9.

244 12 0
                                    

Nie mogłam się ruszyć z przed tego lustra. Widok mnie w sukience przypomniał mi wszystko to o czym tak usilnie starałam się zapomnieć,  nie mogę teraz się poddać,  nie po tym wszystkim przez co przeszłam. Wzięłam głęboki oddech, wygładziłam rękami brzegi sukienki, poprawiłam włosy. ...serio już bardziej ociągać się nie dało,  jednak w końcu musiałam nacisnąć te przeklętą klamke i wyjść z pokoju.

W ręku miałam prezenty dla wszystkich, cały stos przez który nie do końca widziałam dokąd idę. Najmniejsze pudełeczko znajdowało się w mojej kieszeni, było przeznaczone dla tego durnia, nie miałam nawet pewności czy mu się spodoba ale widziałam  że za każdym razem gdy był w moim pokoju bacznie to obserwował, chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Była to dla mnie jedna z najbardziej cennych rzeczy jakie posiadam ale jego wzrok mówił więcej niż moje marne wspomnienia związane z tym przedmiotem.
Kiedy znowu zrobiłam się taka sentymentalna? Zatrzymałam się na schodach i wzięłam głęboki oddech, po czym ruszyłam wprost do salonu. 

Gdy weszła czas jakby się zatrzymał, pierwszy raz widziałem ją w takim wydaniu i bardzo mi się ten widok spodobał. 
-Nina?- zdziwił się Damien a dziewczyna całkowicie ignorując fakt, że wszyscy się na nią gapią, tak po prostu podeszła i wrzuciła prezenty pod choinkę.
- bardzo ładnie wyglądasz córeczko- zauważył ojciec dziewczyny
- będziemy jeść? - spytała całkowicie olewając słowa ojca.

Było tak bardzo słodko, że zbierało mi się na wymioty. Co chwilę zerkałam w stronę Adriena, który wyglądał zabójczo w idealnie dopasowanym czarnym garniturze. Znowu to robisz kretynko! Znowu zachowujesz się jakbyś miała ludzkie odruchy. Moment...przecież to nic złego, ja go prostu chce  teraz w moim łóżku. Natychmiast.  Chyba zaczynam się uzależniać od jego dotyku ale jeszcze nigdy seks nie był dla mnie tak przyjemny jak z tym kretynem. Musze tylko wytrzymać te okropna kolację a potem gdy wszyscy odurzeni świątecznymi posiłkami zasną zaciągnę go do swojego pokoju. Boże,  brzmię jakbym planowała morderstwo.

Zasiedliśmy do kolacji, wszyscy byli tak szczęśliwi, że ledwo udawało mi się wytrzymać przy tym stole. Kiedyś bardzo lubiłam święta, uwielbiałam zapach pomarańczy i cynamonu, który unosił się po całym domu gdy mama robiła swoją popisową zimową herbatę, pamiętam jakby to było dziś gdy siadaliśmy przy fortepianie i wspólnie śpiewaliśmy kolędy. Czemu teraz tak nie może być?  Doskonale wiesz czemu idiotko!
- bardzo ładnie wyglądasz Ninko- skomentowała Pani Green a ja przybrałam najbardziej sztuczny uśmiech w historii sztucznych uśmiechów i odpowiedziałam
- dziękuję- i tyle, więcej nie byłam w stanie powiedzieć.  Jak to możliwe, że dwie zupełnie obce sobie rodziny siedziały razem przy wigilijnym stole i tak świetnie się dogadywały?

Wszyscy pochłonięci byli rozmowami tylko ona jak zwykle siedziała i patrzyła gdzieś w okno, jednak dzisiaj od czasu do czasu zdarzyło jej się zerknąć w moją stronę. Gdy ją na tym przyłapałem bezczelnie jak dwuletnie dziecko wystawiła mi język, a ja zaśmiałem się w głos. 
-co cię tak bawi synu?- zainteresował się tato
- nic takiego, może jak wszyscy już zjedliśmy to zabierzemy się za otwieranie prezentów?- zaproponowałem
- dziś?  U nas zawsze robi się to jutro rano w Bożonarodzeniowy poranek- wytłumaczył Damien
- tak wiemy, po prostu mamy polskie korzenie, tam otwiera się prezenty od razu po wieczerzy- wytłumaczyła mama
- sądzę że możemy zrobić wyjątek- powiedziała matka dziewczyny i wstała. Po chwili każdy już miał na swoich kolanach kilka paczek, mniejszych czy większych. 
Moja mama aż popłakała się z wzruszenia gdy zobaczyła obraz jaki namalowała Nina.
- to od Niny- wyjaśniłem bo matka nie wiedziała komu powinna dziękować
- na prawdę? - zdziwił się jej ojciec,  nie wiedzieli że ona rysuje?

- dziękuję kochanie to jest na prawdę cudowne, masz ogromny talent- powiedziała matka Adriena a ja czułam że nie wytrzymam dłużej więc powiedziałam na odczepnego kolejne dziękuję i odpakowałam swoje prezenty. Nie było to nic wyszukane, od chłopaków płyta, rodziców książki,  państwo Green dali mi ładną czarną bransoletkę a Emma i Natalie czarną bluzkę. Na ostatnim pudełeczku widniał napis SAMA więc po prostu schowałam je do kieszeni i po chwili przypomniałam sobie o prezencie dla Adriena więc spojrzałam w jego stronę.  Akurat otworzył moją paczkę i wpatrywał się w prezent z szeroko otwartymi oczami. No tak, musiał wcześniej zrozumieć, ile to dla mnie znaczy. Ale to tylko rzecz. Nic nie warty kawałek porcelany, doskonale pamiętam kiedy go kupiłam bo tego właśnie dnia, zniknęłam na miesiąc. Aniołek nie był szczególnie ładny, była to bardziej dziewczyna ze skrzydłami, która siedziała na kamieniu i czytała jakąś książke. Chłopak jeszcze chwilę patrzył to na mnie to na figurkę po czym włożył ją delikatnie do kieszeni, za co byłam mu szczerze wdzięczna. 

- może pośpiewamy kolędy?- spytała Emma a ja zamarłam. Serio? Musiała? Moja mama aż podskoczyła z radości. Była zachwycona córkami państwa Green'ów, nawet tego nie ukrywała, wiedziałam doskonale, że żałuje, że nie jestem taka jak one. Przykro mi mamo. Nie, tak na prawdę to nic mnie to nie obchodzi.
- to doskonały pomysł- powiedziała Pani Green i w tym właśnie momencie wstałam.
-Nina?- mama od razu zbladła. Spokojnie rodzicielko, nikogo nie zamorduje.
- pójde się położyć- powiedziałam
- mogłabyś chociaż  w święta zachowywać się normalnie!- ojciec od razu podniósł głos. Krzycz tatusiu, uwielbiam takie przedstawienia.
- jestem zmęczona- powiedziałam

Widziałem jak ciało dziewczyny całe się spięło a ja zrobiłbym wszystko aby mogła sie rozluźnić.
- ty zawsze jesteś zmęczona!- ojciec dziewczyny nie dawał za wygraną. - spokojnie kochanie- upomniała go żona i zwróciła się do córki- wzięłaś leki?- brunetka tylko pokiwała głową i poszła w stronę schodów.
- przepraszamy za to - powiedziała kobieta a moja mama machnęła tylko ręką, szeroko się uśmiechając.

Musiała! Musiała przy wszystkich gadać o lekach! Oddychałam głęboko, by znowu nie wpaść w szał I nagle poczułam coś w mojej kieszeni. No tak prezent od Adriena. Otworzyłam najdelikatniej jak sie tylko dało. Zamarłam, widząc naszyjnik za który uwielbiałam go ciągnąć podczas seksu.
Czemu mi go dał?

Mountain HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz