LXXXV

13.5K 1.4K 1.1K
                                    

Diana liczyła się z tym, że nie będzie mogła unikać Toma wiecznie, nie kiedy już następnego dnia odbywały się eliksiry. Tam musiała z nim stać przy jednym stole i uśmiechać się do Slughorna, ale za punkt honoru postawiła sobie, żeby Riddle'a nie obdarzyć żadnym miłym gestem, nawet udawanym.

Tom miał inne plany, i to takie, które zaprzeczały jego naturze. Coś jednak kazało mu się z nią pogodzić, zresztą nie po to był ten cały pakt, by chodziła na niego obrażona... Nigdy nie przyznałby się do błędu i nigdy by jej nie przeprosił, ale sam sobie obiecał, że nie powtórzy takiej rozmowy. Udowodniła mu już na dobre, że mogła być przy nim w tym wszystkim, co planował.

- Dziś każdy z was przygotuje eliksir wzbudzający euforię - powiedział Slughorn takim tonem, jakby sam przed momentem go wypił. Jego entuzjazmu zdecydowanie nie podzielała Diana.

- O, ironio - mruknęła pod nosem sama do siebie. Tom uniósł głowę, myśląc, że mówiła do niego, ale ona ze zdeterminowaniem unikała wszelkiego kontaktu wzrokowego. Poza wściekłością wywołaną przez samą jego obecność, dziewczyna wciąż była jakoś smutna.

- Przepis znajdziecie na stronie pięćdziesiątej pierwszej. Powodzenia! - zawołał Slughorn, a wszyscy w klasie zabrali się do pracy.

Diana postanowiła w pełni poświęcić się zadaniu i nie zwracać uwagi na Toma, choć było to trudne, gdy stał tuż obok niej. Do spiżarni ruszyła dopiero wtedy, gdy on z niej wrócił, po czym zabrała się za krojenie potrzebnych do eliksiru fig. Slughorn chodził po klasie i poprawiał innych, więc nie musiała się co chwilę przymilać; profesor nawet nie kazał im dobierać się tamtego dnia w pary... Wszystko szło po jej myśli, więc w końcu coś musiało się popsuć.

Jak Diana nigdy się nie skaleczyła, tak oczywiście musiało się to stać tamtego dnia. Nie wiedziała sama, czy bardziej z roztargnienia, czy ze zdenerwowania ostrym nożem zrobiła długie cięcie wzdłuż jednego z palców lewej ręki. Mnóstwo krwi natychmiast zaczęło wypływać z rany, a Diana głośno jęknęła z bólu. Instynktownie złapała prawą ręką nadgarstek lewej i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu swojej różdżki, czując, jak łzy stają jej w oczach.

Pech chciał, że z tego wszystkiego zapomniała nawet wyjąć różdżkę. Puściła więc nadgarstek i jedną dłonią zaczęła przeszukiwać torbę leżącą na stole. Ból się nasilał, a przerzucanie zawartości tylko jedną ręką było trudne. Dziewczyna już miała rozpłakać się z bólu i frustracji, gdy ktoś złapał nadgarstek jej zakrwawionej dłoni.

Diana odwróciła głowę gwałtownie. Trzymał ją Tom i szybko zauważyła, że na palcu miał kroplę krwi. Delikatnie przejechał nią po rozcięciu dziewczyny, a to natychmiast zniknęło, a ból ustał. Przy okazji pozostałości krwi Diany na jej dłoni samoistnie uleczyły malutkie ukłucie w palcu Toma.

Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Z jednej strony była za to wybitnie wdzięczna, bo nawet gdyby uzdrowiła się sama, rana nie zagoiłaby się tak dobrze i nadal by bolała. Uzdrawianie paktem miało to do siebie, że działało błyskawicznie i nawet nie pozostawiało śladu. Z drugiej strony Diana była pewna, że to wszystko było tylko manipulacją, a nie szczerą troską o jej samopoczucie.

- Ty płaczesz? - zapytał Tom, marszcząc brwi, gdy na niego spojrzała. Wyglądał na szczerze zdziwionego.

- Jakby cię to obchodziło - burknęła Diana, wyrywając swoją dłoń z jego. Szerokim rękawem szaty otarła łzy, które nie zdążyły jeszcze opuścić oczu.

Dopiero po chwili pomyślała, że przecież nie zrobił tego dla Slughorna - nauczyciel nie mógł go widzieć, zresztą na pewno pytałby, jakim cudem Tom uzdrawia krwią... Nie zmieniało to faktu, że nadal miała go dosyć.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz