XXVII

16.7K 1.8K 616
                                    

Dzień bankietu nadszedł szybciej niż Diana by tego chciała. Wiedziała, że tamtego wieczora mogła spodziewać się dosłownie wszystkiego ze strony Toma - nie zdziwiłaby się nawet wtedy, gdyby na pokaz się jej oświadczył. Nauczyła się już, że on naprawdę był zdolny do każdej rzeczy, jeśli trzeba było się komuś przypodobać.

- Diana, weź się w końcu pokaż - nalegała Joan, która stała przed lustrem i wpinała w swoje długie, rozpuszczone włosy otrzymaną od matki przypinkę. Miała na sobie długą, ciemnozieloną, błyszczącą suknię z rękawami do nadgarstków i wyglądała naprawdę zjawiskowo.

- Może tam zostanie, byłoby przykro, jakby Tom nie miał partnerki - syknęła Serena, spoglądając z nienawiścią na parawan, za którym przebierała się Diana.

- Zdrajczyni - dodała Dove równie wściekle.

Diana wzięła tylko głęboki oddech. Nie miała zamiaru wdawać się w dyskusję z tamtymi dziewczynami, które każdego dnia udowadniały, że miały po prostu obsesję na punkcie Toma, z którą nie mogły się pogodzić. Brunetka po prostu je ignorowała, nie chcąc marnować na nie energii.

Po kilku minutach Diana wyłoniła się zza parawanu. Jej suknia sięgała ziemi i miała długie rękawy, była jednak po prostu czarna i nieco bardziej rozkloszowana niż ta Joan. Dziewczyna nie zrobiła nic szczególnego ze swoimi włosami i zostawiła je rozpuszczone, tak, jak zazwyczaj nosiła je na lekcje.

- No, no... - powiedziała Joan z uznaniem, mierząc przyjaciółkę wzrokiem. - Ale co tak skromnie? Trochę jakbyś szła na pogrzeb.

Bo idę, pomyślała Diana. Pogrzeb mojego rozumu, bo to już jest kompletne szaleństwo.

- Nie muszę się dla nikogo bardziej stroić - stwierdziła brunetka, chowając różdżkę w zaczarowaną kieszeń, którą stworzyła w swojej sukni. - Idziemy?

Joan spojrzała na siebie w lustrze ostatni raz i westchnęła.

- Idziemy - odparła, po czym wraz z przyjaciółką opuściły dormitorium.

Drzwi od pomieszczenia ledwo się za nimi zamknęły, Serena pokręciła głową, zamykając swoją szkatułkę z kosmetykami z o wiele większą siłą, niż to było konieczne.

- Ona mi tak działa na nerwy, że nie wytrzymam - powiedziała, odrzucając swoje polokowane tamtego wieczora blond włosy. - Nigdy nie interesowała  się Tomem, nigdy. A teraz nagle jego dziewczyna. Coś mi tu śmierdzi.

- Mnie też - przyznała Dove. - Widziałaś w ogóle, żeby się całowali czy coś?

- No właśnie nie! - krzyknęła Serena do rudej. - Nic! Nic się, do cholery, nie zmieniło! A widziałaś ich na wczorajszym zielarstwie, prawie się pozabijali! Wielka mi para!

- Zatem mamy co robić dziś wieczorem, Serena - stwierdziła Dove, poprawiając ramiączka swojej granatowej sukni.

- Mianowicie? - blondynka uniosła brew.

- Obalamy ten pseudozwiązek.

W tym samym czasie Diana i Joan były już przed Wielką Salą, gdzie kłębili się pozostali dopuszczeni do bankietu uczniowie. Nott, Lestrange i Avery stali przy Riddle'u, najwyraźniej zauroczeni tym, co brunet im opowiadał. Arian stracił jednak zainteresowanie mową Toma, gdy ponad jego ramieniem zobaczył schodzącą po schodach Joan.

- Joan... Wyglądasz... Wow... - blondyn nie był w stanie złożyć składnego zdania, gdy jego partnerka do niego podeszła.

- Angielski trudny język, rozumiem, Arian - zaśmiała się dziewczyna, jeszcze pospiesznie poprawiając włosy. - Idziemy?

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz