Strasznie długo nie wracali, a mnie zaczynała męczyć ta nuda. Serio, nie wiem co ze sobą zrobić. Adrien uparł się, że zrobi dla naszych rodzinek obiad. Ja nie zamierzałam po raz kolejny gotować. Wyczerpałam limit dobrych uczynków chyba na miesiąc.
Mój telefon cały czas dzisiaj dzwoni, nie wiedziałam kto ani po co miałby do mnie dzwonić. Już dawno straciłam wszystkich znajomych, a bliskich przyjaciół zraniłam tak bardzo, że nie chcieli nawet na mnie patrzyć.
Odebrałam gdy telefon zaczął dzwonić ponownie
- czego- warknęłam
- kiedyś byłaś bardziej potulna- telefon wypadł mi z rąk zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć. Jakim cudem mnie znalazł? Ile razy jeszcze w tym roku będę zmieniać numer telefonu? Nie mogłam złapać tchu, znałam to aż za dobrze. Te napady nigdy nie wróżyły nic dobrego. Usiłowałam uspokoić oddech jednak bezskutecznie. Już po chwili byłam jak w transie, wszystko zaczęło latać i to dosłownie. Książki i papiery leżące na biurku teraz walały się po całym pokoju.
Lampka nocna pokruszyła się na milion kawałków po zderzeniu ze ścianą i tylko w sumie łóżko pozostało nienaruszone, tylko dlatego, że było zbyt ciężkie bym mogła nim rzucić. Nie przewidziałam tylko jednego. Adriena, który bez pukania wlazł do mojego pokoju .Serio powoli zaczynam się zastanawiać czy ona jest normalna? Pół dnia sprzątam, gotuje i wgl robię wszystko by podlizać się starszym a ta nic. Siedzi cały dzień zamknięta w pokoju, a gdy wreszcie chce odpocząć to nie mogę bo z jej sypialni dochodzi okropny hałas? Co ona u licha robi? Przemeblowanie? Chciałem to zignorować, mieć to gdzieś i po prostu poogladać jakiś durny program w telewizji. Jednak cały czas słyszałem tylko ten przeklęty hałas.
Udałem się do pokoju brunetki, ale to już nie był jej pokój. To wyglądało jak pole bitwy a dziewczyna siedziała niewzruszona na swoim łóżku i patrzyła w ścianę jakby była najciekawszą rzeczą na świecie. Rozejrzałem się dookoła, nic nie stało na swoim miejscu, wszędzie walały się jakieś papiery, książki a nawet szkło.
- co się stało?-spytałem ale nie podszedłem bliżej.
- nie widać? - zakpiła nie odwracając wzroku w moją stronę.
- pomogę ci sprzątać zanim wszyscy wrócą- powiedziałem choć wcale nie miałem zamiaru jej pomagać.
- chcesz mi pomóc? - zapytała i teraz wstała i do mnie podeszła. Jej twarz nie wykazywała żadnych emocji. Stanęła bardzo blisko i jak gdyby nigdy nic zaczęła rozpinać guziki od mojej czarnej koszuli.
- co robisz? Przestań- powiedziałem delikatnie
- zamknij się chciałeś mi pomóc- powiedziała.
- nie mogę tego zrobić, jesteś w złym stanie- ale dziewczyna miała mnie już w garści jak tylko zdjęła swoją koszulkę.***
Po wszystkim dziewczyna znowu przybrała te swoją obojętną minę.
- jeśli chcesz to możemy pogadać, nie tylko w łóżku jestem dobry- palnąłem zanim to przemyślałem a ona spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Byliśmy już ubrani i tak jak obiecałem pomagałem jej sprzątać cały ten bałagan.
- jestem wdzięczna za pomoc i w ogóle , ale wolę gdy milczysz- no tak, takiej odpowiedzi się spodziewałem.
- sama sobie sprzątaj ten twój bałagan kretynko- warknąłem i jak gdyby nigdy nic wyszedłem z jej pokoju. I w sumie w idealnym m bo właśnie gdy zszedłem schodami do salonu zobaczyłem że reszta domowników właśnie wchodzi do domu.
- cześć- powiedziałem od niechcenia i udałem że oglądam jakieś gówno w telewizji
- i jak tam synu? - mój ojciec przysiadł obok mnie klepiąc lekko w ramię. Często tak robił kiedy chciał pogadać
- dobrze że już jesteście to może obiad aż tak nie wystygł.- powiedziałem a obok mojego ojca przysiadł się starszy chłopaków.
- zrobiłeś obiad? Gratulacje, nie jestem pewny czy moi synowie potrafili by ugotować makaron- zaśmiał się. Był pogodnym człowiekiem, tak samo jak jego żona. Widać po kim chłopcy odziedziczyli charaktery.
- a jak z Niną? Coś ci pomogła?-widziałem cień nadziei w oczach matki brunetki. I czy ja nie mam za miękkiego serca?
- całkiem sporo, nawet wszędzie odkurzała- gówno prawda-!!!
- tyle dobrze baliśmy się że znów zaszyje się u siebie, pójdę do niej- powiedziała kobieta.
-nie!- przypomniał mi się cały ten bałagan- ona mówiła że już idzie spać, była wykończona- skłamałem. Nie chciałem być świadkiem kolejnej kłótni z udziałem tej psycholki.Zrobiłam się głodna i w momencie gdy schodziłam w dół po schodach usłyszałam jak ten walnięty koleś wmawia mojej matce, że poodkurzałam w całym domu a teraz już grzecznie śpie. Po co kłamie? Po co u licha mnie broni? To dowodzi tylko tego jaki jest słaby, chciał uniknąć kłótni więc nagadał kłamstw. Nie ładnie panie Adrien. Powinnam wyjść do nich i powiedzieć że chłopak kłamie. To byłaby idealna rozrywka przed snem, czemu więc pomimo głodu jestem z powrotem w drodze do mojego pokoju? Nie wydam go tym razem ale tylko dlatego, że chciał mi pomóc.
***
Wigilia. To już dziś, nie wiem czy przeżyje jakoś dzisiejszy dzień. Ojciec wparował o siódmej rano do mojego pokoju oznajmiając, że dziś nie ma taryfy ulgowej i mam im pomagać tak jak każdy.
- co niby miałabym robić? - zapytałam. Wiedział doskonale, że w moim przypadku pomoc w kuchni nie wchodzi w grę, bo skończy się to pożarem.
- pomożesz Adrienowi układać drewno na opał w szopie przy domu. Dziś w nocy znów zapowiadają wichurę więc nie może nam zabraknąć drzewa- westchnęłam ale po chwili już ubierałam kurtkę i ciepłe buty. Natalie i Emma piekły pierniki, moi bracia pomagali montować ostatnie dekoracje, matki gotowały wszystkie potrawy a ojcowie sprzątali. Wzięłam głęboki oddech i poszłam do tej szopy. Od razu zobaczyłam Adriena, który wściekał się bo stos drzewa ciągle się przewracał. Zaśmiałam się cicho ale mimo to i tak usłyszał i odwrócił się w moją stronę
- potrafisz się śmiać- był na prawdę zdziwiony
- śmieszą mnie tylko klauni- lekko się uśmiechnęłam- takim sposobem będę tu siedzieć cały dzień, na sam dół trzeba poukładać te najprostsze kawałki że ta wieża miała solidną podstawę- zaczęłam układać je tak jak mu tłumaczyłam a on się przyglądał. - mam ochotę cię wziąć na tym drewnie- powiedział nagle a mi aż kawałek drewna wypadł z rąk. Podszedł do mnie i bez słowa wbił się w moje usta. Całował mnie mocno i zachłannie ani na chwilę nie odrywając ust od moich
-słyszałam co wczoraj mówiłeś mojej matce- zaczęłamDziewczyna odsunęła się ode mnie. Wiedziałem że mi nie podziękuje.
- musiałem. Nie chciałem by przed wigilią doszło do kolejnej kłótni- przyznałem
- wiem. Lila nie jest jadowita- jej słowa całkiem wybiły mnie z rytmu. Ten pająk nie jest jadowity? Więc dziewczyna nie chciała nikomu zrobić krzywdy. Tylko po co mówi mi to właśnie teraz. To są jakby jej słowa podziękowania?
- czemu mi to mówisz? -
- przysługa za przysługę ale chłopakom nie mów, Lily to moja tajna broń jak nie chcą się odwalić- to było jedno z najdłuższych zdań jakie od niej usłyszałem.
- dobra. A teraz możemy wrócić do całowania? - i nie czekając na odpowiedź brunetki z powrotem przyciągnąłem ją do siebie
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...