CXI

13.1K 1.4K 618
                                    

Diana dla zasady nie zamieniła słowa ani z Żanetą, ani z Tezeuszem, a po lekcji z nimi ulotniła się jak najszybciej. Tom, chyba tylko po to, żeby zrobić jej na złość, został tam i udawał szczególnie zainteresowanego tematem, choć tak naprawdę chciał wyłapać coś o czarnej magii, a także wybadać, ile ci członkowie rodziny dziewczyny naprawdę o niej wiedzieli.

Mijały dni, nudne, wypełnione głównie nauką, bo niektórzy nauczyciele wcale nie skupiali się na samych powtórkach. Tom i Diana z licznymi przedmiotami do zaliczenia zawsze mieli co robić, a nie inaczej było któregoś wyjątkowo ciepłego, jak na jesień, październikowego dnia.

Diana siedziała na dziedzińcu i uczyła się na zielarstwo. Robiła to na dworze, bo od nauki parowało jej już w głowie, poza tym przez wielbicielki Toma coraz rzadziej mogła zaznać spokoju. Czytała więc w relatywnie cichym otoczeniu, dopóki ktoś nagle nie położył rąk na jej ramionach.

- Cholera jasna! - wrzasnęła przestraszona Diana, podskakując tak, że jej podręcznik zamknął się. - Nie możesz choć raz do mnie normalnie podejść? Musisz się zakradać? - warknęła nawet zanim zobaczyła, kto to był, bo doskonale wiedziała.

- Nie wyczułaś mnie? - zapytał Riddle, stając przed nią z szyderczym uśmiechem na twarzy. Diana już wtedy czuła, że nie zwiastowało to niczego dobrego.

- Zamyśliłam się - burknęła, na co Tom prychnął, jakby jej nie wierzył. Po tym jednak spoważniał.

- Przygotuj się na sobotę - powiedział cicho, ale stanowczo.

- Co jest w sobotę? - Diana od razu uniosła brwi. - Noc Duchów...?

Tom podszedł do niej jeszcze bliżej, położył dłonie po obu jej stronach i nachylił się, by ich twarze były na tym samym poziomie.

- W sobotę godzinę przed kolacją szóstoklasiści mają lekcję teleportacji.

- I? - Diana nie miała żadnego pomysłu na to, do czego dążył chłopak.

- Przez godzinę w szkole będzie możliwa teleportacja. Wyjdziemy wtedy stąd - mówił tak, by tylko ona mogła go usłyszeć. Diana przełknęła ślinę.

- Dokąd? - szepnęła.

- Muszę coś sprawdzić w Little Hangleton i na Nokturnie.

Diana uważała ten pomysł za nieco szalony, ale wiedziała, że nie mogła się nie zgodzić.

- A co, jeśli ktoś o nas zapyta?

- Lestrange i Avery będą nas kryć - odparł Riddle pewnie, jakby dobrze wiedział, że o to zapyta. - To tylko godzina. Nikt tu nie będzie za tobą tęsknił.

- Och, a za tobą owszem, Serena i Dove już wypłakują oczy - syknęła Diana, wstając nagle, co zmusiło go do odsunięcia się.

- Powinnaś się cieszyć. - Tom założył ręce. - Będziesz miała okazję dotrzymać słowa.

- Jakiego słowa znowu?

Chłopak nachylił się tak, by mówić prosto do jej ucha i by na pewno tylko ona mogła go usłyszeć.

- Masz stworzyć horkruksa, pamiętasz? I pamiętasz, co jest do tego potrzebne?

Przez Dianę przeszedł dreszcz, przyjemny i nieprzyjemny jednocześnie. Wiedziała, że wreszcie będzie musiała to zrobić, inaczej sama zginie od niedotrzymanej obietnicy. Wahała się jednak, nadal nie wiedziała, czy gdy przyjdzie co do czego, to nie stchórzy, a wtedy Tom nigdy nie dałby jej spokoju.

Z drugiej strony, chciała się przełamać. Kiedy przypominała sobie, że żaden mugol nie zastanawiał się nad zabójstwem jej matki, robiło jej się lepiej.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz