Rano rodzice wrac z państwem Green udali się na wycieczkę w celu znalezienia choinki. Adrien z chłopakami uparli się by zrobić im obiad, który swoją drogą już dawno ostygł, a ich jak nie było, tak nie ma.
Nie to, że mnie to rusza, ale wkurwia mnie fakt, że kazali zrobić obiad a sami się na niego spóźniają.
- nie odbierają- powiedział Damien, my już zjedliśmy swoją część obiadu i teraz siedzimy przy stole czekając na resztę.
- po prostu brak zasięgu, jesteśmy na zadupiu- skomentowałam, a oni popatrzyli na mnie - idę do siebie- dodałam i chciałam wstać lecz Nick złapał mnie za rękę i spowrotem posadził na krzesełku
- chociaż udawaj, że się martwisz- warknął
- po co skoro wiem, że nic im nie jest?- spytałam
- skąd ta pewność?- zdziwił się Damien, a ja wskazałam na okno, za którym już stali wszyscy i nieśli prze ogromną choinkę, chłopcy pobiegli im pomóc, a ja ulotniłam się do siebie jak tylko nikt nie zwracał na mnie uwagi . Spojrzałam na zegarek, dochodziła osiemnasta, świetnie więc miałam już pewność, że nikt nie wejdzie do mojego pokoju. Wiedzieli, że nie jadam kolacji i najzwyczajniej w świecie dawali mi już spokój. Wyciągnęłam z pod łóżka butelkę whisky i nalałam sobie do kubka. Musiałam się wyciszyć przed nocą, nie może się powtórzyć to samo co zeszłej nocy. O dwudziestej drugiej z pełnej butli nie zostało już nic... świetnie i co teraz debilko? Miałam się nachlać i po prostu usnąć, a dalej czuje się za trzeźwa,moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Wstałam i zachwiałam się na nogach, a do pokoju weszła ta nieszczęsna trójka, którą musiałam znosić cały dzień.
- brakuje nam osoby do monopoly co ty na to?- wparował Damien- Nina?- zapytał, bo stałam i patrzyłam na nich jak zachipnotyzowama po czym wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem.
- ona jest....- niedokonczył Adrien patrząc mi prosto w oczy
- nawalona!- warknął Nick
- nie drzyj się tak Nick, matka nie może jej zobaczyć, ile wypiłaś ?- spytał Damien, a ja palcem wskazałam na pustą butelkę w śmietniku
- przecież ci nie wolno pić! Co ty sobie myślisz debilko! - warknął znowu Nick podchodzącNie podobało mi się to w jaki sposób on mówi do siostry,nawet ja nie traktuje tak dziewczyn.
Gdy do niej podszedł miałem złe przeczucie więc stanąłem jeszcze bliżej
- i co? Uderzysz mnie? Ulży ci ? No dawaj!- warknęła brunetka, nie podobało mi się to co mówi, i w jaki sposób o tym mówi, jakby nawet jej to nie obchodziło czy ją uderzy czy nie. Co z nią jest nie tak?
- co ty wygadujesz?- spytał Nick - połóż się zanim rodzice tu przyjdą - powiedział a mi ulżyło ,że tym razem obyło się bez kłótni
- wychodzę - powiedziała tylko - muszę do sklepu- wyjaśniła
- tępa jesteś? Do najbliższego sklepu jest jakieś dziesięć kilometrów, po za tym o tej godzinie i tak będzie zamknięty- powiedział Damien, a ja powoli zaczynałam mieć dość tej rozkapryszonej dziewczyny. Wszyscy koło niej latają a ona ma ich gdzieś .
-dobra obejdzie się - warknęła - mam gdzieś w torbie ojca nalewkę - zaczęła grzebać po swoich rzeczach - idźcie już sobie-
- Nina ? Wiesz, że nie możesz pić prawda? - powiedział delikatnie Damien - bierzesz silne leki-
- odstawiłam dzisiejszą dawkę masz mnie za debilke? Wynocha!- warknęła i wyszli a ja przez moment stałem i patrzyłem na nią jak siada załamana brakiem alkoholu
- w życiu nie chciałbym mieć takiej siostry. Oni tylko się o ciebie martwią- nie wiem czemu to powiedziałem, ale miałem dość stania obok
- ja takiego brata też nie, no wiesz brat raczej nie chce przeruchać siostry co nie? - zmieniła temat od razu zbijając mnie z tropu . Że co?
- co ty sobie uroiłaś dziewczynko?-
- znam doskonale takich jak ty, zarozumialce którzy myślą, że mogą mieć każdą- wyjaśniła, no ładnie mnie podsumowała- powiedz mi, że nie chciał byś tego ze mną zrobić to cofnę moje słowa- uśmiechnęła się lekko i zadziornie
- tu i teraz kochanie- przyznałem - ale nie biorę pijanych, jutro tu wrócę - powiedziałem i wyszedłem nie czekając co odpowie. Może to dobra opcja? Przyda mi się trochę rozrywki,mój kutas ostatnio jest bardzo samotny .
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...