Rozdział 3

3.8K 148 34
                                    


Następnego dnia wstałam wcześniej niż zwykle. To już dziś chcę się spotkać z nim, ale to jeszcze. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do jego asystentki. Odebrała od razu po pierwszym sygnale.

Dzień dobry. Asystentka Anthony'ego Starka. W czym mogę pomóc? — Zapytała kobieta.

— Dzieńdobry. Chciałabym się umówić na spotkanie z panem Starkiem. Czy będzie to możliwe dzisiaj? — Zapytałam jej.

Wyjątkowo dzisiaj pan Stark ma wolny termin. Kogo mam zapisać? — Odpowiedziała kobieta.

— Lilianę Rush. O której mogłabym przyjść? — Zapytałam.

Godzina piętnasta trzydzieści pasuje pani? — Zapytała asystentka.

— Oczywiście. Do widzenia — powiedziałam.

Do widzenia — powiedziała kobieta i rozłączyłam się.

Będę musiała wyjść wcześniej z zajęć, ale nauczyciele zrozumieją. Tak, więc przygotowałam się do lekcji i ruszyłam do szkoły. Nie powiem, że się nie denerwowałam. Zaczęłam już w szkole, ale jakoś sobie radziłam. W końcu dochodziła godzina piętnasta, więc musiałam już wychodzić, ale przy drzwiach zatrzymała mnie pani dyrektor.

— Liliana, gdzie się wybierasz? Nie powinnaś być na zajęciach? — Zapytała pani dyrektor.

— Powinnam być, ale...

— Ale? — Zapytała mnie dyrektorka.

Westchnęłam i powiedziałam:

— Ale idę na spotkanie z ojcem, które będzie mnie kosztowało masę nerwów.

Nauczycielka byka zaskoczona moimi słowami.

— A więc nie zatrzymuje Cię. Powodzenia — powiedziała pani dyrektor i odeszła.

— Przyda się — powiedziałam sama do siebie i wyszłam ze szkoły.

Do akademika było nie daleko, więc poszłam tam i zostawiłam swoje rzeczy. Wzięłam tylko telefon oraz zdjęcie mamy, gdyby mi nie uwierzył. Wyszłam z akademika i skierowałam się do Stark Tower. Dotarłam tam po piętnastu minutach. Zostało mi jeszcze pięć minut. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka budynku. Podeszłam do recepcji.

— Dzień dobry. Jestem umówiona z panem Starkiem na piętnastą trzydzieści — powiedziałam.

Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie.

— Ty? — Zapytała kobieta.

— Tak, ja. Nazywam się Liliana Rush — powiedziałam.

— Pan Stark nie przyjmuje małolat — odpowiedziała recepcjonistka.

Nagle z windy wyszedł pan Anthony Stark.

— Panie Stark! — Krzyknęłam.

Stark mnie zauważył, więc podszedł do mnie.

— O co chodzi Alice? — Zapytał Stark, kobiety za ladą.

A, więc to tak ma na imię ta kobieta.

— Ta dziewczyna mówi, że jest z panem umówiona — powiedziała Alice.

— Jak się nie mylę, to byłem z kimś umówiony na piętnastą trzydzieści — powiedział pan Stark.

— Owszem. Ze mną - powiedziałam. — Panie Stark możemy porozmawiać? To dla mnie bardzo ważne.

— Mam teraz wolną chwilę, więc zapraszam do gabinetu — powiedział Stark.

Stark ruszył do windy, a ja od razu za nim. Wyszliśmy z niej po krótkiej chwili. Znajdowaliśmy się na szesnastym piętrze. Stark podszedł do drzwi i je otworzył.

— Panie przodem — powiedział Stark.

Podziękowałam i weszłam do środka. Usiadłam na fotelu przed biurkiem, a Stark usiadł na fotelu za biurkiem.

— Pytanie pierwsze. Jak się nazywasz? — Zapytał Stark.









ErchotudeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz