Pragnęłam z całego serca wyjechać i już nigdy nie postawić nogi w tej szkole, leżę właśnie na dachu mojego domu ( dziękując rodzicom za kupno domu z mało spadzistym dachem) i zastanawiam się czy potrafiłabym skoczyć. Czemu? Mój dzisiejszy dzień był serią straszliwych upokorzeń i doskonale zdawałam sobie sprawę kto za tym stoi. Najpierw KTOŚ, zmienił mi kod do szafki, jak to jest w ogóle możliwe? myślałam, że tylko my sami możemy to zrobić, znając wcześniejszy kod, dlatego też nie miałam książek na następne zajęcia, i oczywiście skończyło się telefonem do rodziców i trzema godzinami kozy, bo nauczycielka nie potrafiła zrozumieć faktu, że kod w mojej szafce nie działa i nie przyniosę jej tych jebanych książek, fakt, może nie powinnam przeklinać, ale ile można idiotce tłumaczyć?
W czasie lunchu, gdy już miałam usiąść w swoim stałym ( od kilku dni) miejscu okazało się, że nie dość, że przy stoliku nie ma krzeseł, to jeszcze ktoś przyciągnął obok niego kosz na śmieci, mało tego? Gdy udałam się do biblioteki by tam w spokoju zjeść śniadanie, chowając się za którąś z półek... no cóż, wcale go nie zjadłam, bo nie było go w mojej torbie! a jestem święcie przekonana, że rano wrzucałam do torby jogurt, banana i tosta. Tym sposobem zostałam głodna, a głodna ja to wkurwiona ja. Gdy zostały mi już tylko dwie lekcje próbowałam wmówić sobie, że gorzej być nie może i wtedy ktoś wepchnął mnie do składzika na przerwie i od razu zakluczył drzwi, kto? nie wiem, nie widział twarzy tylko dużą czarną bluzę. Siedziałam tam tak długo, dopóki woźny nie usłyszał mojego walenia w drzwi.
W domu na biurku czekała na mnie koperta, gdy spytałam o nią matkę, powiedziała, że jest zaadresowana do mnie i, że leżała na wycieraczce razem z rachunkami.
,, podobał Ci się dzisiejszy dzień? Tak może wyglądać twój każdy dzień w tej szkole. To ostrzeżenie, nie prowokuj mnie i niech Ci nie przyjdzie na myśl aby komu kolwiek powiedzieć o naszej przeszłości Skarbie,, Twój.S
Dalej nie mogłam otrząsnąć się z tego listu choć minęło już kilka godzin odkąd go przeczytałam, nie rozumiałam co chłopak, który zniszczył mi życie, robi w mojej szkole.
- zamierzasz skakać?- usłyszałam głos i wiedziałam do kogo należy, jeszcze zanim spojrzałam na dom na przeciwko, w oknie siedział Adrien i bacznie mnie obserwował
- za nisko- skomentowałam tylko, a on dopiero teraz lekko się uśmiechnął
- zdaje mi się czy jesteś w jeszcze gorszym nastroju niż zazwyczaj?- spytał a ja wzruszyłam ramionami
- nie zachowuj się tak- warknęłam na niego
- jak?- był zdziwiony
- jakbyśmy byli przyjaciółmi- położyłam się na dachu całkowicie go ignorując, a on nie naciskał, odpuścił, za to właśnie go lubiłam, moment co? przecież ja go wcale nie lubię, to kretyn kolegujący się z tym potworem, skoro się z nim zadaje, sam musi być taki jak on, albo może nawet i gorszy?
***
Nie widziałem sensu by dalej z nią rozmawiać, była na prawdę w paskudnym nastroju, nawet jak na nią. Wyszedłem z okna i zadzwoniłem do Stu umawiając się z nim na piwko w naszym ulubionym barze, muszę się napić, nie mogę stale o niej myśleć do licha. Stu nie miał nastroju by wpaść, ale zamiast niego wpadli bracia Niny. Serio cieszę się, że ich poznałem bo nadajemy na podobnych falach.
- dobrze, że zadzwoniłeś stary- powiedział Dan siadając obok mnie na barowym stołku
- no, w domu znowu jakaś kolejna afera- dodał za niego Nico i zamówili sobie po kuflu piwa
- Nina?- spytałem tylko a oni obaj pokiwali głowami
- nie gadajmy o niej, już wystarczająco długo muszę znosić jej humory za dnia- zauważył Nico i zaczęliśmy gadać na bardziej luźne tematy, przeważnie dotyczyły one gier, w każdym razie po dwóch, może nawet trzech godzinach przestaliśmy pić piwo a zaczeliśmy polewać wódkę i nie wiem nawet kiedy, a świat bardzo zaczął wirować
- starzy mnie zajebią jak tak wrócę - czknąłem tak głośno, że mimo muzyki w barze wszyscy na nas spojrzeli
- nasi też nie będą zachwyceni- zaśmiał się Dan, choć wiem, że wcale nie będzie mu do śmiechu.
- telefon ci dzwoni- zauważyłem a Nico wyciągnął telefon bardzo się przy tym krzywiąc
- czego chcesz?- odebrał dając na głośnik
- macie u mnie dług. Powiedziałam matce, że już dawno śpicie, więc nie wiem jak to zrobicie ale ma nie być was słychać jak będziecie wchodzić do domu- powiedział ten cudowny głos, nawet gdy była zła, miała taką cudowną barwę głosu, kurwa, co ja pierdole? ile ja wypiłem?!
- wiesz, my chyba nawet nie mamy jak wrócić- zaśmiał się Dan i upuścił telefon na blat, tak, że wypadła z niego bateria a połączenie się przerwało.
***
Zajebie ich, jak to nie mają jak wrócić? Muszą mieć u mnie dług, bo będę potrzebować żeby mnie kryli w najbliższych dniach, co oni sobie wyobrażają? Wzięłam głęboki oddech, wiedziałam gdzie są, bo te kiczowatą muzykę barową poznam wszędzie, a, że nie wzięli aut to muszą być w najbliższym klubie od naszego domu. Westchnęłam. Będę miała spore kłopoty jak matka zorientuje się, że wzięłam jej wóz, ale w sumie większe będę mieć gdy złapie mnie policja, przecież ja nawet nie mam prawka. W każdym razie, nie mogę ominąć takiej zabawy, a jeśli ktoś na prawdę mnie przyłapie, to zgonie winę na pijanych braci, plan idealny. Ukradłam kluczyki, które wcale nie ciężko można było ukraść, bo znajdowały się w skrzynce na przedpokoju razem z resztą kluczy i tak po prostu wsiadłam do wozu. Zapięłam pasy i ruszyłam, wiedziałam jak to się robi bo kilka lat temu ktoś uczył mnie jeździć, wzdrygnęłam się na samo to wspomnienie i podjechałam pod bar, nie daleko mojego domu, o dziwo udało mi się prawie perfekcyjne zaparkować i wysiadłam. Znalezienie tych idiotów wcale nie było trudne, siedzieli przy samym barze, w zasadzie już na nim leżeli. Na moje nieszczęście był tam też i Adrien, ale w sumie lepiej że on, niż jego przyjaciel.
- mam omamy- powiedział nagle Adrien a moi bracia spojrzeli na mnie wybuchając śmiechem
- czekam pięć minut w samochodzie, jeśli was nie będzie to jadę sama- powiedziałam i ruszyłam do wozu. Tak jak myślałam chwilę później cała trójka wgramoliła się do auta, choć serio, nie mam pojęcia jak im się to udało, byli na prawdę bardzo zalani.
- Adrien musi nocować u nas - poinformował mnie Dan i gdy miałam już mu nawrzucać spojrzałam na śpiącego chłopaka i nie powiedziałam nic. Ani słowa, a przecież to była idealna okazja aby się z nich pośmiać czy powrzeszczeć, ja jednak byłam całkiem cicho, a co gorsza, pomogłam im wejść na górę tak, żeby nie obudzić starych. Nico i Dan szybko zniknęli w swoich pokojach, a Adrien rozsiadł się na kanapie w salonie zamykając oczy
- nie możesz tu spać, starzy cię rano zobaczą, chodź- warknęłam pomagając mu wstać
- wiedziałem, że masz jeszcze jakieś serce- zaśmiał się cicho
- zamknij się bo zaraz zadzwonię do twojej matki- warknęłam i wepchałam go do mojego pokoju, a on od razu rozgościł się na moim łóżku, na prawdę chciałam mu powiedzieć że śpi na podłodze, ale gdy już chciałam otworzyć usta by mu o tym powiedzieć, zauważyłam, że chłopak śpi.
- co ty ze mną robisz- wymamrotałam i zakluczając drzwi położyłam się po drugiej stronie łóżka, tak aby go nie dotykać.
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...