- No to co chciałabyś kiedyś robić, Diana? - zapytała Joan, kiedy ona i jej przyjaciółka siedziały obok siebie w pokoju wspólnym w pierwszy weekend po powrocie z przerwy świątecznej. Długowłosa robiła notatki na zbliżający się test z eliksirów, podczas gdy Diana siedziała zapatrzona w jezioro za oknem, już dawno na owy sprawdzian przygotowana.
Brunetka nie odpowiadała i wzrok miała wlepiony w jakieś stworzenia, które przepływały obok niej. Po dłuższej ciszy Joan uniosła głowę znad swoich notatek i zobaczyła, że Diana chyba nawet nie usłyszała jej pytania - widziała tylko blady profil przyjaciółki, lekko oświetlony zielonkawą poświatą od wody.
- Hej, ziemia do Wharflock - powiedziała Joan i kopnęła przyjaciółkę w piszczel, a ta dopiero wtedy odwórciła głowę w jej stronę.
- Pogięło cię, Joan? - zapytała zdenerwowana Diana, masując się po uderzonej nodze (nigdy nie sądziła, że tamta posiadała taką siłę).
- Jak mnie nie słuchasz, no to cóż - szatynka wzruszyła ramionami tak, jakby nic się tak nie stało.
- Zamyśliłam się - mruknęła Diana, nieznacznie spoglądając z powrotem na szybę.
Jej słowa były akurat zgodne z prawdą - dziewczyna cały czas myślała o Tomie i o tym wszystkim, co się działo. Przez miniony tydzień prawie z nim nie rozmawiała, bo wszyscy byli zajęci przyzwyczajaniem się do szkoły po wolnym i mieli mnóstwo pracy, w dodatku Slughorn przydzielił im teraz osobne patrole. Ona też próbowała tworzyć zaklęcie i gdy to robiła, widziała na własne oczy, jak to wszystko stawało się realne.
Jednak to nie szkoła czy zaklęcie były jej powodami do głębszych rozważań, a sam Tom. Coś było nie tak - a ona nie miała pojęcia, czy to przez pakt, czy to z nią się coś działo. Jeżeli wcześniej czuła się dziwnie w jego obecności, teraz to uczucie było sto razy dziwniejsze i silniejsze. Sama nie potrafiła tego określić, ale coś się zmieniło, coś dużego... Oczywiście poza tym, że Edward zdawał się w końcu dać jej spokój.
- Dobrze, to ja powtórzę pytanie. Co chcesz robić po szkole? - powiedziała Joan, na co brunetka przejechała palcami przez swoje gęste włosy aż do ich końca przy łopatkach.
- Nie wiem, nic nie wiem - odpowiedziała Diana, wzdychając. - Babka chce mnie zaręczyć z Malfoyem i znam ją na tyle, że może to nawet zrobić za moimi plecami, chociaż ojciec też się sprzeciwia.
- Z Malfoyem? - powiedziała zaskoczona Joan, a jej niebieskie oczy zwiększyły się maksymalnie. - Że niby z Abraxasem? To przecież kretyn.
- Ale bogaty kretyn czystej krwi i tylko to widzi moja babka - prychnęła Diana. - Najlepiej by było, gdybym wyszła za niego jak najszybciej i narodziła dzieci, bo będą czystej krwi.
- Jeju, jak dobrze, że moi rodzice w ogóle mają na to wywalone - stwierdziła Joan, spoglądając z powrotem na swoje notatki.
- Bardzo pomocna jesteś - powiedziała Diana z sakrazmem i oparła czoło o szybę.
- No a co z Tomem? Z nim nie możesz być? - dopytywała niewzruszona Joan.
Gdybym ja w ogóle z nim była...
Diana znowu się zamyśliła, ale tym razem Joan widziała, że przyjaciółka ją słucha, więc kontynuowała:
- W sensie myślałaś, wiesz, jak to może być po szkole? Kiedyś jakiś dom, dzieci? Ja na pewno chciałabym mieć kiedyś dzieci...
- Nie widzę siebie jako kury domowej - przerwała jej Diana. - Nie chcę skończyć tak, jak moja babka. Moja ciotka jeździ po całym świecie, rozwija się i jej największą umiejętnością nie jest ugotowanie obiadu.
Joan pokręciła głową, zakreślając w swojej książce długi fragment tekstu.
- A nie wyobrażasz sobie takiej małej Dianki krzyczącej mamo, mamo! - stwierdziła ze śmiechem, na co brunetka zwizualizowała sobie coś zupełnie innego.
Albo małego Tomka krzyczącego tato, tato! No, na pewno...
- Ty i Avery i tak będziecie razem, a twoi rodzice mają kupę kasy i cię wspierają, to ty możesz myśleć o takim scenariuszu - powiedziała Diana, podnosząc swoje nogi z podłogi, po czym przytuliła kolana do siebie. - Co się w ogóle stało, że o tym mówisz?
- Podeszłam wczoraj do Slughorna dopytać o ten test, bo ja i eliksiry się nie lubimy ostatnio, a jak go dobrze podejdziesz, to nawet ci powie, co na tym sprawdzianie będziemy robić... - mówiąc to, podkreśliła kolejne fragmenty z podręcznika. - Jak widać to mi się nie udało... Ale wspomniał przy okazji coś, że niedługo będziemy mieli z nim te rozmowy o pracy. W sensie wiesz, pomoże nam wybrać rozszerzone przedmioty do szóstej klasy.
- I co masz zamiar wziąć? - dopytywała Diana, na co Joan wzruszyła ramionami.
- Ja bym chciała pójść w Ministerstwo, tak jak tata... Ale najlepiej to mi idzie obrona przed czarną magią...
Ostatnie zdanie było stuprocentową prawdą i Diana wiedziała o tym aż za dobrze. Nie znała drugiej osoby, która umiała się bronić tak świetnie, jak Joan. Kiedyś jacyś chłopcy wyśmiewali się z niej, że "piękna księżniczka" nie dałaby rady żadnemu z nich, no a wtedy panna Irving pokazała im, że z nią się nie zadziera. Choć na co dzień Joan była zdecydowanie jedną z milszych Ślizgonek, wyzwać na pojedynek - od tamtego wydarzenia - nikt by jej nawet nie próbował.
- Właśnie, Joan - Diana wpadła nagle na świetny pomysł - przecież ty się tak dobrze bronisz. Nie nauczyłabyś tego mnie? - zapytała, sądząc, że przydałaby się jej taka umiejętność. Odkąd zadawała się z Tomem, zależało jej na rozwijaniu wszystkiego, co tylko rozwijać mogła - nie chciała nigdy czuć się przy nim gorsza w żadnej sytuacji.
Szatynka uniosła wzrok znad książki i parę razy mrugnęła swoimi pięknymi, niebieskimi oczami.
- Ja ciebie? - zapytała zdumiona, bo to zazwyczaj Diana okazywała się zdolniejszą czarownicą z nich dwóch. - Znaczy wiesz, mogę ci pokazać parę trików czy coś... Ale ja to głównie robię spontanicznie. Ach, aż mi się przypomniało, jak powaliłam Dołohowa... Piękny widok - dziewczyna uśmiechnęła się z satysfkacją, wizualizując w swojej głowie wspomnienie zaskoczonych chłopców i Dołohowa na podłodze.
- Czyli ustalone - powiedziała zadowolona Diana. - Przy następnym wyjściu do Hogsmeade, dobra?
- Okej, myślę, że z Arianem się jakoś dogadam - odparła Joan, kiwając głową.
- Avery spróbowałby mnie nie posłuchać, to zginie marnie - mruknęła Diana, która doskonale wiedziała, jak manipulować swoim przyjacielem. - A gdzie on w ogóle jest, tak na marginesie? Bo chyba pierwszy raz od tygodnia widzę cię bez niego.
Joan zmarszczyła swoje zazwyczaj idealne czoło i spojrzała na Dianę z wyraźnym zdziwieniem.
- Arian poszedł rozmawiać z Tomem, mówił, że mają te swoje sprawy do załatwienia. Myślałam, że wiesz - powiedziała wyraźnie zdumiona, a tymi słowami jakby w pełni obudziła przyjaciółkę.
- Co? Z Riddlem?! - krzyknęła Diana, zrywając się na równe nogi. Od razu zrozumiała, o czym ta "rozmowa" musiała być. Joan aż nieco się wycofała, zaskoczona nagłym ożywieniem przyjaciółki.
- A to menda... - syknęła Diana bardziej do siebie, niż do Joan i uderzyła w stół tak, że papiery szatynki podskoczyły. Po tym brunetka wybiegła z pokoju bez słowa, zmierzając od razu na siódme piętro, gdzie - podejrzewała - Tom zorganizował spotkanie bez niej.
Nie będziesz mną pomiatał, Riddle.
CZYTASZ
Pact With The Devil • Tom Riddle
Fanfiction😈 《Cyrograf》 - pakt zawarty z diabłem, na mocy którego zły duch ma prawo do duszy człowieka, który podpisał cyrograf. Diabeł czynił w ten sposób zastaw za służenie podpisującemu przez pewien czas lub spełnienie jego określonych życzeń, ustalonych u...