Kolejny szary, przeciętny dzień szarej, przeciętnej nastolatki z miasta o regularnej pogodzie, którą najlepiej można również opisać powyższymi przymiotnikami.
Obudziłam się jak zwykle. Z jękiem niezadowolenia, głaszcząc czule telefon w niemym błaganiu o kolejne pięć minut drzemki punktualnego jak śmierć budzika. Jednak przez ostatnie lata dość dobitnie przekonałam się o tym, że, podobnie jak moja nauczycielka od algebry, ten sprzęt nie ma absolutnie żadnych uczuć.
Ani prostych, ani złożonych, o empatii i litości nie wspominając.
Kiedy z niemal heroicznym wysiłkiem podniosłam się w końcu z łóżka, do mojego pokoju z siłą tornada wparowała moja matka, akurat na czas, by obdarzyć mnie tak znajomym, pełnym dezaprobaty spojrzeniem.- Dziecko, na miłość boską! Wstawaj natychmiast, bo się spóźnisz! To przecież ostatni dzień. No dalej, dasz radę – zagrzmiała z początku, próbując później nieudolnie złagodzić swój ton i jakby uznając swoje niepowodzenie, skrzywiła się nieco, po czym wyszła, nie czekając na moją odpowiedź, by zapewne powtórzyć tę samą mantrę w pokoju mojego młodszego brata.
- Mhmm... jakby wakacje miały sprawić, że wreszcie odpocznę. Już o to z tatą zadbaliście, żebym miała co robić - warknęłam pod nosem i zaczęłam się ubierać.
Kiedy zeszłam na dół, czekała już tam na mnie cała rodzina, niczym wyjęci z żurnala o idealnym, zmyślonym życiu. Rodzice w schludnych ubraniach gotowi do pracy i młodszy brat w koszulce swojego idola, Neymara, zajadający płatki z mlekiem.
Istna utopia, dopóki się nie odzywali.Opadłam ciężko na krzesło, wprawiając w ruch wszystkie szklanki, jednak mój ojciec podniósł jedynie swoją ze znudzonym westchnięciem, by uniknąć poplamienia swoich drogich spodni gorącą kawą, dla odmiany mnie nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem.
Najwidoczniej zdążył już przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy, a ja nie zamierzałam go zmieniać.
Byłam na nich wściekła od momentu kiedy dowiedziałam się, że chcą mnie wysłać do Barcelony na całe wakacje. Wielu może pomyśleć, że jest coś ze mną mocno nie tak, jeśli nie cieszę się na dwumiesięczną ucieczkę od angielskiej pluchy w znacznie cieplejszy klimat, jednak już spieszę z wyjaśnieniem, ratującym nieco mój psychiczny wizerunek.
Ja wcale nie jechałam tam odpoczywać, grzać kości na wygodnych leżakach i prawie legalnie sączyć kolorowe, słodkie drinki.
O nie.
Moja cudowna, kochająca rodzinka wpadła na genialny pomysł wysłania mnie do mojego chrzestnego, który jest właścicielem sieci ekskluzywnych hoteli w całej Hiszpanii. Podobno mam mu pomagać i ma to być dla mnie "wspaniała, wakacyjna przygoda".
Jak gdybym nie wiedziała, że po cichu liczą na to, że tajemniczy wuj, który do tej pory był w moim życiu jedynie figurą, zdoła nauczyć mnie dyscypliny.
Im się to nie udało przez siedemnaście lat, ale może zwyczajnie nie wiedzieli jak się do tego zabrać.- Myślałaś już, co ze sobą zabierzesz? - odezwał się ojciec, tym razem zerkając znad gazety i pociągając głęboki łyk czarnej kawy, której woń roznosiła się po całej kuchni i uderzała w nozdrza każdego, kto znajdował się w promieniu kilku metrów.
Lubiłam ten zapach, chociaż chwilowo drażnił mnie tak samo, jak każdy kot z kurzu w tym domu.- Pytasz z troski czy dlatego, że razem z mamą chcecie już ceremonialnie zatrzasnąć moje walizki i wysłać mnie razem z nimi najbliższym samolotem do wujka Johnatana? - odparłam i zmierzyłam ich buntowniczym spojrzeniem, krzyżując dłonie na piersiach.
- Z troski i nie bądź złośliwa, robimy to dla twojego dobra - odpowiedział, siląc się na spokojny ton, mimo że widziałam małą żyłkę pulsującą na jego skroni.
- Oczywiście, to ja idę do szkoły, a wy w tym czasie sprawdźcie definicję słowa troska, bo podobno to ja jedyna w tym domu potrzebuję dalszej edukacji. Chodź młody - rzuciłam szybko chcąc uniknąć dalszej rozmowy i wyszłam z domu, przepuszczając brata przed sobą. Nie było to najmilsze, co mogli ode mnie usłyszeć, ale czułam się całkowicie rozgrzeszona, zważając na fakt, że nikt nie zapytał mnie o zdanie odnośnie zbliżających się tygodni, oraz o to, jakie miałam plany na ten czas. Będąc już prawie pełnoletnia, chciałam wreszcie przestać czuć się jak dziecko, które nie ma głosu w żadnej sprawie, jednak najwidoczniej moi rodzice byli innego zdania.
CZYTASZ
Kopciuszek na boisku
FanfictionKażda dziewczyna szuka księcia z bajki. Swojego znalazłam na boisku. ❤ "Barceloński sen" jest jednym z najbardziej pożądanych marzeń według zimnych statystyk Forbesa, ale nie dla Mel, która pragnęła jedynie kilku dni spokoju w zaciszu swojego pokoju...