Tydzień?dwa? Nie wiem ile byłam już w tym ośrodku,
Dostałam leki uspokajające tak silne, że ledwo potrafiłam wstać z łóżka. Po wstępnych wynikach nic nie udało im się ustalić. Lekarka stwierdziła, że po za socjopatią i nadpobudliwością nie widzi w moim zachowaniu żadnych uchyleń.
Nie był to taki całkiem normalny psychiatryk, o ile psychiatryk może być normalny. Znajdowały się tu osoby tylko w moim przedziale wiekowym o różnych chorobach i dolegliwościach. Nie chciałam tu być ale wiedziałam że nie mam wyjścia. Steven nie odpuści a ja nie mogę pozwolić by ktoś dowiedział się prawdy.***
- Czemu ją zamknęli? Przecież już ostatnio było z nią lepiej?!-podniosłem głos na jej braci A oni spojrzeli na mnie zdziwieni
- bujasz się w niej?czy jak?- zaśmiał się Dan
- to ona prosiła ojca by ją tam oddali, ale już wczoraj był telefon, że jeśli następne badania będą tak samo zadowalające to muszą ją wypisać, Bo jest zdrowa-powiedział Nico
-jak to zdrowa? -
- lekarze twierdzą,że jej stan nie wymaga pobytu w ośrodku, a jedynie przyjmowania leków i wizyt u psychologów- to mnie trochę uspokoiło
-więc wróci? - do naszej rozmowy dołączył się Steven, podchodząc do naszego stolika w stołówce
- wróci kochasiu wróci- zaśmiał się Dan a ja po raz kolejny miałem ochotę przyłożyć najlepszemu kumplowi.- powinienem się martwić, że znowu wypytujesz o moją laskę?- spytał mnie Stu a ja już trochę wkurzony odpowiedziałem, nie za bardzo miło
- ona praktycznie od ciebie zwiała, nadal uważasz, że jest twoją dziewczyną?- popatrzył na mnie zdziwiony ale po chwili wszyscy się zaśmiali biorąc moje słowa oczywiście za żart. Niech będzie i tak, niech to będzie żart.
***
- nie za fajnie co? myśleliście, że mnie pozbędziecie na trochę dłużej niż tydzień prawda? - spytałam gdy rodzice pakowali moje bagaże do samochodu
- co ty opowiadasz? cieszymy się, że jednak tego nie potrzebujesz i możesz wrócić do domu i szkoły- powiedział ojciec, a ja już wcale nie miałam ochoty na docinki.
- masz jeszcze tydzień zwolnienia od szkoły, więc jeśli tego potrzebujesz możesz siedzieć w domu- dodała po chwili matka-Nina? -
Spojrzałam na nią
- na prawdę się cieszymy, że jesteś zdrowa-, powiedziała a ja tylko się zaśmiałam
- nie będziesz musiała się wstydzić, że masz chorą umysłowo córkę-
-musisz zawsze taka być?! Próbuje być miła!- krzyknęła matka gdy ojciec zatrzymał się już na ganku przed domem i wyszliśmy z samochodu. W domu na przeciwko na werandzie siedzieli bliźniaki w towarzystwie Adriena i Emmy. Świetnie mamo krzycz głośniej mamy widownię!
- już wiemy przynajmniej po kim jestem taka, chcesz jeszcze więcej pokrzyczeć czy mogę iść do domu?-wiedziałam że uderzyłam w jej czuły punkt,nigdy nie pozwalała nam nie kulturalnie zachowywać się przy sąsiadach,a teraz sama robi cyrk na całą ulicę. Więc po prostu ruszyłam w stronę domu i nagle go zobaczyłam. Stał centralnie pod naszymi drzwiami,widocznie na nas czekał. A moi rodzice całkiem znieruchomieli bojąc się, że za chwile wybuchnie jakaś większa afera
- tak się cieszę że wróciłaś- powiedział Stu, niesamowicie dobrze udawał
- to twój kolega Nino?- spytała matka gdy podeszliśmy tuż obok niego
- ta-powiedziałam tylko
- jestem Steven, bardzo miło mi państwa poznać- uścisnął dłoń mojej matki a mi zrobiło się bardzo słabo-czy Nina już załapała kolejny szlaban czy jest szansa bym mógł porwać ją na godzinkę?-on chyba sobie kpi, wiedziałem że takim gadanie całkowicie kupi moich starszych, no bo halo? Ja nie mam znajomych ! Nie są ani trochę podejrzliwi?
- szlaban? Jaki szlaban?! Oczywiście, że możesz ją zabrac- co jak co, ale na moją matkę, zawsze można liczyć. Przepadałam jak tylko zaczęłam iść za nim w stronę jego auta,spojrzałam na dom naprzeciwko ale moi bracia wraz z towarzystwem zdążyli już wejść do środka.
- wsiadaj- powiedział Stu rozkazująco więc usiadłam w fotelu obok niego i ruszył
- dokąd jedziemy?- spytałam nie chcąc panikować.
- powiedziałaś komuś?
- myślisz że w wariatkowie kto kolwiek by mi uwierzył?- zadrwiłam a on zatrzymał się przy jakiejś hali, co my tu robimy do licha?
- wyluzuj, chce tylko pogadać -
- w takim miejscu? Parków to już nie ma?- nie wiedziałam co spowodowało mój nagły skok odwagi przy tym bydlaku,ale póki co bardzo mi się to podobało.
- muszę dostać papiery-powiedział na wstępnie jak weszliśmy do wielkiej sali pełnej śmieci, nie zdziwiłabym się gdyby zaraz zza ściany wyłonił się jakis bezdomny, prosząc o pieniądze na chleb
- jakie papiery?-
- nie udawaj głupiej, przed tym wszystkim byłaś u lekarza,na pewno masz jakieś dowody!- warknął
-odbiło Ci?! U jakiego lekarza! Miałam szesnaście lat!- krzyknęłam i wtedy poczułam, że mój policzek poczuje. A to nowość, zazwyczaj nie bił po twarzy, bo bardzo szybko robiły się na niej siniaki. Patrzyłam na niego z chęcią mordą
- jeśli masz te papiery i mi ich nie oddasz po prostu Cię zabije -powiedział
- Jedno morderstwo w tą czy w tą, prawda? - teraz pożałowałam jeszcze bardziej bo mocno przyszpilił moje ciało do brudnej ściany
- Czemu mnie prowokujesz? Już zapomniałaś o wszystkim? To ja ci przypomnę- warknął i nagle zza pleców wyciągnął strzykawkę.
- błagam- wyszeptałam, ale nie próbowałam się wyrywać, nie byłam głupia, wiedziałam że byłam bez szans.
- daj spokój to tylko jedna dawka nic Ci nie będzie- powiedział patrząc we mnie tym ciemnym jak otchłań spojrzeniem.
- proszę, nie chce-powiedziałam Ale już poczułam silny narkotyk dostający się do moich żył. Nie życzę nikomu być w takiej sytuacji i tylko czekać aż narkotyk zacznie działać, ten wprowadzony dożylnie zaczyna siać spustoszenie już po kilku minutach, tak właśnie było i w tym przypadku. Nie wiem czy minęło choćby pięć minut, a ja już powoli zaczynałam zapominać jak się nazywam i gdzie jestem,a co gorsze z kim.Gdy moja świadomość wróciła całkiem leżałam na kanapie w jego domu. Na całe szczęście ubrana, ale co zaszło w przeciągu... spojrzałam na zegarek.. sześciu godzin? Nie miałam pojęcia.
- nie jestem fanem gwałtu skarbie nie martw się, nie wiedziałem, że po takiej dawce odlecisz na kilka godzin- wzdrygłam się na sam dźwięk jego głosu- chciałem dać Ci tylko nauczkę, byś nie robiła nic bez mojej wiedzy. Żadnych więcej wyskoków typu psychiatryk jasne?!-
Jakbym miała na to jaki kolwiek wpływ popaprańcu, chciałam krzyknąć lecz zamiast tego tylko lekko pokiwałam głową
- dzwoniła twoja mama. Powiedziałem, że jesteś w toalecie. Prosiła żebyś wróciła na noc więc zaraz musimy się zbierać,Kochanie - warknął
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...