Rozdział 3.19

853 32 0
                                    

Ten jest bardzo krótki :) Ale muszę go wrzucić, by nie trzymać w niepewności ;p 

///////////////////////////////////////////////////////////

Caroline

Otworzyłam oczy, świat wirował. Byłam na karuzeli, która nieustannie się kręciła. Chciałam wysiąść. Nie chcę się już kręcić, jest mi niedobrze. Czy ktoś może zatrzymać tę karuzelę? Proszę. Zatrzymajcie to. Potarłam czoło ręką, jakby to miało załatwić cała sprawę. Ból głowy zaczynał pulsować i powoli narastać z większą intensywnością. Rozejrzałam się, po pomieszczeniu, okazało się, że to nie była karuzela.

- Najdroższa- mój mąż zaczął obsypywać moją twarz pocałunkami. Jego pocałunki były mokre, szybkie i spragnione. Zauważyłam, że na jego przystojnej twarzy pojawił się grymas bólu z ogromną ulgą. Na policzku widniało kilka kropel krwi. Wampirzych łez. Eric ronił łzy nad moim losem. Dopiero teraz to do mnie dotarło. To jak rzucił się na mnie wygłodniały. Czy właśnie się przemieniam i dlatego tak bardzo kręci mi się w głowie? Oprócz bólu nie odczuwałam żadnych innych, nietypowych zmian. Ale nie wiedziałam też, jak powinna przebiegać przemiana, nigdy nie pytałam Erica o szczegóły, zresztą nie lubił o tym mówić, raczej unikał tego tematu. Zmusiłam się do podniesienia, ale okazało się, to nie lada wyzwaniem. Jak na przyszłego wampira miałam zbyt mało sił. Eric pomógł mi usiąść i chwilę potem ugryzł swój nadgarstek. Krew popłynęła żywo po jego skórze.

- Pij- podsunął mi przegub.

- Ale, po co, przecież się przemieniam- odpowiedziałam, bo nie sadziłam, że potrzebuje dodatkowej krwi, skoro jako człowiek już umarłam.

- Nie przemieniasz się Caroline. Jesteś wciąż człowiekiem i nim zostaniesz. Przynajmniej dziś-powiedział. Podsunął mi rękę, przyciskając ją do moich ust. Miałam je zaciśnięte. Jak to nie będę wampirem? Przecież straciłam przytomność.

- Pij Caroline, nie mogę się denerwować, ledwo się opanowałem.-powiedział łagodnie, co mnie zaskoczyło. Otworzyłam usta i przytrzymałam jego rękę, zaczęłam sączyć jego krew, drugi raz dziś. Czułam zawód...Naprawdę bałam się przemiany, ale gdy Eric rzucił się na mnie wygłodniały, w sumie się ucieszyłam. W końcu mogłabym z nim być, tak na sto procent. Jedyny mankament to permanentny brak słońca, ale myślę, że i do tego bym przywykła. Ah! Nie mogę zapomnieć również o tym, że jako mój stwórca...Cóż mogły mną rządzić jakby mu się żywnie podobało. To jednak była moja prywatna przysłowiowa sól w oku. Jednak żyć z nim, prowadzić taki sam tryb życia, budzić się ze śmiertelnego snu obok niego. Kłaść się do snu razem z nim. Nie wzdychać w ciągu dnia do niego, gdy jest nieobecny. Dodatkowo pozyskanie super słuchu, węchu, szybkości...Cóż, skłamałabym gdybym powiedziała, że to nie są zalety bycia wampirem. Mogłabym się sama obronić. W końcu poczułam, że jestem przepełniona i nie wypiję ani kropli więcej. Odjęłam od ust delikatnie jego rękę, poczułam jak strużka krwi pociekła mi po brodzie. Eric od razu ją wytarł, a palec oblizał. Kiedyś takie zachowanie mnie krępowało i odrobinę brzydziło, dziś tematyka krwi, jej picie, widok Erica zlizującego krew kompletnie mnie nie oburza. Eric poprawił poduszki za mną i okrył mnie grubym kocem.

- Jak się czujesz?- W końcu zadał to pytanie. Wiedziałam, że czeka tylko na odpowiednią chwile, by to zrobić, nie mógł wytrzymać. Jak na dosyć zimnego i wyrachowanego wampira był bardzo czuły i troskliwy, uważam, że wręcz nadopiekuńczy, co często przechylało szalę w stronę wad.

- Kręci mi się w głowie, ale nie jest najgorzej. Ile czasu byłam nieprzytomna?

- Jakieś 10 minut. Oddychałaś, ale straciłaś przytomność, postanowiłem, więc zaczekać. Przepraszam, że cię zaatakowałem.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz