Rozdział 12

758 27 0
                                    


Caroline

Nerwowo siedziałam w limuzynie, obok mnie siedział nieobecny Pablo, wpatrywał się w pustą przestrzeń. Było mi go żal. Gdy Ray wparował do restauracji nagle Pablo zmienił wyraz twarzy i zaczął mruczeć jak małe dziecko, powiedział, że musi iść do łazienki i wyszedł. Ray zagroził, że jeśli wyjdę to Pablo wyskoczy z okna. Bawił sie jego życiem a Pablo uważał go za swojego dobrego znajomego. Nienawidziłam go jeszcze bardziej. Siedziałam, więc i słuchałam jego wywodów na temat nowej rewolucyjnej telewizji, gdzie prawdziwe wampiry będą mogły być sobą. Później zmusił mnie do zrobienia sobie z nim zdjęcia i wysłania go Ericowi. Bałam się, do czego to wszystko doprowadzi. Wiedziałam, że zahipnotyzował Pabla. Siedział teraz obok mnie nieświadomy swojego stanu a ja nie mogłam mu pomóc.

- Jak mogłeś mu to zrobić? To twój rzekomy przyjaciel.

- Jestem wampirem złotko, jestem lepszy od niego, więc mogę robić, co chcę- uśmiechnął się pokazując obleśne dwa złote zęby. Okropieństwo.

- Czego chcesz Ray?

- Zabawić się. Jestem znudzony - westchnął i przeczesał sobie włosy.

- Odstawimy Pabla do domu, rano wstanie i o niczym nie będzie pamiętał. Gwarantuje ci, że twoje opowiastki o mnie wcale go nie obejdą.

- Zahipnotyzujesz go, żeby nie wierzył w żadne moje słowo prawda?

- Mądra dziewczynka.

Po 10 minutach jechaliśmy sami, przejeżdżaliśmy przez ciemny las i naprawdę bałam się dokąd zmierzamy. W końcu dotarliśmy do małego leśnego domku. Kazał mi wysiąść i teraz gdy nie musiałam się martwić o życie Pabla siedzącego obok mnie, ulżyło mi i stałam się odważniejsza. Gdy tylko znalazłam się poza zasięgiem jego wzroku, rzuciłam się do lasu. Usłyszałam chrypiący śmiech. Rzuciłam się na wyściółkę i jak tylko znalazłam to czego szukałam, czekałam, aż mnie złapie.

- Naprawdę myślałem, że jesteś rozsądniejsza Caroline. Naprawdę chciałaś uciec wampirowi? I to w butach na obcasie, nie dziwne, że się przewróciłaś. Podaj rękę, pomogę ci wstać- rechotał obrzydliwie, a ja ujęłam jego dłoń a drugą ręką wbiłam mu solidny kawał drewna w brzuch. Zawył z bólu i osunął się na ziemię.

- Cieszy mnie to, teraz jeszcze bardziej cię pragnę cwana lisico- wychrypiał obrzydliwie a ja ruszyłam pędem do domku. Rozejrzałam się, ale nie było juz limuzyny. Odjechała. Kurwa. Nie ma samochodu. A telefon zabrał mi jeszcze w restauracji. Ruszyłam w druga stronę lasu, mając nadzieję, że trafię na główna drogę. Musiałam zdjąć buty, bo szpilki kompletnie nie nadawały się do chodzenia po konarach drzew. Jednak jak się okazało bose stopy też nie do końca. Wszystko, co tylko mogło wbijało mi się w stopy. Poczułam, że jest mi niedobrze, przypomniała mi sie sytuacja sprzed pół roku. Tez próbowałam uciec przez las, juz miałam całe pocięte stopy. Panika nagle ugrzęzła mi w gardle. Nie mogę przeżyć tego samego. Nie dam rady. Kątem oka dostrzegłam cień. Kurwa to na pewno Ray. Za chwilę stanął przede mną, jego koszula była zakrwawiona, ale chyba nie dźgnęłam go zbyt głęboko, bo wyglądał jakby nic mu się nie stało.

- Jesteś niesamowita. Wiesz jak się zbawić złotko- złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę chatki, szarpałam się, ale jeszcze bardziej wbijał mi palce.

- Pójdę sama- odrzekłam chcąc zmienić taktykę. On był wampirem, ja tylko człowiekiem, szarpanie się z nim było bezcelowe.

Od razu mnie puścił, dobrze wiedział, że w każdej chwili mnie złapie, a drugi raz nie da się już oszukać i zaskoczyć. Sunęłam się ciężko po gałęziach.

Małżeństwo z wampirem 2 część/ 3 część ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz