę i wysłałam. Czemu to ja miałam go zapewniać, że nic mi nie jest i czemu miałam pisać, że po zadrapaniu nie ma śladu, skoro jest jeszcze? Niewielkie, ale było. Czemu go tak usprawiedliwiałam. Co się ze mną dzieje? Musze się wziąć w garść i odzyskać swoje życie. Znowu usłyszałam pukanie do drzwi, to chyba dziesiąty raz dziś. Służba przewijała się non stop, głównie Martha, pytając czy czegoś mi trzeba, czy w czymś pomóc. Czułam się jak dziecko. Czułam, że lada moment i się na nich wyżyję, czego nie chciałam, więc jak tylko usłyszałam ponowne stukanie do drzwi zrobiłam głęboki wdech i spokojnym przyjaznym tonem powiedziałam "proszę". Martha weszła ubrana w codzienny strój, a więc szła już do domu.
- Hej- powiedziała nieśmiało.
- Już idę do domu, ale przynosiłam ci przekąski, może się skusisz na coś.
- Dzięki- uśmiechnęłam się naprawdę szczerze, lubiłam ją i naprawdę doceniałam jej opiekę, choć czasami człowiek chciałby zostać sam. Po prostu sam.
- Caroline to od...Jamesa. Nie chciałam ci tego przekazywać po tym, co ci zrobił, ale był tak zrozpaczony, że przez chwile zrobiło mi się go żal. -Wręczyła mi kopertę do ręki. -Proszę tylko nie mów nic królowi, proszę nie wydaj mnie- powiedziała błagalnym tonem.
- Oczywiście, że nic nie powiem, nie martw się- zapewniłam ją.
- Powinnam to podrzeć, ale jakoś tak...Mam ciągle w pamięci was tulących się do siebie.
Zaskoczona popatrzyłam na nią. Naprawdę, aż tak bardzo byliśmy widoczni dla innych? Nie sądziłam, że ktokolwiek zwraca na nas uwagę oczywiście oprócz szpiegów Erica.
CZYTASZ
Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONE
FanficDruga część fanfiction o Ericu z serii TrueBlood. ZAKOŃCZONA Caroline i Eric uporali się z wydarzeniami sprzed pół roku. Caroline wciąż przeżywa swoje porwanie, ale cieszy się z odzyskanej pamięci. Jej kariera zaczyna się rozkręcać. Wszystko się uk...