Preview.

39.9K 2.5K 1.2K
                                    


Zwiastun na górze.

Voldemort stał na wysokim wzgórzu, spoglądając na swoją byłą szkołę z wyższością. Nigdy się nie nauczą, to mruknął pod nosem, kręcąc głową. Przejechał palcami po Czarnej Różdżce, podziwiając, jak odbijało się w niej światło emitowane przez barierę ochronną Hogwartu. Czuł promieniującą od insygni moc, która dawała mu całkowitą pewność o zwycięstwie.

Za jego plecami rozpościerał się ocean czarnych szat - armia Śmierciożerców, która była dla niego gotowa zabić i zginąć w każdej chwili, a już zwłaszcza kobieta po jego prawej: zapatrzona w niego Bellatrix Lestrange. To była druga rzecz, która dawała mu pewność.

- Panie - odezwał się nagle męski głos po jego prawej, a on nieznacznie odwrócił głowę - wszystko już gotowe. Na co czekamy?

Śmierciożercy spodziewali się wybuchu swojego przywódcy, ale ten odparł tylko spokojnie, kierując wzrok z powrotem na Hogwart:

- Cierpliwości, Yaxley. Napawaj się widokiem, póki jeszcze możesz.

Przerażony mężczyzna ukłonił się i wycofał, odprowadzony przez mordercze spojrzenie Bellatrix.

Minęła minuta całkowitej ciszy, a Voldemort ani drgnął. Nadal wpatrzony był w zamek, jakby na coś czekając. W głowach najmniej doświadczonych Śmierciożerców pojawiły się nawet myśli, że ich wódz zwątpił i zaczyna się wahać. Że może dopiero teraz zauważył, jak silna jest druga strona. A może nagle poczuł skruchę...? W końcu mieli zaatakować głównie dzieci, i to w szkole, do której chyba każdy z nich kiedyś uczęszczał...

Ale to wszystko był nonsens. Najbliżej stojące wodza osoby drgnęły, a Bellatrix syknęła jakby z bólu, gdy obok Voldemorta znikąd pojawiła się zakapturzona postać. Tłum zgadywał, że to również był Śmierciożerca, gdyż nosił typową dla nich maskę. Spodziewali się jego rychłej śmierci, ponieważ nikt nie śmiał stawać tuż przy samym Czarnym Panie. Przecież nawet ktoś tak oddany jak Bellatrix trzymał się kilka kroków z tyłu... I to ją chyba bolało najbardziej, bo kobieta jako jedna z nielicznych wiedziała, kto się pojawił i wiedziała również, że przywódca był z tego zadowolony.

Voldemort odwrócił głowę w kierunku postaci, która stała tuż obok niego, na równi, przez co Bellatrix zniknęła mu z pola widzenia.

- Teraz jesteśmy w komplecie - oznajmił głośno, co wzbudziło falę ciekawskich szmerów i szeptów wśród Śmierciożerców.

Czarny Pan zignorował je. Uniósł różdżkę i z niezwykłą delikatnością zdjął przybyłej osobie maskę z twarzy. Ta ściągnęła po tym kaptur, ujawniając się w pełni: była piękną kobietą o kruczoczarnych włosach i brązowych oczach. Jej nieskazitelna uroda utrzymywała się tylko dzięki szeregowi specjalnych eliksirów i nikt - poza Voldemortem - nie podejrzewał jej prawdziwego, sędziwego wieku.

Oto ona. Trzecia rzecz, która dawała mu pewność.

- Czekałeś - powiedziała cicho do Czarnego Pana, uśmiechając się pod nosem bardzo delikatnie, jakby wbrew sobie. Bellatrix mierzyła kobietę wzrokiem pełnym nienawiści i tylko obecność przywódcy powstrzymywała ją od wycelowania w nią Zaklęciem Niewybaczalnym.

Voldemort patrzył na przybyszkę przez chwilę bez żadnej konkretnej emocji, a jego czerwone oczy przeszywały jej. Każdy normalnie uciekłby z przerażenia. Ale nie ona, która, zrobiwszy krok w jego stronę, uśmiechnęła się ponownie. W powietrzu słychać było tylko kolejny syk Bellatrix, gdy ramię kobiety lekko zderzyło się z tym Voldemorta.

Po tym czynie, gdy przybyszka była już ustawiona maksymalnie blisko Czarnego Pana, zwrócił się on do swoich Śmierciożerców:

- Palić.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz