Tom nie był zbyt rozmowny na temat tego, czego dowiedział się od Slughorna, ale Diana postanowiła na razie nie naciskać. Wiedziała, że i tak prędzej czy później jej wszystko zdradzi, tak jak było z jego pochodzeniem, z legilimencją, z językiem węży... Dziewczyna czasem się zastanawiała, czy zdawał sobie sprawę, jak otwartą księgą dla niej był.
Tom natomiast zastanawiał się, czy to Diana rozumiała, że wszystko było zdolną grą, w której ona i tak robiła to, o co mu chodziło. Fakt, bywały momenty, że się wyłamywała - to dlatego, w jego oczach, wyróżniała się. Przez to, i przez coś innego, co jednak odrzucał od swojej świadomości, traktował ją nieco inaczej. Czekał też, aż odkryje, co trzymały róże, które wręczył jej w urodziny, a które bardzo wolno traciły płatki... Diana skrupulatnie chowała je w dzienniku jej matki.
Dzień po przyjęciu miał być dla Toma bardzo spokojnym. Poza nim w szkole na przerwę zostało tylko dwoje Ślizgonów, drugo- czy trzecioklasistów, więc zbytnio nie zaprzątał sobie nimi głowy. Gdy wstał na śniadanie i znalazł się w pustym pokoju wspólnym, poczuł w nim obecność Diany. To jednak specjalnie nim nie wzruszyło, bo już zdarzyło się tak wcześniej, że to związane z paktem dziwne, specyficzne uczucie dopadało go, gdy jej wcale nie było w pobliżu.
Jakże wielkie było jego zaskoczenie, kiedy już miał otworzyć kamienną ścianę, a usłyszał za sobą znajomy głos:
- Tak na śniadanie beze mnie?
Tom przez moment zastanawiał się, czy nie miał omamów. Zatrzymał się gwałtownie, odwrócił i zobaczył Dianę idącą do niego z założonymi rękoma i szerokim uśmiechem na twarzy.
- Co ty tu robisz? - zapytał Tom bez namysłu. Był tak pewien, że Diana wróci do domu, że nawet jej o to nie pytał.
- Idę na śniadanie, ot co. - Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie. - I teraz nawet w miłym towarzystwie. Nie mów mi, że się nie cieszysz - dodała, otwierając kamienną ścianę przed chłopakiem, który gapił się na nią wielkimi oczami. Jego mina była dla niej absolutnie bezcenna.
Te wolne dni spędzali razem, bo Diana w końcu przymusiła Riddle'a, by poduczył ją języka węży. Odwiedzili Komnatę Tajemnic jeszcze kilka razy, by nakarmić bazyliszka (dziewczyna coraz bardziej się do niego przekonywała), a także przesiedzieli trochę czasu w bibliotece, w której poszukiwali miejsca zamieszkania potomków Slytherina - a co za tym szło, prawdziwej rodziny Toma. Riddle poprzysiągł sobie zemstę na tych, przez których wylądował w sierocińcu. Bez innych uczniów oboje cieszyli się wielkim spokojem i nie musieli martwić się o dyskrecję - zresztą sami sobie nawzajem zapewniali wystarczająco emocji.
Boże Narodzenie nie było specjalne, za to dnia urodzin Toma Diana wyczekiwała wręcz z utęsknieniem. Jej prezent dla niego ukończyła kilka dni wcześniej i nie mogła się doczekać, aż zobaczy jego reakcję.
Była naprawdę z siebie dumna. Udało się jej stworzyć już drugie zaklęcie, co prawda niezbyt zaawansowane, ale wciąż miała ich więcej na swoim koncie niż on. Wiedziała też, że jej matka byłaby z niej dumna - to jednocześnie ją cieszyło, a jednocześnie coraz bardziej napędzało jej nienawiść do mugoli.
Choć w Slytherinie zostało tylko czworo uczniów, w innych domach było ich więcej - były to głównie dzieci mugoli, które czuły się bezpieczniej w Hogwarcie, niż w swoich domach, które mogła dosięgnąć mugolska wojna. Dla tych razem kilkudziesięciu uczniów profesor Dumbledore i paru innych nauczycieli obiecało zorganizować spektakularny pokaz fajerwerek w sylwestrową noc. Dianie to bardzo pasowało, bo stanowiło to dla niej idealną okazję na pokazanie Tomowi prezentu.
Specjalnie unikała go cały dzień w urodziny, by spotkać się z nim dopiero wieczorem i dopiąć wszystko na ostatni guzik.
W pustym dormitorium Diana trochę przygotowała się na wieczór, upewniła się, że miała ze sobą swoją różdżkę i westchnęła. Już miała wyjść, gdy zobaczyła, że z jej róż opadł kolejny płatek. Wyjęła więc dziennik matki i delikatnie wsadziła owy płatek między stronice, spoglądając przy tym na znak na jej przedramieniu.
CZYTASZ
Pact With The Devil • Tom Riddle
Fanfiction😈 《Cyrograf》 - pakt zawarty z diabłem, na mocy którego zły duch ma prawo do duszy człowieka, który podpisał cyrograf. Diabeł czynił w ten sposób zastaw za służenie podpisującemu przez pewien czas lub spełnienie jego określonych życzeń, ustalonych u...