- narysujesz mi coś?- od godziny usiłuje grzecznie wygonić Natalie, z mojej oazy spokoju i póki co marnie mi to wychodzi, to miały być święta pełne ciszy i spokoju, a co mam zamiast tego? Rozkapryszoną siedmiolatkę. Jej rodzice świetnie dogadali się z moimi starszymi, a jej rodzeństwo z moim rodzeństwem, śnieżyca nie ustępuje i wygląda na to, że do świąt nie przejdzie wcale.
- nie potrafię rysować, ale moi bracia tak, choć to cię zaprowadzę - powiedziałam ciągnąc ją za rękę , zeszliśmy na dół wprost pod drzwi pokoju chłopców
I wtedy się zatrzymałam słysząc, że coś o mnie gadają
- wasza siostra czasem schodzi na dół? W sensie wychodzi ze swojego pokoju?- spytała Emma, nawet głos miała miły
A moi bracia się zaśmiali
- ona już taka jest- powiedział Nico - i tak cud, że jeszcze nie było jakiejś afery czy kłótni- dodał
- księżniczka?- spytał Adrien- jego głos też był miły dla uszu, cała ta rodzinka wyglądała i zachowywała sie jakby byli ideałami.
- coś w tym stylu, sporo ma koncie- powiedział Damien i wtedy weszłam do ich pokoju, siedzieli w czwórkę na łóżku ramię przy ramieniu, każde z nich trzymało w ręku puszkę piwa, chcieli je schować ale zobaczyli, że to tylko ja więc dali spokój
- czego tu?- spytał Nico
- ona mówiła, że mi coś narysujesz- powiedziała Natalie do Nico
- ona zawsze kłamie - powiedział Damien, a ja wzruszyłam ramionami i z powrotem udałam się do swojej świątyni, nałożyłam słuchawki i rzuciłam się na łóżko. Mogłabym do kogoś napisać, z kimś pogadać, ale ...od pewnego czasu nie mam znajomych, nie mam nikogo z kim mogłabym zamienić choć dwa słowa, wszystkich straciłam.***
Uparli się żeby jeść wspólnie wszystkie posiłki. Wiedzą, że mam z tym problem, z bliskością, wiedzą co powiedział lekarz, a i tak mnie katują . Siedzenie tak blisko nieznajomych osób to dla mnie męczarnia
- co o tym myślisz Nina?- z zamyśleń wyrwał mnie głos matki i oczy wszystkich zwróciły się na mnie. Siedzieliśmy właśnie przy kolacji, usiłowałam nie przejmować się obcymi i jakoś zjeść tosta
- nie słuchałam- przyznałam
- Emma zaproponowała wieczór gier planszowych, może być niezła zabawa- powiedziała mama leciutko się uśmiechając
- jestem zmęczona- powiedziałam
- a co wymyślisz jutro?- zadrwił Nicholas
- dzieci uspokójcie się, skoro Nina nie ma sił to zagramy sami- powiedziała pani Green, była zawsze taka wesoła, zupełnie jak przeciwieństwo mojej mamy***
Wierciłam się z boku na bok nie mogąc zasnąć, znowu to samo, chciałam tylko zejść po kubek wody, nie chciałam podsłuchiwać ale napatoczyłam się na ciekawą rozmowę. Adrien stał przy oknie i coś mamrotał do telefonu. Podeszłam kawałek bliżej aby lepiej słyszeć, wiem że tak nie wolno, ale co poradzić? Ciekawość zwyciężyła
- nie wiem, miałaś do mnie nie dzwonić, to był tylko jeden numerek i tyle, czego nie rozumiesz?,- warknął i odłożył słuchawkę i teraz właśnie zobaczył mnie
- mam nadzieję że gadałeś z kimś z kraju, starzy wściekają się za rachunki między-krajowe- powiedziałam od razu cofając się krok w tył
- nie ładnie podsłuchiwać- jego uśmiech był tak mroczny jak nikogo dotąd, więc zrobiłam jeszcze pół kroku w tył, co ze mną?
- w sumie i tak nic się nie dowiedziałam- zauważyłam - to że sypiasz i zostawiasz to widać od razu po gębie- znowu nie zdążyłam się ugryźć w język,ale on tylko zaśmiał się na moje słowa
- myślę, że twoja gęba jest w tym przypadku bardzo podobna do mojej co? - zbliżył się o krok a ja zastygłam
- nie mogę cię rozgryźć Nino-
- nie ty jeden, daj znać jak się w czymś połapiesz,sama się chętnie dowiem co jest ze mną - przyznałam i chciałam odejść, ale ten złapał mnie za nadgarstek, po całym moim ciele przeszedł dreszcz
- puszczaj- warknęłam od razu wydzierając mu rękę
- nie gryzę- i znowu ten jego cholerny uśmieszek, chce ze mną wojny? Czy on jest normalny!?
- posłuchaj, jeszcze raz w jaki kolwiek sposób naruszysz moją przestrzeń, a przysięgam, że rano obudzisz się na samiutkim szczycie największej góry jaką znajdę w tej pieprzonej okolicy- warknęłam i tak po prostu odeszłam, zostawiając go w całkowitym osłupieniu. Nie nawidze go i tej jego cudownej, szczęśliwej rodzinki. A kogo ty chociaż lubisz? Zapytała moja świadomość a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Trafne spostrzeżenie.
- Nina ? Czemu ty jeszcze nie śpisz? - jeszcze jej tu brakowało
- obmyślam plan ucieczki, dobranoc - warknęłam, ominęłam matkę i wreszcie wdrapałam się po schodach spowrotem do sypialni.Nazajutrz wszystko się skomplikowało jeszcze bardziej, wreszcie przestało sypać, od rana latałam w dobrym humorze, wiedząc że Green'owie wreszcie wyjadą, że wszystko wróci do swojego poprzedniego stanu. Że wreszcie nie będę musiała udawać, jak tu jest fajnie. I dupa wzięła moje plany bo okazało się że mama zaproponowała aby zostali u nas dopóki nie uda im się naprawić tego samochodu. Świetnie, po prostu super.
CZYTASZ
Mountain Home
Teen FictionUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...