Dom był duży. Dokładnie taki sam jak inne domy w tej okolicy.
- tak się cieszę, że państwo Green znaleźli nam te ofertę, czuję że to będzie przyjaźń na wiele lat- powiedziała matka a ja upuściłam walizkę stojąc na ganku domu.
-że co?!- warknęłam
- mieliśmy na razie wam o tym nie mówić, to miała być niespodzianka - zaczął tato
- w tamtym domu mieszkają Greenowie- pokazała mama, wskazując palcem na dom znajdujący się idealnie m przeciwko naszego. To chyba jakieś żarty?!
- zaraz mi jeszcze powiecie że zapisaliście nas do tej samej szkoły co ich bachory?! - krzyknęłam
- jak Ty się wyrażasz do licha?!- krzyknął ojciec otwierając w końcu drzwi od domu i wpuszczając nas do środka
- naturalnie, że zapisaliśmy was z nimi do szkoły, przecież się tak ładnie dogadywaliście- zauważyła mama ucinając tym samym moją kłótnię z ojcem. A ja czułam że się rozpadem, miałam już więcej go nie spotkać !
Dotknęłam naszyjnika znajdującego się na mojej szyi i lekko uśmiechnęłam się na wspomnienie chłopaka. Szlak by trafił! On miał by już tylko wspomnieniem!- co Ty wyrabiasz?- spytała matka gdy ja już po schodach szłam na górę
- wybieram pokój na poddaszu- oznajmiłam im tylko i modliłam się żeby na poddaszu był jakikolwiek pokój.
Był. I był to chyba największy pokój w calutkim domu i to tylko do mojej dyspozycji. Nie był umeblowany, pod ścianą stało tylko nie wielkich rozmiarów łóżko. Więc gdy ekipa remontowa wniosła wszystkie moje rzeczy, cały mój nowy pokój zastawiony został przez masę kartonów.***
Wciąż nie mogłem uwierzyć, że nie spotkam jej już nigdy więcej, codziennie patrzę na figurkę anioła, która zajęła honorowe miejsce na moim biurku. Aniołek na prawdę ma w sobie coś co sprawia, że jest niesamowicie podobny do Niny.
Westchnąłem i wziąłem go do rąk, po raz kolejny mu się przyglądając, choć byłem niemalże pewny, że ostatnio robię to praktycznie non stop.- tandeta- powiedziała Emma stojąc w drzwiach mojego pokoju- skąd to masz?- spytała i chciała wziąć aniołka do rąk, jednak jej na to nie pozwoliłem i z powrotem postawiłem go na biurku.
- dla ciebie wszystko co nie kosztuje fortuny jest tandetą, czego chcesz?- warknąłem
- o co się tak wściekasz? chciałam tylko ci coś pokazać, chodź- pociągnęła mnie za rękę i zeszliśmy na dół do głównego salonu. Stałem całkowicie osłupiony widząc co wyrabia mój ojciec.
- jest przepiękny - powiedziała matka wchodząc do salonu z blachą ciasta- ta dziewczyna ma niezwykły talent- dodała po chwili mając na myśli Ninę
- musi tu wisieć? nie możecie go powiesić u siebie w sypialni skoro aż tak się wam podoba?-spytałem z nadzieją, nie chce mieć w domu kolejnej rzeczy, która mi będzie o niej przypominać, a gdy zobaczyłem, że ojciec wiesza obraz, który namalowała aż zabrakło mi tchu.
- czemu się wściekasz? przecież jesteśmy na nim wszyscy, będzie wisiał nad kominkiem- zdecydował ojciec i ostatni raz sprawdził czy aby na pewno obraz wisi idealnie prosto.
- wychodzę- powiedziałem tak po prostu idąc na korytarz ubierać buty
- teraz? za godzinę przyjdą nasi nowi sąsiedzi, upiekłam ciasto- powiedziała matka z nadzieją w głosie, znała mnie jednak na tyle, że wiedziała iż nie zmienię zdania ze względu na ciasto
- nie wrócę na noc - dodałem i wyszedłem z domu.
***
Od godziny matka usiłuje mnie namówić abym poszła z nimi na kolację do państwa Green. Czy oni powariowali do kurwy nędzy? Po co mam leźć tam z nimi?
- pójdę tylko wtedy jeśli zmusicie mnie siłą- powiedziałam do ojca a on podszedł do mnie na odległość jednego metra
- na prawdę zaczynać przeginać Nina, nie będziemy tolerować takiego zachowania w tym domu- powiedział - masz szlaban - powiedział a ja się uśmiechnęłam
- na co? na komputer? nie używam, na komórkę? proszę bardzo i tak z nikim nie piszę, może na wychodzenie z domu? przecież i tak nigdzie nie wychodzę - powiedziałam a on wyszedł z mojego pokoju przegrany, wiedział, że nie ma ze mną żadnych szans, nie mając jakichkolwiek argumentów.
Musiałam zacząć się zastanawiać co zrobię gdy spotkam Adriena, a spotkam go w końcu na pewno, przecież jesteśmy sąsiadami, a jeśli nawet nie przy domu to już na pewno zauważy mnie w tej idiotycznej nie dużej prywatnej szkole. Mogli zapisać mnie do szkoły publicznej, która liczy prawie tysiąc uczniów, jakoś wtopiłabym się w tło, oni jednak musieli dać nas do jakiegoś prywatnego liceum, którego liczba osób nie przekracza dwustu.
Powinnam udawać, że go nie znam? Mówić mu że to pomyłka? bez sensu, przecież nie jest idiotą, nie nabierze się na taki kit. Chyba, że ... jego rodzice mówili że jest dość sławnym sportowcem w ich szkole, na pewno nie będzie chciał zadawać się z kimś takim jak ja.
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...