Zaśpiewałam jeszcze kilka piosenek, po czym zdecydowałam z chłopakami, że zrobimy sobie krótką przerwę. Zeszłam ze sceny i podeszłam do stoiska z napojami i jedzeniem. Musiałam się napić i coś przegryźć, bo mój brzuch dawał o sobie znać już na scenie. Gdy nalewałam sobie soku pomarańczowego usłyszałam głos taty.
— Piękne piosenki, zwłaszcza ta pierwsza. Rozumiem, że nie do końca mi jeszcze ufasz. Postaram się to zmienić — powiedział ojciec.
— Ta, jeszcze zobaczymy, a teraz mi wybacz, ale muszę wracać do pracy — odpowiedziałam i ruszyłam z powrotem.
Po drodze otrzymałam kilka gratulacji z powodu mojego pięknego głosu. Dotarłam na scenę i jeszcze chwilę pogadałam z chłopakami, po czym znowu zaczęliśmy grać. Wieczór mijał i mijał. W końcu impreza się zakończyła i mogłam iść do swojego pokoju. Dzisiaj już nie chciałam z nikim rozmawiać. Wiem, że Avengersi będą chcieli ze mną rozmawiać, ale ja nie mam na to najmniejszej chęci. Wykąpałam się i ubrałam w piżamę, czyli krótkie czarne spodenki i szarą koszulkę na ramiączkach. Potem położyłam się do łóżka, ale nie mogłam zasnąć. Ciągle gapiłam się w sufit. Liczyłam owieczki, czy jak to woli barany. Liczyłam też do stu, ale i to nie przynosiło porządanego efektu. Po dwóch godzinach w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza. Mój upragniony sen. Jutro, a raczej dzisiaj jest ważny dzień. Koncert w parku. Obudziłam się koło godziny szóstej, czyli tuż przed budzikiem na dzisiaj. Wstałam, umyłam się i ubrałam w bardziej oficjalne ciuchy, czyli sukienkę, która górę miała białą, a dół czarny. Na stopy założyłam czarne baleriny, włosy zaplotłam w warkocza, który był pokaźnej długości. Wzięłam do ręki telefon, a na ramię zarzuciłam futerał z gitarą. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu, w salonie położyłam gitarę na kanapie. Przywitałam się z resztą. Oprócz mnie w salonie byli jeszcze Steve, Natasha, Wanda i tata. Ciekawe, co się stało, że ojciec wstał o tej godzinie. W kuchni zjadłam, jak zwykle płatki na śniadanie. O godzinie siódmej dwadzieścia musiałam już wychodzić do szkoły. Na zajęciach musiałam pojawić się wcześniej, bo musiałam ustalić z panią dyrektor parę szczegółów dotyczących koncertu. W drodze do wyjścia zatrzymał mnie tata.
— Już idziesz do szkoły? Przecież jest jeszcze za wcześnie — powiedział Stark.
— Dzisiaj na zajęciach muszę pojawić się wcześniej. Mam do omówienia z panią dyrektor parę spraw — odpowiedziałam i wyszłam.
Po wyjściu ze Stark Tower skierowałam się do szkoły najkrótszą drogą, jaka była.
CZYTASZ
Erchotude
FanfictionMieszkanie na ulicy nie jest proste, ale gdy pokaże się okazja, by od tego uciec, praktycznie każdy łapie tą szansę jak najmocniej i stara się jej nie puszczać. Liliana tak zrobiła i dzięki swojemu talentowi trafiła do prestiżowej szkoły muzycznej w...