Rozdział 7

949 30 1
                                    


Poranek nie był łaskawy dla mnie. Głowa mi pękała, czułam się okropnie, ciężko i ogólnie słabo. Zmusiłam się do wstania, poszłam do pokoju Toma, jeszcze spał. Przymknęłam drzwi i weszłam pod prysznic. Gorące strumienie wody spływające po moich plecach ukoiły moje ciało, jednak nadal czułam się osłabiona. Wciągnęłam szary tshirt, bawełniane spodnie i zeszłam na dół, by wstawić czajnik na gaz. Znalazłam mój ulubiony kubek w serduszka z napisem "Najdroższa. W dodatku żona" i uśmiechnęłam się do siebie. Kiedyś Eric kupił mi go na walentynki, jako znak, że ich nienawidzi - kubek miał wiele kiczowatych serc a jako że mnie kocha dodał swój napis. Zerknęłam na zegar na ścianie. Była już 12. No tak, tak właśnie wygląda tryb nocny. Zdziwiłam się, że Tom śpi. Pobiegłam na górę i jeszcze raz uchyliłam drzwi. Nie było go, to co mi się wydawało, że jest Tomem było tylko zwinięta poduszką i kołdrą. Cholera. Zbiegłam na dół i zaczęłam go wołać. Nie odzywał się, wpadłam do przyszłej siłowni, do pokoju dla gości, do schowka, do spiżarni, do ogrodu. Tam omiotło mnie mroźne powietrze, ale wyszłam w kapciach kawałek i zaczęłam krzyczeć „Tom, Tom". Zero odzewu. Wróciłam do domu i wpadłam do gabinetu Erica, również go nie było, pobiegłam na górę przeskakując co drugi stopień. Weszłam do dwóch wolnych pokoi, jeszcze raz do pokoju Toma i w końcu wróciłam do naszego. Weszłam cicho i zobaczyłam w ciemności mały zarys górki leżącej na Ericu. Ta górka to był Tom, skulony i wczepiony w szyję Erica. Zrobiło mi się naprawdę przykro. W tej chwili domyśliłam się, że chodzi o męski wzorzec, którego w swoim otoczeniu po prostu nie miał. Przecież July spotykała się tylko z kobietami a w dodatku obecnie z wampirzycą. Widział w telewizji i na żywo w wykonaniu Pam zapewne zalety bycia wampirem, ich szybkość, sprawność, siłę. Musiało mu to dodatkowo imponować. Nie dość, że Eric był wampirem z "supermocami" jak to mawiał Tom, to jeszcze wzorcem mężczyzny, którego nigdy nie miał i tak bardzo pragnął. Podeszłam do Toma i obudziłam go delikatnie. Otworzył oczy i popatrzył na mnie zdumiony.

- Ciociu jeszcze jest noc?

- Nie kochanie, już jest południe. Chodź zjesz śniadanie.

Byłam naprawdę złym opiekunem, dziecko o tej porze powinno już jeść obiad a nie śniadanie.

- Szkoda, że wujek z nami nie zje.

- Mi też jest z tego powodu przykro.

Tyle bym dała za choć jeden poranek w brzasku słońca na naszej altance, obejmując się na huśtawce. Popatrzeć na ogród, który budzi się wraz z pierwszymi promieniami, zobaczyć Erica oblanego słońcem, jego jasne włosy byłyby pewnie jeszcze jaśniejsze i bardziej błyszczące.

Wciąż zamyślona ubrałam Toma w bluzę z kapturem i grubsze spodnie dżinsowe na gumkę, założyłam mu ciepłe skarpetki i zeszliśmy na dół. Woda z czajnika parowała już mocno, więc zrobiłam nam herbatę. Tom usiadł przy stole i zaczął bawić się zabawkami.

- Co chcesz na śniadanie?

- Płatki-odpowiedział bez zastanowienia.

- Ok, niech będą płatki.

Wlałam mleko do garneczka i podgrzałam podwójną porcję, pomyślałam, że też dziś zjem płatki.

Usłyszałam mój telefon, który zostawiłam w torebce. Wyjęłam go i przypomniało mi się, że Eric zbił mi szybkę. Nie wiedziałam, kto dzwoni, ale pamiętałam jak się odbiera, więc przeciągnęłam palcem po ekranie i odebrałam połączenie.

- Tak słucham?

- Dzień dobry- odezwał się słaby głos.- Tu July.

- O hej July. Jak się czujesz?

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz