Resztę dnia spędziłam sama, bo Avengersi mieli jakąś misję do wykonania. Nie mogli mi powiedzieć gdzie jadą, ani kiedy wrócą.Zbliżał się wieczór. Jutro niedziela, więc znowu będę mogła pospać do późna. Zjadłam kolację w salonie przed telewizorem. Potem nie wiedząc co robić poszłam do swojego pokoju. Umyłam się i przebrałam w piżamę składającą się z tego co zwykle, czyli krótkich spodenek oraz koszulki.
Wyszłam z łazienki i usiadłam na parapecie. Widok z mojego pokoju był niesamowity.
- J.A.R.V.I.S. ty wiesz kiedy oni wrócą, prawda? - zapytałam sztuczną inteligencję Starka.
- Wiem, ale niestety zabroniono mi udzielać pannie jakichkolwiek informacji - odpowiedział J.A.R.V.I.S.
Westchnęłam i położyłam się do łóżka. Natychmiast zasnęłam.
Jak zwykle znalazłam się na polanie. Mistrz już na mnie czekał.
- To co dzisiaj robimy? - zapytałam.
- Dzisiaj spróbujemy wydobyć z Ciebie moc - powiedział starzec.
Z radości klasnęłam w dłonie. Nie mówię, że nie czekałam na ten moment, bo czekałam, ale nie aż tak, że miałabym wybuchnąć nie pohamowaną radością.
- Stań w tym miejscu - powiedział mężczyzna wskazując miejsce obok siebie.
Stanęłam w wyznaczonym miejscu.
- Zamknij oczy, oczyścić swój umysł. Niech nic w nim nie pozostanie. Żadnych myśli, wspomnień. Zajrzyj w głąb siebie. Wydobądź z siebie tą moc. Wyobraź sobie jak mogłaby wyglądać - robiłam wszystko co kazał mistrz.
Swoją moc wyobraziłam jako białe światło, które rozchodzi się po moim ciele i czuję ciepło.
- A teraz za pomocą myśli podnieś kamień - powiedział mistrz.
Wyobraziłam sobie, że podnoszę kamień nie używając niczego. Tylko myśli. Otworzyłam oczy, aby zobaczyć czy coś działa. Zobaczyłam unoszący się kamień, który nawet nie zamierza upaść.
- Bardzo dobrze, a teraz powoli go opuść - powiedział mistrz.
Tak jak powiedział tak zrobiłam. Za pomocą myśli opuściłam kamień. Byłam z siebie bardzo zadowolona.
- Dobrze. Spróbuj teraz czegoś innego. Nie będę Ci nic narzucać, ale powiem Ci jeszcze jakie masz moce. Potrafisz czytać w myślach, zmieniać wspomnienia, niszczyć rzeczy na własne rządanie albo tworzyć nowe, być niewidzialna, tworzyć tarczę ochronną - powiedział mistrz.
- Wow. Trochę tego jest. Jak nauczę się kontrolować te wszystkie moce? - zapytałam.
- Z czasem wszystkiego się nauczysz. Ja nie potrafię Ci już pomóc - odpowiedział mistrz.
- To znaczy, że już się nie zobaczymy? - zapytałam, bo szczerze mówiąc przywiązałam się do niego.
- Niestety, nie. To już nasze ostatnie spotkanie - odpowiedział mistrz - Życzę Ci powodzenia.
Nagle obudziłam się w swoim pokoju. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Szósta jedenaście. Za dziewiętnaście minut zadzwoni mój budzik, więc nie ma sensu kłaść się spać.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam ubrania, które przygotowałam wczoraj i udałam się do łazienki. Tam wykonałam wszystkie poranne czynności. Włosy związałam w luźnego koka. Wzięłam torbę z książkami oraz futerał z gitarę po czym ruszyłam do salonu.
Samą nie wiem czemu, ale nie za dobrego humoru dzisiaj. Może to przez to, że zaczęłam używać swojej mocy? Możliwe.
Wchodząc do salonu zauważyłam Avengersów. A więc postanowili wrócić. Swoje rzeczy położyłam na podłodze obok kanapy.
- Kiedy wróciliście? - zapytałam trochę oschle.
- Ktoś nie ma dzisiaj humoru - powiedział Clint.
W kuchni zjadłam śniadanie.
- To więc kiedy wróciliście? - zapytałam.
- W nocy - odpowiedział Steve.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z salonu, a potem z budynku. Skierowałam się do szkoły.
CZYTASZ
Erchotude
FanfictionMieszkanie na ulicy nie jest proste, ale gdy pokaże się okazja, by od tego uciec, praktycznie każdy łapie tą szansę jak najmocniej i stara się jej nie puszczać. Liliana tak zrobiła i dzięki swojemu talentowi trafiła do prestiżowej szkoły muzycznej w...