LX

16K 1.8K 546
                                    

- Poradzę sobie sama, Jenna - powiedziała Diana, chcąc zapewnić swoją ciotkę, że może załatwić wszystko na Pokątnej bez jej pomocy czy opieki.

- Wiem, wiem, młoda - odparła Jenna, klepiąc ją po ramieniu. - Tylko nie chcę cię zgubić, bo twój ojciec mnie ukatrupi. Spotykamy się za godzinę przed Ollivanderem, dobra? Chcę po prostu widzieć cię żywą.

- Tak, tak - odparła jej Diana i czym prędzej odłączyła się od swojej rodziny, po czym wtopiła się w tłum wielu uczniów zebranych na Pokątnej, którzy również postanowili wybrać się na zakupy tuż po otrzymaniu swoich listów.

Diana od razu zauważyła kilka osób z jej roku. Widziała, jak Lestrange i Rosier wchodzą razem do Esów i Floresów, a niedaleko księgarni stoją Adam Deeming i Louise Nashville, całując się tak, jakby nikt ich nie widział.

Widok prefektów Krukonów przypomniał Dianie o Joan i Arianie, na których również mogła zaraz wpaść, a tego nie chciała. Jakoś straciła jakąkolwiek chęć do rozmów z nimi, poza tym nie chciała patrzeć, jak się do siebie kleją na każdym kroku - miała nadzieję, że w nadchodzącym roku szkolnym będzie mogła jakoś unikać ich obojga częściej. Nie wiedziała czemu, ale ich amory coraz bardziej ją denerwowały.

Diana tak naprawdę nie potrzebowała kupować wiele: zaledwie kilka nowych książek i uzupełnić składniki na eliksiry, bo na tym poziomie spodziewała się, że będzie ich coraz więcej używać. Chcąc uniknąć spotkania z Lestrangem i Rosierem, najpierw ruszyła po to drugie. W ciemnym sklepie pełnym wysokich półek z roślinami, słoikami i innymi opakowaniami na wszelakie ingredienty kłębiło się mnóstwo rozgadancyh pierwszorocznych z rodzicami. To sprawiło, że Diana przez moment chciała opuścić tamto miejsce i wrócić później, jednak nie zdążyła się nawet odwrócić przodem do drzwi, gdy zalała ją fala gorąca.

Podobne uczucie towarzyszyło jej niemal przez całe wakacje, ale teraz było nieco inne i o wiele silniejsze. Diana doskonale wiedziała, co to oznaczało: za chwilę zobaczy Toma, który musiał odczuwać to samo i wiedzieć, że pojawiła się w sklepie. Zaczęła iść w głąb pomieszczenia i wyglądać tej przystojnej twarzy, która zdecydowanie wyróżniałaby się na tle zgrai jedenastolatków. Szła powoli pomiędzy regałami, udając, że czegoś na nich szukała, gdy nagle usłyszała po swojej prawej:

- No proszę.

Westchnęła od razu. Cholera, brakowało jej tego głosu i tego uczucia, a jeszcze rok temu nie wiedziała o tym chłopaku więcej niż to, że nazywał się Tom Riddle i świetnie się uczył. Diana odwróciła się w końcu w stronę, z której usłyszała te dwa słowa.

- Och, tęskniłam za tobą, Tom - powiedziała z dumnym uśmiechem, patrząc na niego z wyższością. Po tym zaczęła mu się przyglądać: nie zmienił się zbytnio przez wakacje. Był może nieco mniej blady niż zimą, a jego włosy delikatnie dłuższe, ale poza tym ta zimna twarz czy przeszywające, brązowe oczy się nie zmieniły. W rękach trzymał dwie książki, a na nich leżała lista, którą się najwyraźniej kierował.

- Wzruszające - odparł jej z grobową miną, jednak nie odszedł, a oczekiwał na jej odpowiedź.

- Och, nie, nie aż tak - powiedziała Diana, podchodząc do niego blisko. - Obiecałam sobie, że nie uronię przez ciebie żadnej łzy.

Tom nie odezwał się. Przyglądał się jej badawczo, a Diana zastanawiała się, czy też próbował doszukać się w niej zmian po wakacjach. Wiedziała jednak, że pewnie liczyła na zbyt wiele.

- To jak minęły ci wakacje? - zapytała, chcąc jakoś przerwać ciszę, która zapadła pomiędzy nimi.

- To nieistotne - odparł Riddle lakonicznie, ale Diana już się na to uodporniła.

- Ach, no tak - powiedziała, wzdychając wręcz teatralnie. - Moje były fantastyczne, miło, że pytasz - dodała z sarkazmem. Miała wrażenie, że na te słowa Tom minimalnie, wręcz niezauważalnie, uniósł kąciki ust jakby w próbie uśmiechu, ale zaraz po tym natychmiast spoważniał.

- Które przedmioty kontynuujesz? - zapytał znikąd, co zdezorientowało Dianę.

- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - odpowiedziała mu pytaniem na pytanie, mrużąc oczy podejrzliwie.

- Bo trzeba ciebie pilnować - odparł od razu, na co Diana przewróciła oczami.

- Bardzo śmieszne - powiedziała, po czym rozejrzała się, by sprawdzić, czy ktoś ich nie podsłuchiwał, a następnie szepnęła mu prawie prosto do ucha:

- Jakby wcale nie trzymał nas pakt.

- Odpowiedz mi - odparł Tom stanowczo, patrząc jej z determinacją w oczy.

Diana wiedziała, że nie odpuści, a nie mogła go okłamać, zatem odpowiedziała zgodnie z prawdą:

- Wszystkie poza astronomią.

- Dlacze... - zaczął Tom, ale w alejkę pomiędzy regałami, w której stali, wpadła zgraja jedenastolatków, co zirytowało oboje Ślizgonów. Pokazał Dianie gestem, by ruszyła za nim do sąsiadującego przejścia. Dziewczyna zrozumiała i tak też zrobiła.

Gdy znaleźli się w wolnej alejce, Tom chciał ponownie zadać jej wcześniejsze pytanie, jednak tym przerwała mu inna rzecz: Diana uniosła swoją lewą rękę, niby sięgając po coś na półce, a wtedy jej luźny rękaw osunął się, ujawniając kawałek znaku, który zrobił jej Riddle. Chłopak złapał ją niespodziewanie za nadgarstek, a ona stwierdziła w duchu, że nie ma się już czemu dziwić.

- Co tak na to patrzysz? - zapytała po tym, jak Tom odsunął resztę jej rękawa, by zobaczyć cały znak. - Jest na swoim miejscu, chyba nie sądziłeś, że próbowałabym go usunąć... Choć i tak się nie da.

- Podziwiam - odparł wyraźnie zadowolony Tom, nie odrywając wzroku od ręki Diany. - Kiedyś wszyscy czarodzieje będą bali...

- O, ktoś tu się zranił, widzę - przerwała mu tym razem dziewczyna, zauważając dosyć świeże cięcie na jego szyi, tak, jakby ktoś specjalnie mu to zrobił.

- Nie twoja sprawa - odburknął Ślizgon natychmiast, wycofując się nieco i próbując ukryć swoją ranę.

- Nie zachowuj się jak dziecko, co? - powiedziała zirytowana Diana. Po tym wyjęła swoją różdżkę z kieszeni i bez namysłu przecięła swoją dłoń. Syknęła z bólu, ale próbowała go przezwyciężyć i zanim Tom zdążył zrozumieć, co się działo, ona prędko przejechała zakrwawioną dłonią po jego ranie, która natychmiast się zagoiła.

- Nie ma za co - powiedziała, rzucając zaklęcie Rennervate na swoje własne przecięcie.

Tom dotknął swojej szyi, jakby sprawdzając, czy rzeczywiście zadziałało, choć doskonale wiedział, że tak.

- To ci wyszło, brawo - wymamrotał nie do końca miłym tonem w odpowiedzi.

Diana uznała to za swój sukces. Schowała różdżkę, uśmiechnęła się dumnie i najzwyczajniej w świecie nie potrafiła się powstrzymać. Wykorzystując to, że Tom jeszcze nie wrócił do pełnej powagi, podeszła do niego i pocałowała go w policzek, nieco za blisko ust - czekała na taką okazję już od dawna.

- Och, wiem.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz