LXIII

15.4K 1.8K 358
                                    

- Gdzie ty idziesz? - zapytał Riddle niedowierzającym tonem, widząc, że Diana zatrzymuje się przed swoim przedziałem po tym, gdy przeszli już pogadankę dla prefektów.

- Do mojego przedziału? - odparła zdezorientowana Diana, stojąc naprzeciw niego.

- Tam? - zapytał najwyraźniej rozbawiony Tom, wskazując na szybę przedziału. Diana spojrzała w tamtym kierunku i zdziwiła się jeszcze bardziej.

Joan i Arian kłócili się. Choć nie do końca słyszała, co mówili, było to widać po ich twarzach. Taka sytuacja była zupełnie nowa dla wszystkich i Dianie zdecydowanie odechciało się wchodzenia do środka.

- Idziesz ze mną - oznajmił Tom tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Choć Diana nie pokazała tego na twarzy, w środku się ucieszyła. Nie sądziła, że dostanie zaproszenie do jego przedziału (nigdy nie próbowałaby też o nie prosić, co uznawała za żałosne), ale skoro sam to proponował, to postanowiła wykorzystać wszystko do maksimum.

- Muszę wziąć moje rzeczy - powiedziała, chcąc i tak wejść do przedziału, gdzie znajdował się jej kufer i kot.

Tom zatrzymał ją. Wyciągnął swoją różdżkę i jak gdyby nigdy nic rzucił niewerbalnie zaklęcie, dzięki któremu rzeczy Diany zniknęły z przedziału i pojawiły się na korytarzu, tak sprawnie, że kłócąca się para nawet tego nie zauważyła. Chłopak patrzył na Ślizgonkę tak, jakby oczekiwał poklasku, którego oczywiście nie miał otrzymać.

- Mogłam to zrobić sama - burknęła Diana, łapiąc za transporter Edara, nie chcąc się przyznać, że nie pomyślała o tym zaklęciu.

- Nie widać - odparł Riddle z grobową miną. - Do końca - dodał, wskazując głową na korytarz.

Diana zrozumiała, że chodziło mu o ostatni przedział. Tym razem wyjęła swoją różdżkę i wysłała kufer przed siebie, niosąc jedynie kota. Choć po części spodziewała się, że w przedziale będzie któryś z jego sługusów, ale, zadziwiająco, było tam zupełnie pusto poza rzeczami Toma.

- Jakim cudem znalazłeś pusty przedział? - zapytała zdziwiona Diana, wchodząc do środka przed nim. - Wszędzie jest pełno.

Tom nie odpowiedział, spojrzał jednak na nią tak, że dziewczyna stwierdziła, że jednak nie wolała wiedzieć. Usiadła po lewej stronie, przodem do jazdy, po czym wyjęła Edara z transportera. Gdy Tom zajął miejsce naprzeciw niej, zdała sobie sprawę, że choć ona była z nim teraz "bliżej", niektórzy wciąż się go bali.

- Slughorn w tym roku zaprosi nas na przyjęcie bożonarodzeniowe - powiedział Riddle bez żadnego wstępu, nie patrząc na Dianę, a za okno.

- Skąd wiesz? - zapytała, dając Edarowi ułożyć się na jej kolanach, najwyraźniej szczęśliwemu, że wreszcie opuścił transporter.

- Zawsze tak robi - odparł Riddle oczywistym tonem, spoglądając z pogardą na kota, jednak nic o nim nie powiedział i spojrzał z powrotem za okno. - Pilnuje się, żeby zapraszać głównie tych pełnoletnich, żeby Dippet się nie czepiał, dlatego jeszcze nie mieliśmy tam wstępu.

Zapadła chwila ciszy. Diana również wyjrzała przez okno: słońce, które świeciło w Londynie już dawno zniknęło, a z każdym kilometrem niebo robiło się coraz bardziej zachmurzone. Dziewczyna uważała, że było to dosyć adekwatne do atmosfery, która panowała w przedziale.

- I co w związku z tym przyjęciem? - zapytała Diana po chwili ciszy, spoglądając z powrotem na Toma.

- Mam zamiar ostatecznie dowiedzieć się od niego, jak działają horkruksy. I ty mi w tym pomożesz - oznajmił Riddle, na co Diana uniosła brwi z zaskoczeniem.

- On w ogóle coś o nich wie? Slughorn? - powiedziała ze zdziwieniem. Slughorn wyglądał raczej na faceta, który w wolnym czasie czytał etykiety od whiskey, a nie książki o czarnej magii.

- Slughorn wygląda na niegroźnego, ale ma swoje za uszami - wyjaśnił Tom, jakby czytając Dianie w myślach, co zresztą potrafił zrobić. - Udaje tak, żeby nikt się nie czepiał, zwłaszcza Dumbledore - tu nazwisko nauczyciela transmutacji Riddle wypowiedział z obrzydzeniem.

- Proszę, proszę... Taki Slughorn... - powiedziała Diana bardziej do siebie niż do Toma, zakładając ręce. Wtedy jej rękaw się przesunął, a chłopak znowu zauważył znak na jej przedramieniu. Jakby przypomniawszy sobie o nim, wstał od razu i podszedł do niej, by mu się przyjrzeć.

Nie siadając, złapał rękę dziewczyny za nadgarstek i uniósł ją bliżej do siebie, by przyjrzeć się znakowi. Nic nie mówił, patrzył w skupieniu, aż Diana wreszcie wstała, by dać mu lepszy dostęp i przerwała ciszę:

- Wyczarowałeś go jeszcze komuś? - zapytała, licząc na negatywną odpowiedź. Chciała być tą jedyną. Chciała być najlepszą pośród tych wszystkich sługusów.

- Nie - odparł, ku jej zadowoleniu. - Tylko zasłużeni będą go nosić.

Diana już wcześniej się tego domyślała, ale teraz zrozumiała, że Tom naprawdę miał poważne, dalekobieżne plany co do swojego "zgromadzenia". Wtedy po raz pierwszy uwierzyła w to, że to wszystko może mieć jakieś szanse na stanie się czymś większym...

Diana sama patrzyła na znak i ogarniało ją jakieś dziwne uczucie, jakby intuicja podpowiadała jej, że to coś dobrego, nawet jeśli czarna czaszka wypuszczająca z ust węża wyglądała dosyć przerażająco. Początkowo zasumowała, że wąż miał oznaczać Slytherin, a tym samym czystość krwi, jednak w tamtym momencie przypomniało jej się, że Tom znał mowę tych zwierząt...

- To... - zaczęła Diana, jednak szybko się poprawiła, odkasłując. - Riddle - powiedziała surowo, nie pozostając mu dłużna za wcześniejsze nazewnictwo.

Tom uniósł wzrok znad jej ręki i puścił ją. Tym sposobem ich twarze znalazły się wyjątkowo blisko siebie. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy z determinacją, a atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Diana była pewna, że on też odczuwał, jak pakt robił swoje, jak magia wokół nich wirowała, jak krew zaczynała im płynąć szybciej, jak serca biły mocniej - o ile to ostatnie Riddle w ogóle miał...

Ślizgonka poczuła wtedy, że to było to. Że tak chciała dalej żyć i to odczuwać - i obiecała to sama sobie.

- Czy języka węży można się nauczyć? - powiedziała wreszcie, przez chwilę nawet zapominając o tym, że to o to chciała zapytać. Miała wrażenie, że stała tam tak z nim kilka dobrych godzin.

- Nie - odparł jej od razu. - Nie byłby to tak rzadki dar, gdyby...

- Ale rozumieć? - przerwała mu, co nieco go zirytowało.

- To... Teoretycznie jest możliwe - wyjaśnił Tom. - Ale trudne.

- Naucz mnie - powiedziała Diana stanowczo, na co on uniósł brwi, bo takich słów zupełnie się nie spodziewał.

- Słucham?

- Naucz mnie - powtórzyła Diana, zdeterminowana dopiąć swego. - Po prostu. Chyba, że nie potrafisz...

Dziewczyna wiedziała, że w ten sposób uderzała w jego czuły punkt. Sama nie wierzyła w to, jak dobrze zdążyła go poznać przez zaledwie rok - jednak chłopcy byli prostymi maszynami...

- Może to być przydatne... - mruknął Riddle bardziej do siebie, niż do niej. - Załóżmy, że cię nauczę, Wharflock, ale wątpię, że ci się to uda.

Diana przewróciła oczami.

- Przeżyję.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz