Kiedy skończyłam rozwalać bloczki byłam wyczerpana i to dosłownie. Nie miałam siły, ale musiałam wrócić do wieży, chociaż... mogłabym nastraszyć ojca oraz resztę i nie wrócić na noc.Chyba tak zrobię. "Wyczarowałam" sobie wielką poduchę i się na niej położyłam wcześniej zamykając hangar na cztery spusty.
Perspektywa Tony'ego Starka
Jest już dwudziesta druga, a Liliana nadal nie wróciła. Martwię się o nią. Nie potrzebnie na nią krzyczałem. Steve nie powiedział nam dlaczego nie chciała nam powiedzieć, że odzyskała pamięć.
- J.A.R.V.I.S. zacznij poszukiwania mojej córki. Chcem wiedzieć, gdzie ona jest - powiedziałem do mojej sztuczek inteligencji.
- Tak jest, panie Stark - powiedział J.A.R.V.I.S.
Zdenerwowany i wkurzony wyszedłem z mojej pracowni i skierowałem się do wspólnego salonu. Tam byli wszyscy.
W szybkim tempie podszedłem do Rogersa i popchnąłem na ścianę. Każdy był zaskoczony moim zachowaniem, no, bo nie często rzucam się z pięściami na Mrożonkę.
- Czemu Liliana nie chciała powiedzieć, że odzyskała pamięć? - zapytałem.
Steve popatrzył na mnie ze... współczuciem?
- Chciała po prostu spędzać z Tobą więcej czasu - powiedział Rogers.
Nie powiem, że mnie nie zaskoczył, bo zaskoczył i to cholernie. Puściłem go i podszedłem do barku z alkoholem. Wziąłem butelkę wódki i otworzyłem ją. Za jednym zamachem wypiłem pół butelki.
- Stark, co się dzieje? - zapytała Natasha.
Usiadłem w fotelu.
- Liliana. Nie ma jej. Wyszła i nie wróciła do tej pory - powiedziałem do reszty.
- Jak to jej nie ma? - zapytał Clint.
- Po prostu. Nie ma. Nie wróciła - powiedziałem.
- I jej nie szukasz? - zapytał Bruce.
Wzruszyłem ramionami.
Perspektywa Liliany Rush
Obudziłam się w tym samym hangarze co zasnęłam wczoraj. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który miałam przy sobie. Piąta rano.
Ciekawe co u ojca i reszty.
Wstałam z ogromnej poduszki. Wyglądam pewnie jak zombie. Pogniecione ubrania, a włosów wolę nie widzieć. Jakoś się pozbierałam i wyszłam z hangaru. Założyłam kaptur na głowę i ruszyłam do wieży.
Dotarcie do budynku zajęło mi około godziny albo dłużej. Nie specjalnie mi się spieszyło. Szkołę mam dopiero na dziewiątą. Weszłam do środka i wsiadłam do windy. Starałam się nie słuchać myśli ludzi obok których przechodziłam, ale byli to trochę trudne.
Po chwili winda się zatrzymała i wyszłam z niej. Od razu zostałam zaatakowana przez ojca. Czułam od niego alkohol.
- Liliana, gdzie ty do cholery byłaś?! Nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem?! - krzyczał ojciec.
Prychnęłam.
Po chwili w wejściu zobaczyłam wszystkich Avengerów.
- Ty się do cholery o mnie martwiłeś?! Dobre sobie! Trzebało pomyśleć o tym wcześniej, a nie drzeć się na mnie, zamiast porozmawiać na spokojnie! - krzyknęłam i poszłam di swojego pokoju.
Tam zamknęłam się na klucz i rozpłakałam. Dlaczego to musi być takie trudne? Tak bardzo chciałabym powiedzieć mu o moich mocach, ale widząc go w takim stanie, nie wiem czy by zrozumiał to.
CZYTASZ
Erchotude
FanfictionMieszkanie na ulicy nie jest proste, ale gdy pokaże się okazja, by od tego uciec, praktycznie każdy łapie tą szansę jak najmocniej i stara się jej nie puszczać. Liliana tak zrobiła i dzięki swojemu talentowi trafiła do prestiżowej szkoły muzycznej w...