Rozdział 5

3.5K 151 26
                                    


Koło godziny siódmej trzydzieści usłyszałam pukanie do moich drzwi od pokoju w akademiku. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Kiedy zobaczyłam, kto za nimi stoi natychmiast je zamknęłam. Nie wierzę, że on tu przyszedł. No, po prostu, nie wierzę! Po tym wszystkim!

— Liliana, otwórz — powiedział mój ojciec.

— W żadnym życiu — powiedziałam.

— Od dziś mieszkasz ze mną w wieży — powiedział Stark.

— Że co?! — Zapytałam zarazem wściekła i zdziwiona otwierając drzwi.

— Nie bądź zdziwiona. Wiem o twojej sytuacji. Jeśli się Tobą nie zaopiekuje trafisz do domu dziecka, a oboje wiemy, że tego nie chcesz — powiedział Stark.

— Skąd wiesz czego chcę?! — Zapytałam wściekła na niego.

— Nie podnoś na mnie tonu, młoda damo. Jestem twoim ojcem... — i nie skończył, bo mu przerwałam.

— Który uciekł od kobiety, kiedy dowiedział się, że jest w ciąży i piętnaście lat nie interesował się swoim dzieckiem! — Powiedziałam podniesionym tonem.

Twarz mojego ojca wyraźnie posmutniała. Czyżby zaczął żałować tego, co zrobił piętnaście lat temu?

— Przyjadę po Ciebie po szkole. Masz być spakowana i gotowa — powiedział tata. — Do zobaczenia.

I odszedł. Po prostu odszedł. Wściekła wzięłam torbę oraz futerał z gitarą i wyszłam na zajęcia do szkoły.







ErchotudeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz