Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i obydwoje zamarliśmy w miejscach.
- To pewnie moja matka-westchnął a ja już wczołgałam się pod jego łóżko,I w momencie w którym schowałam nogi do końca, chłopak wpuścił do środka swoją mamę. Wstrzymałam oddech.
- późno wczoraj wróciłeś- powiedziała swoim spokojnym głosem.
- znowu zaczynasz?- spytał dość wrednie, po mnie było można się spodziewać takich odpowiedzi ale po nim? Przecież ty go w ogóle nie znasz idiotko! Może jest dokładnie taki sam jak jego rozjebany kumpel?
- była tu nie dawno mama Niny. Czy ona ma w szkole jakieś koleżanki? - spytała,miała niezłe wyczucie czasu na obgadywanie mnie
- Nina? A skąd ja mam to wiedzieć?- nieźle grał
- chodzicie do jednej szkoły,macie razem zajęcia, to mała szkoła Adrien-
- mam kablować?-
- oj tam od razu kablować, jej rodzice bardzo się o nią martwią- powiedziała smutno, oj uważajcie że w to uwierzę.
- Czemu nie zapytają o to Ninę? To trochę nie fair węszyć za jej plecami- no dobra, teraz to mi zaimponowałeś Adrien.
- nie możesz mi odpowiedzieć czy ma znajomych? Czy ma kogo kolwiek w szkole czy po prostu siedzi sama jak palec? To ważne, jej rodzice dowiedzieli się dziś , że uciekła z kilku sesji z psychologiem, a w dodatku w poprzedniej szkole narobiła szkód na kilka tysięcy-
- co takiego?- słyszałam szok w jego głosie i jakby trochę rozczarowania? Miałam ochotę wyjść z pod łóżka i albo na nich nawrzeszczeć za obgadywanie albo po prostu zwiać jak najdalej stąd .
Myślałam że gorzej być nie może, ale w tym momencie drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła moja mama. Co to ma być? Jakiś mój Fun Club czy co? Wstrzymałam oddech i dalej Słuchałam co się wydarzy.
- błagam Cię powiedz jeśli wiesz gdzie I z kim ona teraz jest, Tak strasznie się boimy, że ona znowu coś nawywija- nie bali się o mnie, bali się o to co znowu zrobię. Jakie to kochane mamo!
- pewnie została na noc u tej dziewczyny z którą siedzi na Hiszpańskim, są do siebie bardzo podobne i chyba złapały wspólny język - po słowach chłopaka zapadła cisza. Co on wyprawia? Znowu mnie broni?
- ma koleżankę? Nina?- matka była bliska łez, usłyszałam jak wychodzą z pokoju więc wyczołgałam sie z pod łóżka otrzepując ubranie
- pod łóżkiem też się czasem sprząta wiesz?- zaczęłam a on po prostu stał I się na mnie patrzył
-czemu się tu przeprowadziliście?- jakby nagle go coś oświeciło
- zrzuciłam jakiegoś chłopaka ze schodów-powiedziałam wprost nie widząc sensu by cokolwiek ukrywać
- jesteś chora - powiedział nagle I to w taki sposób że poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Od dawna tego nie czułam, raniły mnie jego słowa. Znowu zaczynam mieć ludzkie odruchy! Znowu można mnie zranić! Znowu jestem słaba! W mojej głowie myśli wirowały jak tornado.
- nic nie ukrywałam - zauważyłam, od początku byłam z nim szczera.
- Czemu go zrzuciłaś?- spytał
- zasłużył- odpowiedź wydawała mi się słuszną, ale on skrzywił się jeszcze bardziej.
- Czemu unikasz psychiatry?- wypytywał dalej
- kto dał Ci prawo do tych przesłuchań!? - krzyknęłam na niego-czemu znowu mnie broniłeś? Myślisz że matka uwierzyła w to że mam koleżankę? Nawet ona nie jest aż tak naiwna! Przestań się wpieprzać w moje życie- powiedziałam i z powrotem usiadłam na jego łóżku z powodu zawrotów głowy.
- nie udawaj takiej! Czemu cały czas udajesz! - warknął ale usiadł przy mnie najbliżej jak tylko było to możliwe.
- chce Ci pomóc- wyszeptał
- Steven zmusza mnie do bycia jego dziewczyną - powiedziałam a on popatrzył na mnie i tak po prostu się zaśmiał, nic nie rozumiejąc.
- to najgorsza wymówka świata Nina, kto jak kto ale ja znam Stu więc w to nie uwierzę. Porozmawiaj ze mną szczerze, postaram się pomóc- powiedział
- wiesz co? Pierdolcie się wszyscy- warknęłam i tym razem wyszłam z jego domu, nie przejmując się tym, że ktoś mógł mnie zauważyć.Jak on śmie powiedzieć, że go zna? Nie wie że jego przyjaciel to zwykły potwór? Który już dawno powinien gnić w więzieniu. Płakałam. Nie, w sumie to nie płakałam. Wyłam. Jak małe bezbronne dziecko. Weszłam do domu wpadając prosto na matke. Nawet nie zobaczyła w jakim jestem stanie, zbyt zapatrzona w ekran telefonu mruknęła tylko coś w stylu - podgrzej sobie obiad - i wyszła z domu chyba na jakieś spotkanie bo wyglądała bardzo elegancko .
Wpadłam do pokoju przeszukując wszystkie szuflady, a gdy nie znalazłam nic po prostu podeszłam do biurka i je przewróciłam i wtedy właśnie posypały się dobrze mi znane tabletki. Psychotropy które podwędziłam poprzedniej lekarce, bardzo głupia baba. Wzięłam tylko pół tabsy pamiętając jak straszne skutki miałam po wzięciu jej całej. I już po chwili to poczułam. Wewnętrzny spokój i ciszę. Mogłam oddychać.- na serio? Znowu?- w moich drzwiach stanął Dan i Nico, którzy widząc mój stan i bałagan w pokoju zachowali odpowiedni dystans
- spierdalaj-powiedziałam tylko Ale wtedy Dan podszedł i wyrwał mi z ręki pudełko z lekiem
- bierzesz to? Ile wzięłaś? - w drzwiach stanął też ojciec. No świetnie szykuje się nie złe przedstawienie
- chce umrzeć nie rozumiecie!? Nienawidzę was wszystkich ! - krzyknęłam
- Nina? Co Ty bredzisz?!-
- chce jechać do tego ośrodka -byłam w takim samym szoku jak moi bracia i ojciec. Wiedziałam jednak że tylko tak uratuje się przed tym katem. Tylko tak nie będzie miał nade mną władzy. Tam będę bezpieczna.
- córeczko...-
- zapiszcie mnie do tego psychiatryka - warknęłam
- to nie jest psychiatryk to ośrodek dla - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- nie możecie choć raz zrobić tego o co proszę?! Wreszcie się mnie pozbędziecie a ja nie będę musiała was wszystkich znosić!- krzyknęłam.**
Wiedziałam, że to miejsce czeka na mnie już od dawna. Rodzice tylko szukali pretekstu by mnie tu zamknąć I mieć swoją idealną rodzinkę.- gdzie Nina? Nie jedzie z nami?- spytałem gdy do wozu weszli tylko bliźniacy bez brunetki.
- nie będzie już z nami jeździć- zaczął Dan
- jak to? Woli chodzić pieszo?osiem kilometrów?- zaśmiałem się
- wczoraj rodzice odwieźli ją do Paramoint pain Hous- powiedział A ja zamarłem. Przecież to psychiatryk.
CZYTASZ
Mountain Home
Novela JuvenilUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...