- układajmy to drzewo bo pomyślą, że coś się stało- powiedział chłopak. Był speszony, widziałam to po jego minie.
- w czym problem? -spytałam no dobra może i nie mam serca i w ogóle, ale plotki lubię nawet ja.
-dzisiaj wigilia a nie mam dla ciebie żadnego prezentu, ani dla twojej rodziny, nawet gdybym chciał nie miałbym jak go kupić na tym zadupiu- zatkało mnie. Ja nawet nie wpadłabym na to żeby dawać coś rodzinie Green. No ale przecież wypadało skoro spędzamy ten dzień razem.
- serio? Tym się tak martwisz?- spytałam- ja w sumie mam dla chłopaków dwa prezenty więc bilety na mecz możesz ty im dać. Moi rodzice ucieszą się jeśli w ramach prezentu obiecasz posprzątać po kolacji, mama nienawidzi myć naczyń, a mi coś narysuj- powiedziałam
Byłem w takim szoku że oparłem się o ścianę Szopy i nie mogłem wydusić z siebie słowa. Pierwszy raz dziewczyna okazywała jakieś ludzkie odruchy.
- jesteś miła- wypaliłem a ona się zaśmiała
- a nie pamiętasz co mówili moi bracia? Jeśli jestem miła mam w tym jakiś cel- znowu się zaśmiała i był to na prawdę szczery śmiech. Melodia dla uszu.
- jaki masz w tym cel?- zapytałem odrobinę bojąc się jej odpowiedzi.
- będziesz miał u mnie dług- przyznała - kiedyś go spłacisz- uśmiechnęła się lekko. - przyjdziesz do mnie do pokoju przed wigilią? Muszę ci coś pokazać- i tak bym przyszedł, uzależniłem się od jej ciała a nawet głosu. Jest lepsza od tych wszystkich "only sex" jakie miałem do tej pory .
- przyjdę-
-wiem- uśmiechnęła się raz jeszcze i poszliśmy do domu cali zmarznięci.Już na samym wejściu wszyscy dziwnie na nas spojrzeli. O co im chodzi?
- jakim cudem to przeżyłeś?- spytał Nico podchodząc do Adriena. Ah zastanawiają się po prostu jakim cudem nie doszło tam do żadnej afery. Westchnęłam.
- córeczko? Może pomożesz dziewczyną dekorować ciastka?- zaproponowała mama
- nie- odpowiedziałam na spokojnie i poszłam do swojego pokoju. Dość tej dobroci jak na jeden dzień bo jeszcze się przyzwyczają.I to byłoby na tyle z ludzkich odruchów dziewczyny.
- pomóc wam z tym łańcuchem?- spytałem podchodząc do Nicholasa i Damienia.
- już w sumie skończyliśmy, coś długo was nie było- zauważył Dan
- fakt, sporo tego drewna a wasza siora nie kwapi się do roboty- przypomniałem a oni się zaśmiali.
- tak to prawda, to co może po piwku przed kolacją?- wyszeptał Nico i poszliśmy do ich pokoju. Cieszyłem się że nie drążyli tematu.Tak jak obiecałem godzinę przed kolacją udałem się do jej pokoju. Siedziała na łóżku w dresach przyglądając się jakimś ułożonym rzeczą.
-co robisz?- spytałem siadając na krześle. Wiem doskonale że gdybym usiadł przy niej na łóżku była by niezła afera.
- Emma codziennie nosi inną parę kolczyków. Ja tych nigdy nie miałam na sobie- pokazała małe pudełeczko z pięknymi niewielkimi kolczykami. Całkowicie w stylu Em.
- Twoja młodsza siostra cały czas męczy mnie o malowanie, ten zestaw kupiłam przed wyjazdem. Spodoba jej się? - pokazała mi profesjonalny zestaw do szkicowania. A ja tylko lekko pokiwałem głową.
Zawahała się przez chwilę po czym wstała i zza łóżka wyciągnęła jakieś płótno. Gdy je odwróciła prawie odebrało mi mowę. Na płótnie była cała moja rodzina, siedzieliśmy przy kominku w salonie na dole. Idealnie namalowała każdy detal, każdy najmniejszy szczegół był zachowany. Byliśmy na obrazie jak żywi.
- to jest lepsze od zdjęcia- powiedziałem szczerze
- czyli spodoba się twoim rodzicom? Na pamiątkę tych walniętych świąt- spytała delikatnie. Takiej własnie jej nie znałem. Kruchej i delikatnej.
- oczywiście że się spodoba. Kiedy ty to zdążyłaś namalować? -
- maluje wszystko to co widzę. Obraz zaczęłam malować w dzień gdy przyjechaliście. Mimo tego co was spotkało, byliście tacy weseli i uśmiechnięci. To aż samo się prosiło o namalowanie- powiedziała a ja dalej nie mogłem uwierzyć, że te słowa płyną z jej ust.
- dobra a teraz już spieprzaj bo muszę to jakoś zapakować- i trach wredota powróciła.
CZYTASZ
Mountain Home
Novela JuvenilUparli się i koniec. Nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Cały rok żyli właśnie tym wydarzeniem. Świętami Bożego Narodzenia w nowym domu wybudowanym w górach. Lepiej być nie mogło. Ja, mama, ojciec i dwójka moich braci, samo to już brzmi jak horro...