LXXXIV

13.4K 1.4K 364
                                    

Następnego dnia wrócili wszyscy uczniowie, którzy w czasie przerwy udali się do domów. Diana była za to wdzięczna losowi; jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyła się na widok Joan. Kiedy szatynka skończyła opowiadać o przebiegu jej przerwy świątecznej spędzobej u dziadków, zaczęła wypytywać Dianę o to, jak było w szkole. Brunetka sama sobie się dziwiła, ale potrzebowała się komuś zwierzyć.

- Pokłóciłam się z Tomem - wymamrotała Diana, siedząc na łóżku i bezwiednie bawiąc się swoją bluzką. Joan uniosła wzrok znad kufra, z którego wypakowywała rzeczy przy posłaniu obok.

- Och, do tego to nawet ja już przywykłam - odparła rozbawiona, poprawiając gęste włosy, które leciały jej do oczu.

- Nie, teraz chyba... Chyba na dobre - odparła Diana zgodnie ze swoimi odczuciami.

Było jej co najmniej dziwnie. Kłóciła się z Tomem już niezliczenie wiele razy, ale tym razem... Dotknęło ją to bardziej niż zwykle. Poza tym, że była na niego wybitnie wściekła, odczuwała ogromny smutek i nie wiedziała, co z tym zrobić. Uważała, że powinien ją przeprosić, ale raczej wiedziała, że to nigdy nie nastąpi. Trwała tak więc w tym nietypowym stanie, walcząc z postanowieniem o "żadnych łzach przez Riddle'a". A pomyśleć, że przy tym pocałunku na wieży była jeszcze tak szczęśliwa...

Z drugiej strony była też zła na siebie. Powtarzała sobie, że mogła się z tym wszystkim liczyć, skoro zapałała uczuciem do, czego teraz była pewna, diabła.

I co miała z tym zrobić?

- Zerwał z tobą? - zapytała przerażona Joan. - Och, Dia... - dodała, porzucając swój kufer i wstając, by przytulić przyjaciółkę. Diana nie oponowała.

- Nie. Ale...

- Ale smutno i chłopcy są beznadziejni. Wiem - przerwała jej Joan, jakby doskonale wiedząc, o czym myślała przyjaciółka. Wzrok szatynki przeniósł się na rzeczy rozwalone na jej łóżku. Dziewczyna puściła Dianę z objęć i złapała za różową gazetę leżącą na jej kołdrze, a następnie wręczyła ją brunetce.

- Masz na odmóżdżenie, mnie zawsze pomaga - powiedziała, a następnie wróciła do rozpakowywania się. Diana spojrzała na gazetę. Było to czasopismo Czarownica, według Diany i Joan ogłupiające i bezsensowne, ale akurat wtedy mogło się jej przydać.

- Dzięki, Jo - mruknęła Diana. Joan spojrzała na nią ze zdziweniem: skoro nazwała ją Jo, to już było naprawdę z nią źle.

Wciąż zdezorientowana i nieco przygnębiona Diana ruszyła z Joan na kolację, starając się za bardzo nie rozglądać, by nie widzieć Toma. Usiadła na swoim starym miejscu w pobliżu przyjaciółki i Ariana, któremu starała się nie zwierzać. Słuchanie gruchania chłopaka i Joan nie do końca polepszało jej humoru, ale wciąż było lepsze niż siedzenie gdziekolwiek w pobliżu Riddle'a.

Po kolacji Arian szepnął coś Joan i udał się w kierunku przeciwnym do pokoju wspólnego Ślizgonów. Zdziwił się, że Diana nie podążała za nim, więc cofnął się prędko, by ją dogonić.

- Hej, jest zebranie. Nie idziesz? - zapytał zdumiony. Diana natychmiast poczuła ścisk w żołądku.

- Nie - odparła od razu. - I nie spodziewaj się mnie tam już - dodała, po czym odwróciła się na pięcie i podążyła za Joan do dormitorium.

Tymczasem Tom, który wyszedł z kolacji wcześniej, siedział już w pokoju z długim stołem, gdzie oczekiwał na swoich popleczników. Spojrzał surowym wzrokiem na siedzenie po swojej lewej i zamyślił się.

To tam powinna siedzieć Diana. Riddle nie był głupi - spodziewał się, że nie przyjdzie. Jej przygnębienie było na tyle silne, że też je odczuwał i nie wiedział, co miał z tym zrobić. Wszystkie te uczucia, które się w nim gromadziły, były dla niego zupełnie obce i nowe, i jeszcze nie potrafił ich okiełznać. Jednego był pewien: nie zanosiło się na szybką poprawę.

Odkąd Lestrange jako pierwszy wszedł do ciemnego pomieszczenia, Tom uważnie obserwował wejście. Wiedział, że Diana się tam nie pojawi, przecież poczułby jej obecność nawet zanim by ją zobaczył, a jednak wciąż patrzył. W pewnym momencie nie potrafił już wytrzymać i zapytał:

- Gdzie jest Diana?

Wypowiedział to tonem pełnym pretensji i zniecierpliwienia, by nikt nie miał wątpliwości, że był nią zirytowany.

Siedzący blisko Toma Avery wolał nie ryzykować. O wiele bardziej wolał zajść za skórę Dianie niż Riddle'owi, ponieważ ją mogła udobruchać jeszcze Joan. Jego? Uważał, że raczej nikt.

- Poszła do dormitorium - wydusił wreszcie Arian. - Powiedziała, że tu nie przyjdzie - dodał ciszej, obawiając się nieco reakcji Riddle'a.

Tom westchnął tak, jakby zupełnie miał dosyć życia, podczas gdy ktoś przy stole się zaśmiał.

- Czyli już tu nie wróci? - zapytał jakby podekscytowany Rosier. Lestrange i Avery niemal symultanicznie uderzyli się w czoło, Dołohow spojrzał na niego z niedowierzaniem, a część pozostałych chłopców - z przerażeniem.

- Prędzej ty tu nie wrócisz, Rosier - syknął Riddle, a następnie wstał i uderzył dłonią o stół. - Przychodzi czas, żeby wybrać! W tym roku już każdy będzie pełnoletni, zabawa się skończyła! Komnata Tajemnic została już otwarta.

Ostatnie słowa sprawiły, że całe pomieszczenie zamilkło. Wszyscy chłopcy zaczęli patrzeć na Riddle'a tak, jakby zobaczyli samego Merlina. Niektórzy mu nie wierzyli, ale niektórzy wiedzieli, że Tom był zdolny do wszystkiego. Widząc reakcje, chłopak z radością kontynuował swój monolog.

- Tak, dobrze słyszycie, a niedługo zobaczycie na własne oczy - powiedział Tom z jakimś obłędem w oczach. - Od teraz więc musicie się zdecydować, po której stronie stoicie. Jeśli raz deklarujecie swoją lojalność, nie ma odwrotu.

W pokoju wybrzmiały jakieś szmery, chłopcy zaczęli wymieniać spojrzenia. Dopiero po chwili wybrzmiał jeden głośniejszy głos:

- Ale skoro Komnata została otwarta... Kto ją otworzył?

- Milczeć! - wrzasnął Tom, nie patrząc nawet, kto zadał mu to pytanie. - Macie miesiąc. Miesiąc od teraz, by zdecydować o waszym dalszym życiu. Radzę dobrze wybrać.

W Tomie buzował wtedy taki obłęd i szaleństwo, że Diana również je poczuła. Siedziała na swoim łóżku i próbowała uspokoić swój oddech.

- Co on robi?

Diana przeklnęła pod nosem. Kiedy chciała o nim zapomnieć, ten przeklęty pakt znowu jej o nim przypominał.

- Dia, wszystko w porządku? - zapytała Joan, unosząc wzrok znad książki, którą czytała. Diana widziała, że te słowa przykuły uwagę Dove i Sereny, które zaczęły się jej wtedy przysłuchiwać.

- Tak, Joan. Wszystko okej - skłamała Diana, by nie dawać satysfakcji wrogim jej współlokatorkom.

Tom zakończył zebranie bardzo szybko, a jego postanowienie było jak najbardziej realne. Za miesiąc zdecydował przydzielić swój znak kilku wybranym, kilku takim, którym już wtedy mógł zaufać. Miał też zamiar robić to z Dianą, co oznaczało miesiąc na jej uspokojenie... Bo przepraszanie nie wchodziło w grę.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz