W nocy bardzo zachciało mi się pić, więc po prostu ruszyłam schodami w dół w stronę kuchni, która była najdalej oddalonym pomieszczeniem od mojego pokoju. Miałam już wejść zza zakrętu i nalać sobie szklankę ulubionego soku, jednak zatrzymałam się na ostatnim stopniu schodów słysząc rozmowę dobiegającą z kuchni.
- wasz syn ma na naszą córkę zbawienny wpływ- powiedziała moja mama najprawdopodobniej do państwa Green.
-Adrien? A to coś nowego, zazwyczaj wcale nie jest materiałem do naśladowania - zaśmiał się ojciec chłopaka i usłyszałam dźwięk otwieranej butelki. Pili wino? Impreza bez dzieci?
- właściwie to na co wasza córka jest chora?-zaczął delikatnie temat ojciec Adriena
- bierze silne leki psychiatryczne, leczy się w poradni- w skrócie powiedziała mama . Znałam ten ton aż za bardzo, było jej wstyd, wstyd że ma taką córkę.
-kiedyś zniknęła na miesiąc. Szukaliśmy jej dnie i noce a gdy wróciła zamknęła się w pokoju na kolejne długie dni. Nic nie mówiła, dalej nikt nie wie co robiła przez ten czas- powiedział ojciec
- może stało się coś strasznego- zaczęła swoje przypuszczenia matka chłopaka a mój ojciec się zaśmiał
On na prawde się zaśmiał!
- to akurat mało prawdopodobne, gdyby na prawde coś jej się stało to chciałaby w końcu o tym powiedzieć, ona po prostu uciekła z domu i tyle- powiedziała moja mama a ja poczułam jak moje kolana robią się miekkie. Upadłabym ale czyjeś ręce przytrzymały mnie od tyłu. Chciałam się odezwać ale ten pokazał mi palcem, że mam być cicho. Złapał mnie pod ramię i zaprowadził po schodach do mojego pokoju. Halo?? Ja chciałam sok!
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na ścianę przede mną.
- nie było tak jak mówi twoja matka prawda?- zaczął a ja wzruszyłam ramionami. Miałam niby mu się tłumaczyć?
- czemu nikomu nie powiesz? Ktoś ci coś zrobił?- spytał a ja nadal patrzyłam na ścianę
- oni mają rację Adrien. Nic nie było, uciekłam z domu i tyle nie drąż tematu-
- przecież mi możesz powiedzieć - zaczął
- uciekłam z domu mając dość tej popieprzonej rodzinki i tyle, a teraz mam dość ciebie- warknęłam
- podobno mam na ciebie zbawienny wpływ - powiedział i zbliżył się nieznacznie
- ściągnij te spodnie - powiedział nagle a mi aż zaschło w gardle.
- głuchy jesteś? -Powiedziałam już nieźle zdenerwowana
- ty możesz mnie ignorować więc ja ciebie również - powiedział
- ktoś mnie skrzywdził - powiedziałam nagle i aż zastygłam w bezruchu, co to ma być do chuja?
- to akurat wiem, opowiesz mi dokładnie co się stało?-
- po co tracić czas na tak nie przyjemne rzeczy? Jutro ostatni dzień, pojutrze te dni pozostaną tylko wspomnieniami, a my nie spotkamy się już nigdy wiecej- zauważyłam na co on tylko lekko skinął głową. Wiedział, że mam rację
- to dlatego jesteś taka miła? Bo wiesz, że już nigdy więcej się nie spotkamy?- zaśmiałam się z tego jak potrafił mnie rozszyfrować
- coś w tym stylu- uśmiechnęłam się
-Lubie gdy się uśmiechasz- powiedział i delikatnie przejechał dłonią po moim policzku.
- albo teraz weźmiesz mnie na moim łóżku albo wyjdź i się odwal-
- nie zaczynaj znowu, wcale nie jesteś taka groźna - pocałował mnie tak mocno że nie miałam siły mu się przeciwstawić. Oddałam się temu i to była jedna z najdłuższych nocy w moim życiu.- muszę zacząć się pakować- powiedziałam rano bardziej do siebie niż do Adriena bo on nadal spał. Nie wiedziałam która może być godzina, na dworze było jeszcze ciemno. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju
- nie widziałem wcześniej tego znamiona- powiedział przejeżdżając ręką po mojej łopatce. Zadrżałam.
- to ślad po tatuażu- powiedziałam bez namysłu.
- miałaś tu tatuaż? Czemu go usunęłaś?-
- błędy młodości - zaśmiałam się
-podobno usuwanie tatuażu boli dużo bardziej niż samo jego wykonanie- zauważył
- tak to prawda- powiedziałam tylko- spadaj już zanim reszta zorientuje się ze tu jesteś, chyba że jednak ciebie też jarają afery, ja chętnie bym popatrzyła na minę mojej matki gdy by nas tu przyłapała- zaśmiałam się a on tylko pokiwał glowa i czym prędzej wyszedł z łóżka.
- do potem- powiedział i już po chwili o tym że był w tym pokoju świadczył tylko jego zapach unoszący się nadal w powietrzu
***Cieszyłam się, że wreszcie wrócę do domu, jednak było mi nawet trochę przykro, nie będę tego udawać przed samą sobą, będzie mi na prawde brakować seksu z Adrienem. Może i wkurza mnie tak samo jak inni, ale seks nigdy nie był dla mnie tak przyjemny jak właśnie z nim.
- spakowana?- tato wszedł do mojego pokoju bez pukania i podniósł moją wielką walizke, która już tylko czekała na jelenie, który zniesie ją za mnie na dół po schodach.
- tak, wezmę tylko torebkę i zaraz do was dołączę - wow! Jednak jak chce to potrafię być bardzo miła.
Rozejrzałam się raz jeszcze po pokoju, upewnijając się czy wzięłam wszystko po czym wyszłam za ojcem na dół, gdzie już czekały obie rodzinyCałowali się, ściskali i wymieniali numerami telefonów a ja stałam przy samochodzie ojca, w bezpiecznej odległości.
- nie podejdziesz się pożegnać?- spytała moja mama
- dowidzenia- krzyknęłam nawet dość miło, jednak nie ruszyłam się z miejsca ani na krok. Po chwili podszedł do mnie Adrien, korzystając z momentu, że nikt na nas nie patrzy. Podał mi jakąś kartkę a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę, czekając na wyjaśnienia.
- to mój numer, pewnie nie chcesz mi podać swojego, ale to jest mój, tak na wszelki wypadek. Gdyby się coś działo to możesz dzwonić - powiedział. Rany... to było takie...
- bez urazy ale i tak go wyrzucę Adrien. Było miło ale zawsze zostawiam przeszłość za sobą - powiedziałam
- wiedziałem że to powiesz księżniczko. Do zobaczenia- powiedział i odszedł do swojej rodziny.Bardzo chciałam wyrzucić te kartkę, czemu więc leży wygnieciona w kieszeni mojej kurtki?
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...