Na drugi raz po prostu zapytaj, a nie obrażaj się jak dziecko.
Nie mogłam spać.
Piekły mnie wargi, jak natarczywe piętno czegoś, co wydarzyło się zdecydowanie zbyt szybko i w zupełnie w niewłaściwy sposób.
Zmęczona przewracaniem się z boku na bok w końcu wstałam i wyszłam na pusty, cichy korytarz. Nie myśląc zbyt wiele ruszyłam do pokoju, w którym o ile dobrze pamiętałam spał Argentyńczyk i bijąc się kolejny raz z własnymi myślami, zapukałam w drewnianą barierę. Otworzył mi po chwili, opierając się o futrynę i patrząc nieprzytomnie na intruza, którym bez wątpienia teraz byłam.- Leo, możemy pogadać? Wiem, że jest cholernie późno i w ogóle, ale nie zasnę dopóki tego z siebie nie wyrzucę - szepnęłam proszącym tonem, a on przeczesał dłonią już i tak zmierzwione włosy i stłumił ziewanie.
- Jasne, Mel. Coś się stało, że potrzebujesz pogadać? - zapytał również szeptem, zamykając za nami drzwi. W tle dało się słyszeć chrapanie Gerarda, którego na szczęście nie obudziło moje dobijanie się do ich pokoju. Zapewne wtedy byłoby o wiele trudniej o spokojną rozmowę w cztery oczy.
- Jak ty to wytrzymujesz? - Wskazałam palcem na drzwi, delikatnie się uśmiechając i jednocześnie zgrabnie odbiegając od tematu. Chrapanie Hiszpana było tak głośne, że musiałabym zapukać do nich wiertarką udarową, żeby zagłuszyć jego nocny koncert, co przyniosło mi ulgę, kiedy sobie wreszcie to uświadomiłam.
- Sam się sobie czasami dziwię, że jeszcze go nie zamordowałem. - Chłopak zaśmiał się cicho, po czym usiedliśmy na schodach, żeby nie stać tak całkiem na widoku, gdyby na korytarzu pojawił się ktoś nieproszony. - To jak będzie? Dowiem się co to za powód, dla którego wyciągasz mnie o tej nieprzyzwoitej porze z mojego nieprzyzwoicie wygodnego łóżka? - Piłkarz nie dał za wygraną i powrócił do tematu, patrząc na mnie z niewielkiej odległości, bo nagle milczałam jak zaklęta. Potrzebowałam rozmowy.
Potrzebowałam to z siebie wyrzucić, a mimo to każdy sensowny dźwięk przychodził mi teraz z ogromną trudnością.
Pogubiłam się już w tym wszystkim i nie byłam pewna jak powinnam ubrać w słowa to, co się właściwie wydarzyło. Z jednej strony nie chciałam dać się wykorzystać gwiazdce piłki nożnej, a z drugiej, coraz ciężej szło mi oszukiwanie się, że on mi się nie podoba. Co więcej, wydawało mi się, że stałam się przewrażliwiona i zachowuje się jak rozemocjonowana małolata, która nie do końca ma wszystkie klepki na właściwym miejscu. Kiedy zaczynasz irytować już samą siebie to ostatni sygnał, żeby coś zmienić. - Ney gdzieś przepadł, widziałaś go może? - zapytał, obserwując uważnie moją reakcję. Przeniosłam na niego wzrok, który do tej pory był utkwiony w moich dłoniach i momentalnie poczułam gorąco wpełzające na policzki. Wystarczyło, że o nim wspomniał, a ja miałam wrażenie, że czyta właśnie z mojej twarzy jak z otwartej księgi i wie dokładnie o wszystkim, co wydarzyło się dzisiejszego popołudnia.
To niedorzeczne, a jednak nie mogłam pozbyć się tego natrętnego wrażenia.- Nie, nie widziałam go - odpowiedziałam siląc się na opanowany, chłodny ton, ale byłam pewna, że zdradza mnie chociażby nerwowe wyłamywanie sobie kostek w i tak już zmaltretowanych palcach. W obawie, że głos mnie tym razem zawiedzie, pokręciłam przecząco głową. - Nie był na treningu?
- Był, ale zniknął zaraz po nim i nikt go do tej pory nie widział - powiedział, nie spuszczając ze mnie swojego przenikliwego wzroku.
- Znajdzie się rano, jak tylko poczuje śniadanie - odpowiedziałam bez większych emocji, starając się wypaść na zbliżonym poziomie obojętności do tego, który towarzyszył mi od samego przyjazdu. Leo tylko wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem, ale byłam pewna, że nie kupił tego ani przez sekundę.
CZYTASZ
Kopciuszek na boisku
FanfictionKażda dziewczyna szuka księcia z bajki. Swojego znalazłam na boisku. ❤ "Barceloński sen" jest jednym z najbardziej pożądanych marzeń według zimnych statystyk Forbesa, ale nie dla Mel, która pragnęła jedynie kilku dni spokoju w zaciszu swojego pokoju...