23.

290 15 3
                                    

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i obydwoje zamarliśmy w miejscach.
- To pewnie moja matka-westchnął a ja już wczołgałam się pod jego łóżko,I w momencie w którym schowałam nogi do końca, chłopak wpuścił do środka swoją mamę. Wstrzymałam oddech.
- późno wczoraj wróciłeś- powiedziała swoim spokojnym głosem.
- znowu zaczynasz?- spytał dość wrednie, po mnie było można się spodziewać takich odpowiedzi ale po nim? Przecież ty go w ogóle nie znasz idiotko! Może jest dokładnie taki sam jak jego rozjebany kumpel?
- była tu nie dawno mama Niny. Czy ona ma w szkole jakieś koleżanki? - spytała,miała niezłe wyczucie czasu na obgadywanie mnie
- Nina? A skąd ja mam to wiedzieć?- nieźle grał
- chodzicie do jednej szkoły,macie razem zajęcia, to mała szkoła Adrien-
- mam kablować?-
- oj tam od razu kablować, jej rodzice bardzo się o nią martwią- powiedziała  smutno, oj uważajcie że w to uwierzę.
- Czemu nie zapytają o to Ninę? To trochę nie fair węszyć za jej plecami- no dobra, teraz to mi zaimponowałeś Adrien.
- nie możesz mi odpowiedzieć czy ma znajomych? Czy ma kogo kolwiek w szkole czy po prostu siedzi sama jak palec? To ważne, jej rodzice dowiedzieli się dziś , że uciekła z kilku sesji z psychologiem, a w dodatku w poprzedniej szkole narobiła szkód na kilka tysięcy-
- co takiego?- słyszałam szok w jego głosie i jakby trochę rozczarowania? Miałam ochotę wyjść z pod łóżka i albo na nich nawrzeszczeć za obgadywanie albo po prostu zwiać jak najdalej stąd .
Myślałam że gorzej być nie może, ale w tym momencie drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła moja mama. Co to ma być? Jakiś mój Fun Club czy co? Wstrzymałam oddech i dalej Słuchałam co się wydarzy.
- błagam Cię powiedz jeśli wiesz gdzie I z kim ona teraz jest, Tak strasznie się boimy, że ona znowu coś nawywija- nie bali się o mnie, bali się o to co znowu zrobię. Jakie to kochane mamo!
- pewnie została na noc u tej dziewczyny z którą siedzi na Hiszpańskim, są do siebie bardzo podobne i chyba złapały wspólny język - po słowach chłopaka zapadła cisza. Co on wyprawia? Znowu mnie broni?
- ma koleżankę? Nina?- matka była bliska łez, usłyszałam jak wychodzą z pokoju więc wyczołgałam sie z pod łóżka otrzepując ubranie
- pod łóżkiem też się czasem sprząta wiesz?- zaczęłam a on po prostu stał I się na mnie patrzył
-czemu się tu przeprowadziliście?- jakby nagle go coś oświeciło
- zrzuciłam jakiegoś chłopaka ze schodów-powiedziałam wprost nie widząc sensu by cokolwiek ukrywać 
- jesteś chora - powiedział nagle I to w taki sposób że poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Od dawna tego nie czułam, raniły mnie jego słowa. Znowu zaczynam mieć ludzkie odruchy! Znowu można mnie zranić! Znowu jestem słaba! W mojej głowie myśli wirowały jak tornado.
- nic nie ukrywałam - zauważyłam, od początku byłam z nim szczera.
- Czemu go zrzuciłaś?- spytał
- zasłużył- odpowiedź wydawała mi się słuszną, ale on skrzywił się jeszcze bardziej.
- Czemu unikasz psychiatry?- wypytywał dalej
- kto dał Ci prawo do tych przesłuchań!? - krzyknęłam na niego-czemu znowu mnie broniłeś? Myślisz że matka uwierzyła w to że mam koleżankę? Nawet ona nie jest aż tak naiwna! Przestań się wpieprzać w moje życie- powiedziałam i  z powrotem usiadłam na jego łóżku z powodu zawrotów głowy.
- nie udawaj takiej! Czemu cały czas udajesz! - warknął ale usiadł przy mnie najbliżej jak tylko było to możliwe.
- chce Ci pomóc- wyszeptał 
- Steven zmusza mnie do bycia jego dziewczyną - powiedziałam a on popatrzył na mnie i tak po prostu się zaśmiał, nic nie rozumiejąc.
- to najgorsza wymówka świata Nina, kto jak kto ale ja znam Stu więc w to nie uwierzę. Porozmawiaj ze mną szczerze, postaram się pomóc- powiedział
- wiesz co? Pierdolcie się wszyscy- warknęłam i tym razem wyszłam z jego domu, nie przejmując się tym, że ktoś mógł mnie zauważyć.

Jak on śmie powiedzieć, że go zna? Nie wie że jego przyjaciel to zwykły potwór? Który już dawno powinien gnić w więzieniu. Płakałam. Nie, w sumie to nie płakałam. Wyłam.  Jak małe bezbronne dziecko. Weszłam do domu wpadając prosto na matke. Nawet nie zobaczyła w jakim jestem stanie, zbyt zapatrzona w ekran telefonu mruknęła tylko coś w stylu - podgrzej sobie obiad - i wyszła z domu chyba na jakieś spotkanie bo wyglądała bardzo elegancko .
Wpadłam do pokoju przeszukując wszystkie szuflady, a gdy nie znalazłam nic po prostu podeszłam do biurka i je przewróciłam i wtedy właśnie posypały się dobrze mi znane tabletki. Psychotropy które podwędziłam poprzedniej lekarce, bardzo głupia baba. Wzięłam tylko pół tabsy pamiętając jak straszne skutki miałam po wzięciu jej całej. I już po chwili to poczułam. Wewnętrzny spokój i ciszę. Mogłam oddychać.

- na serio? Znowu?- w moich drzwiach stanął Dan i Nico, którzy widząc mój stan i bałagan w pokoju zachowali odpowiedni dystans 
- spierdalaj-powiedziałam tylko Ale wtedy Dan podszedł i wyrwał mi z ręki pudełko z lekiem 
- bierzesz to? Ile wzięłaś? - w drzwiach stanął też ojciec. No świetnie szykuje się nie złe przedstawienie
- chce umrzeć nie rozumiecie!? Nienawidzę was wszystkich ! - krzyknęłam
- Nina? Co Ty bredzisz?!-
- chce jechać do tego ośrodka -byłam w takim samym szoku jak moi bracia i ojciec. Wiedziałam jednak że tylko tak uratuje się przed tym katem.  Tylko tak nie będzie miał nade mną władzy. Tam będę bezpieczna. 
- córeczko...-
- zapiszcie mnie do tego psychiatryka - warknęłam
- to nie jest psychiatryk to ośrodek dla - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- nie możecie choć raz zrobić tego o co proszę?! Wreszcie się mnie pozbędziecie a ja nie będę musiała was wszystkich znosić!- krzyknęłam.

**
Wiedziałam, że to miejsce czeka na mnie już od dawna. Rodzice tylko szukali pretekstu by mnie tu zamknąć I mieć swoją idealną rodzinkę.

- gdzie Nina? Nie jedzie z nami?- spytałem gdy do wozu weszli tylko bliźniacy bez brunetki.
- nie będzie już z nami jeździć- zaczął Dan
- jak to? Woli chodzić pieszo?osiem kilometrów?- zaśmiałem się
- wczoraj rodzice odwieźli ją do Paramoint pain Hous- powiedział A ja zamarłem. Przecież to psychiatryk. 

Mountain HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz