Rozdział 18

1.9K 61 1
                                    


~Nadia~

Poznałam całą najbliższą rodzinę Dawida. Właśnie siedzimy sobie i czekamy na posiłek. Ja zamówiłam sałatkę z kurczakiem. Dawid siedzi koło mnie, po drugiej stronie siedzi Sara, dalej Sebastian, Igor i tak dalej.
Kwiatkowski ma rękę na moich ramionach. Nagle wstał. Zapomniałam wam powiedzieć wszyscy siedzimy przy jednym dużym stole.
D: Chciałbym powiedzieć że po 18 Nadii jedziemy na obóz i na wakacje.
J: Oo fajnie a gdzie na wakacje?
D: Na wakacje jadę tylko ja i Nadia. Jedziemy na Gran Canarię.
Patrzyłam zszokowana na Kwiata.
Dawid usiadł na swoim miejscu. Ja się do niego przytuliłam.
M: Nadia po twojej minie wnioskuje że nie wiedziałaś o niczym.
Około 22 wszyscy zebraliśmy do domu. Dawid najpierw zawiódł mnie i siostry do mnie do domu a potem pojechał do swojego domu.
Prosiłam Kwiatkowskiego żeby zadzwonił do mnie jak będzie w domu.
Była 23:10 a Dawid dalej do mnie nie zadzwonił. Postanowiłam że ja to zrobię. Odebrał po kilku sygnałach.
D: Czego?
N: Yyy... jesteś już w domu?
D: Taa Nara.
Moje serce pękło w tym momencie. Jak on tak mógł?
Jeszcze kilka godzin temu powiedział że mnie kocha, że jedziemy na wspólne wakacje. A teraz co?
Zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia wstałam o 10. Cały czas moje myśli zaprzątał pan Kwiatkowski. Jak bym się z nim przespała to bym teraz powiedziała że może chce mnie wykorzystać.
Poszłam do łazienki. Wzięłam długi relaksujący prysznic. Po około godzinie wyszłam ubrana w czarne szorty i biały top z napisem "hope".
Nie robiłam mocnego makijażu. Użyłam tylko tuszu do rzęs i pomadki ochronnej. Moja twarz nie ma żadnych "defektów" więc wyglądałam tak jakbym musiała zrobiony lekki makijaż. Zeszłam na dół. To co tam zobaczyłam w zasadzie to kogo tam zobaczyłam sprawiło że do moich oczu zebrały się łzy. Jak już możecie się domyślać na kanapie w salonie siedział nie kto inny jak DAWID KWIATKOWSKI. Ten sam przez, którego moje serce wczoraj było rozbite na miliony kawałków.
Weszłam jak gdyby nigdy nic do kuchni.
M: Nadia masz na dziś jakieś plany?
Tak miałam iść z Dawidem nad Wisłę. I gdzieś tam jeszcze. Popatrzyłam lekko na Kwiatkowskiego.
N: Nie nie mam a co?
M: Pojedziesz z dziewczynami na zakupy? Musicie sobie kupić przybory do szkoły.
N: Ok i tak miałam iść i tak. Im wcześniej to zrobię tym lepiej.
M: Dobrze rozmawiałam z Dawidem i z wami pojedzie. Tak Dawid?
D: Oczywiście że tak.
N: Dam sobie sama doskonale radę.
M: Nadia o co ci chodzi?
Do oczu napłynęło coraz więcej łez. Chyba tylko głupi by ich nie zauważył. Kilka z nich wydostało się.
N: Mi o nic ale, niektórzy - tu spojrzałam na Dawida - nie rozumieją wypowiedzianych przez siebie słów.
Minęło kilka chwil. Chyba dopiero teraz Kwiat zdał sobie sprawę z moich słów. Ja już nie próbowałam kryć łez.
D: Nadia ja Cię bardzo..
Nie dałam mu dokończyć.
N: Dawid myślałam że mnie kochasz ale po twoim zachowaniu wczoraj zrozumiałam jak bardzo się myliłam. Jak łatwo jest bezgranicznie zaufać.
Jak łatwo jest stracić wszystko na czym ci zależy. Za łatwo. Dobrze się wczoraj bawiłeś?! Może znowu dowiem się ze będziesz miał dziecko?
Ja się tylko pytam po jasną cholerę przedstwiałeś twoim rodzicom? Tylko po to żeby za kilka godzin to spieprzyć? Ufałam Ci Dawid a ty to perfekcyjnie spieprzyłeś....
Z moich oczu już lały się łzy.
D: Nie mam nic na swoją obronę. Nadia proszę pozwól mi to naprawić.
N: Dawid pamiętasz dałam Ci już "ostatnią" szansę. Kolejnej nie dostaniesz tak szybko...
D: Czyli jest jakaś szansą że ją dostanę?
N: Tak ale jeszcze nie teraz.
M: Idziecie na te zakupy?
N: Ja tak. - popatrzyłam na Dawida.
D: Ja też.
N: Ok a gdzie są dziewczyny?
M: Już je zawołam. Dziewczyny idziecie z Dawidem i Nadią na zakupy.
Nadia ale ty nic nie zjadłaś.
N: Zjem coś podczas zakupów.
M: Yhm tak jasne ja już Cię znam. Wiem że nic nie zjesz.
N: Przecież Dawid będzie ze mą. Co jak co ale on to dopiero do jedzenia mnie zmusza.
M: I bardzo dobrze.
W tej chwili z góry zeszły siostry. Ja w międzyczasie wzięłam torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Włożyłam czarne nike roshe run. Wyszliśmy i skierowaliśmy się do samochodu Kwiata. Weszliśmy do środka i zapięliśmy pasy.
D: Nadia schowasz mój portfel do twojej torebki? Wiesz że lubię wszystkiego zapominać.
N: I wypowiedzianych słów też.
D: Proszę Cię nie teraz.
N: Gdzie masz ten portfel?
D: Czekaj dam Ci go zaraz.
Kwiatkowski wyjął wcześniej wspomnianą rzecz i podał mi ją.
Ja ją schowałam a chłopak włączył się do ruchu. Kilkanaście minut później byliśmy w wyznaczonym miejscu.
Chodziliśmy kilka godzin po galerii. Było dość śmiesznie. Kilka razy Dawid wpadł na... kosz. Ja wtedy mówiłam że nie wiedziałam że kosz aż tak mu się podoba. On za każdym razem udawał obrażonego ale parę minut później mu przychodziło. No umówmy się on się nie potrafi na mnie gniewać.
Pod koniec Dawid znowu zaliczył kosz.
N: Dawid ja rozumiem że podoba Ci się kosz no ale bez przesady.
D: Ej! Mi się ktoś inny podoba.
N: Kiedy mnie z nią poznasz?
Kwiat przysunął się do mnie i pocałował ja oddałam pocałunek. Po kilku chwilach Kwiatkowski przestał.
D: Przepraszam.
N: Nie masz za co.
Wróciliśmy do domu. Ja miałam naprawdę dużo rzeczy.......

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Hej! Napiszcie czy podoba wam się💓💓💓

Będziesz ze mną [D.K]✔ KOREKTA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz