Rozdział 4

3.6K 146 16
                                    

Podziękowałam i weszłam do środka. Usiadłam na fotelu przed biurkiem, a Stark usiadł na fotelu za biurkiem.

Pytanie pierwsze. Jak się nazywasz? — zapytał Stark.

— Nazywam się Liliana Rush — odpowiedziałam.

Nie zareagował na moje nazwisko. Chyba nawet nie pamięta mojej mamy.

— Gdzie są twoi rodzice? — Zapytał Stark.

— Moja mama nie żyje od roku, a ojciec uciekł, kiedy dowiedział się, że moja mama jest w ciąży — odpowiedziałam.

— Przykro mi. Po co chciałaś się ze mną spotkać? — Zapytał Stark.

Chyba nie załapał, że ja mówię o nim.

— Mam zdjęcie dla pana — powiedziałam i wyjęłam z kieszeni zdjęcie mojej mamy.

Spojrzałam na zdjęcie i podałam je Stark'owi. Ten chwilę przyglądał się fotografii, a potem spojrzał zaskoczony na mnie.

— Skąd masz to zdjęcie? — Zapytał Stark.

— Jeszcze nie załapałeś... tato? — Powiedziałam.

Stark był tak zaskoczony, że nie wiedział, co powiedzieć.

— Powiedz mi jedno. Czy żałujesz, że uciekłeś od niej? — Zapytałam ze łzami w oczach.

— Ja...

Wstałam z fotela.

— Żałujesz?! — Zapytałam podniesionym głosem.

Nic nie mówił. Nic. Kompletnie. Z tego wniosek, że nie żałuje. On nie żałuje. Uciekł od niepotrzebnego problemu, jakim byłam i jestem ja.

— Nie żałujesz... — powiedziałam i wyszłam, nie, ja wybiegłam z jego gabinetu.

Po drodze do wyjścia wpadłam na kogoś.

— Przepraszam — powiedziałam.

— Liliana? Co się stało? Co tutaj robisz? — Zapytał Steve.

Mogłam się spodziewać, że wpadnę tutaj na Rogersa. Jest jednym z Avengersów, więc pewnie, nawet mieszka tutaj na piętrach mieszkalnych.

— Liliana! — Usłyszałam Starka.

Szlag! Obejrzałam się. Był blisko. Nawet nie odpowiedziałam Rogersowi i pobiegłam do wyjścia. Potem poszło już mi gładko. Gdy wybiegłam z budynku, Stark nawet mnie nie dogonił. Poddał się już na początku gonitwy.

Perspektywa Steva Rogersa

Co robiła tutaj Liliana? Dlaczego Stark ją gonił? Czemu ona płakała?

Siedziałem sobie właśnie z całą resztą Avengersów — oprócz Starka —  w naszym wspólnym salonie, gdy do środka wpadł bardzo, ale to bardzo wkurzony Stark. Podszedł do barku z alkoholem i wyjął butelkę jakiegoś wina. Otworzył je i zaczął pić. Usiadł w fotelu i patrzył gdzieś za okno.

— Stark, co tu robiła Liliana i czemu płakała? — Zapytałem go.

— Kto to Liliana? — Zapytała Natasha.

— Znasz Lilianę? — Zapytał zaciekawiony Stark.

— No, tak. Poznałem ją, gdy grała na gitarze w parku niedaleko Stark Tower — odpowiedziałem.

— Szlag, by to wszystko trafił! — Krzyknął Tony.

— Stark, powiesz mi w końcu, czemu Liliana wybiegła zapłakana? — Zapytałem ponownie.

Stark, nawet mi nie odpowiedział, tylko wyszedł z salonu i gdzieś poszedł.

Perspektywa Liliany Rush

Wróciłam do akademika do swojego pokoju. Położyłam telefon na szafce nocnej, a potem zsunełam się po ścianie na podłogę. Łzy spływały po mojej twarzy jak krople deszczu po oknie w czasie burzy. Nie mogłam uwierzyć, że nawet nie myślał o mnie i mamie. On nawet nie żałuje. Dlaczego wtedy uciekł? Czemu nie stanął na wysokości zadania i nie był przy mamie? Nie potrafię tego zrozumieć. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się na łóżku. Kto mnie na nie przeniósł? Nie czułam, jak ktoś mnie przenosił. Był następny dzień koło szóstej rano, czyli przespałam ponad trzynaście godzin. Jezuu, jeszcze tyle nie przespałam. Może to przez wczorajszy dzień? Nie wiem, ale to bardzo możliwe. Wczoraj dużo przeżyłam i nie chcę myśleć, co będzie dzisiaj.


















ErchotudeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz