36.

279 14 3
                                    

Dwa lata później

- sto lat, sto lat! Kto dziś kończy dwudzieste urodziny?!- moja wspólokatorka weszła do pokoju wywołując u mnie wymioty na samą myśl, że znowu muszę udawać miłą.
- miało Cię nie być na weekend?- zdziwiłam się
- zaraz wyjeżdżam do starszych, chciałam tylko zostawić ci prezent, przecież wiem, że niebawem wpadnie tu Liam- zaśmiała się. No właśnie Liam...
- kto ma ochotę na jazdę bez trzymanki?!- do pomieszczenia wszedł jak zwykle bez pukania Liam
-miało cię nie być- powiedział na widok Alice stojącej w salonie naszego mieszkanka.
-idę już idę- westchnęła wychodząc a Liam podszedł i usiadł przy mnie na łóżku
- rozmyśliłaś się?-spytał
- nie. Tylko mam pewne obawy - westchnęłam
- bo?
- jeszcze nie robiłam tak wielkiego projektu, a jeśli nawale?
- kochanie,pracujesz u mnie prawie dwa lata wiem że pójdzie ci świetnie- powiedział
- dwa lata ale po kilka godzin dziennie tylko, po za tym ja dalej tego nie czuje,pracuje u ciebie tylko żeby opłacać te durne studia -
- ile zrobiłaś już tatuaży? Z tysiąc. Jesteś lepsza ode mnie a twoje szkice żyją własnym życiem, wiesz ile osób dziennie się zapisuje na twój tatuaż?- zaśmiał się- już dawno ci mówiłem, żebyś rzuciła te kursy, na co ci one? -
- jak to na co? A po co się robi studia?- zaśmiałam cię
- rozumiem jakby to były studia z rysunku czy jakieś artystyczne ale kurwa ginekologia?!- podniósł głos cały czas się śmiejąc.
Nic nie rozumiał, ale nie musiał to nie była jego sprawa. Nie dostałam się na studia dzienne, bo miałam za mało punktów z egzaminów końcowych, ale jak się dobrze zapłaci przyjmą Cię wszędzie. Tylko teraz nie dość, że potrzebowałam sporej gotówki to jeszcze musiałam ostro się uczyć aby przechodzić z roku na roku i na prawdę skończyć te szkołe.
- malutka- wyszeptał mi do ucha- wiesz ile on zapłacił za ten tatuaż?wiem że całe plecy to kilka sesji roboty ale bardzo na tym zarobisz- przekonywał mnie i już po chwili siedziałam w studio w swoim gabinecie czekając na umówionego klienta. Spóźniał się. Naszykowałam już szkic, na który naniosłam drobne poprawki a później już tylko czekałam.
-już jestem - odezwał się głos za mną, a ja bałam się odwrócić.
- siema stary, to jest właśnie moja najlepsza tatuażystka- i wtedy już musiałam się odwrócić. Nie widziałam go prawie dwa i pół roku, a teraz stał przede mną w tej swojej czarnej kurtce a jego oczy prawie wychodziły z orbit na mój widok.
- cześć jestem Nina-powiedziałam uśmiechnięta podchodząc do niego
- nie sądziłeś że będzie Cię tatuować taka ślicznotka co?- zaśmiał się Liam i wyszedł z mojego gabinetu by pozwolić nam pracować.
- chcesz na początek porozmawiać o szkicu? Wolisz leżeć czy na początek chcesz siedzieć? No i zostaje kwestia znieczulenia, to duży tatuaż więc jednak proponowałabym z niego skorzystać- uśmiechnęłam się a on dalej nie powiedział ani słowa
- zmieniłaś się- powiedział nagle a ja się zaśmiałam. Faktycznie... moje włosy już wcale nie były prawie czarne tylko platynowe, a na sobie zamiast czegoś czarnego lub dresu miałam dopasowane jeansy i czerwony top. Miałam kilka widocznych, ale małych tatuaży, ale czy zmieniłam się aż tak?
- pierwsza kwestia to czy zostajemy przy orginale szkicu?- spytałam pokazując mu go i wtedy dopiero przeniosł wzrok na kartki
- podobają mi się zmiany- odparł po chwili-chce leżeć i nie chce narazie znieczulenia- wyrecytował ściągając koszulke a ja zastanawiłam się gdzie podział się cały tlen z pomieszczenia
- dobrze- czekałam aż się położy - dziś zrobimy tylko zarys, będzie to trwało jakieś cztery godziny, za kilka dni gdy ładnie się zagoi będziemy go wypełniać, a za jakieś dwa tygodnie wycieniujemy całość-

Tatuowałam go w ciszy starając się nie myśleć za wiele i nie dotykać za bardzo jego nagiego ciała. Po jakiejś godzinie zadzwonił mój telefon
- przerwa pięć minut-powiedziałam a on się podniósł
- mogę tu zapalić?- pokiwałam mu tylko głową bo akurat odebrałam połączenie
- co znowu?- zaśmiałam się wiedząc kto dzwonił
- Otworzyłaś swój prezent?- spytała
- nie miałam czasu kochana, Liam od razu mnie przyciągnął do studia- wyznałam
- zajebie Go! Pamiętaj o imprezie wieczorem i odpakuj wreszcie ten prezent po pracy narka- zaśmiałam się i dopiero teraz spojrzałam na Adriena który stał i na mnie patrzył
- nie do wiary jak bardzo się zmieniłaś, masz urodziny?- spytał
- wczoraj miałam, ale że był czwartek nie miałam jak świętować- powiedziałam
- powinienem więc zaprosić cię na urodzinowe piwo-zauważył
- Nine na piwo?- w drzwiach stał uśmiechnięty Liam-chciałbym to zobaczyć- zaśmiał się
-co w tym dziwnego?- zdziwił się
- nie pije -powiedziałam wprost
-no i twój chłopak raczej nie byłby zachwycony- zauważył Liam całując mnie w policzek,miałam ochotę się skrzywić na jego gest, bo wcale nie byliśmy razem,ale Liam lubił odganiać ode mnie napaleńców co na ogół wcale mi nie przeszkadzało.
- więc? Wy razem? Nie pijesz?- niewiem czy Adrien był bardziej zdziwiony
- jakiś czas- powiedziałam tylko tyle a on znów się położył bym mogła dokończyć swoje dzieło

***

Jak można aż tak się zmienić? Gdzie podziała się ta mroczna mała istotka, którą była jeszcze dwa lata temu? Była piękna,ale to wiedziałem już wtedy. Zniknęła z mojego życia tak nagle i równie nagle się znowu w nim pojawiła i to akurat w najmniej oczekiwanym i odpowiednim momencie. U niej wszystko jakby wyszło na prostą,a u mnie poplątało się tak bardzo, że tym razem to ja mam ochotę skoczyć z jakiegoś dachu. Chciałem z nią porozmawiać, zapytać co u niej, ale całkiem nie wiedziałem jak. Była taka inna, uśmiechnięta i miała koleżankę a nawet chłopaka. Miała życie jakiego zawsze z całego serca jej życzyłem, czemu więc czuje się jak oszust? Czemu wolałbym żeby znowu miała atak paniki, a ja mógłbym ją bezkarnie przytulić... jestem pieprzonym egoistą.

- udanej imprezy i do czwartku - powiedział wychodząc z salonu a ja przez chwilę stałam patrząc na drzwi w których zniknął
- to on prawda?- spytał Liam obejmując mnie ramieniem
- tak. To on - przyznałam

Mountain HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz