Zabawna sytuacja, bo widzisz, tak się składa, że to moje dziecko.
To był kolejny poranek, kiedy obudziłam się w ubraniach z poprzedniego dnia.
Grunt, że w swoim łóżku.
Leniwe spojrzenie powędrowało do ściennego zegara, zachęcającego do skorzystania z hotelowego śniadania, które razem z poranną kawą powinno nieco pobudzić mnie do życia.
Mój żołądek okazał się być wielkim orędownikiem tego pomysłu, ponieważ bolesne, głodowe skurcze męczyły go odkąd tylko otworzyłam oczy i na myśl o słodkich naleśnikach, które Peggy zapewne już kończyła smażyć, wywijał kolejne fikołki, dając mi do zrozumienia, że mam natychmiast wstać.
Pośpiesznie dokonałam podstawowej toalety i wciągnęłam na siebie świeże ubrania, żeby zachować chociaż pozory przyzwoitości, o którą jeszcze wszyscy mnie podejrzewali.
Każde piętro dłużyło się w nieskończoność, a skręt kiszek akompaniował mojej podróży, wynagradzając dzielnie brak muzyki w windzie.
Kiedy niemal wpadłam do ogromnej sali jadalnej, na stołach nie było już prawie niczego, co mogłoby mnie interesować. Talerz z plakietką po naleśnikach stał ogołocony nawet z okruszków, a moje westchnięcie zmiotło z niego te, którym udało się schronić w zagłębieniach naczynia przed żarłocznymi palcami gości.- Uratowałem dla ciebie kilka ostatnich. - Głos za moimi plecami sprawił, że wzdrygnęłam się zaskoczona, a kubek z czarnym, aromatycznym płynem rozpętał w swoim środku prawdziwą burzę. Odwróciłam się powoli, starając się zachować pozory całkowitego opanowania i popatrzyłam na Leo z nieśmiałym uśmiechem.
W tym całym zamieszaniu z Bruną zapomniałam o tym, że nie tylko Ney został obarczony winą o zdradę stanu, a również Messi, jako współwinowajca tej szopki.
Różnica polegała jednak na tym, że Ney dołożył wszelkich starań, żeby wyprostować sprawę, a Leo zwyczajnie usunął się w cień, pozostawiając po sobie jedynie mgliste wspomnienie potencjalnej przyjaźni.- Dzięki - zaczęłam nieśmiało, a w odpowiedzi otrzymałam lekkie skinienie głową. Uznając to za zaproszenie, ruszyłam za piłkarzem do jednego z pustych stołów, niedaleko ogromnego okna, wychodzącego na hotelowy ogród. Niezręczna cisza robiła się coraz gęstsza, a nóż zdawał się wydawać zbyt tępy, żeby nawet on mógł ją pokroić i zerwać naszą kurtynę milczenia. - Chciałam cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Nie powinnam się na tobie wyżywać, nawet jeśli zataiłeś przede mną pewne fakty - westchnęłam, dłubiąc widelcem w cieście o kolorze bursztynowego złota i skutecznie unikając spojrzenia barcelońskiej gwiazdy.
- To nie takie proste jak ci się wydaje, Mel. Chciałem ci powiedzieć o Brunie i pewnie bym tak zrobił, gdybym wcześniej nie obiecał Neymarowi, że będę milczał. Miał to załatwić, ja stwierdziłem, że nie powinienem wtrącać się w nie swoje życie, a co było dalej wiesz sama najlepiej - zaczął spokojnie, bawiąc się i tak już zmiętą serwetką. - Naprawdę cię lubię i przykro mi, że już na wstępie zawiodłem twoje zaufanie.
- Jesteś na dobrej drodze, żeby je odzyskać - przyznałam, zerkając znacząco na jeszcze ciepłe naleśniki, które wciąż zdobiły mój talerz. - Postąpiłeś w porządku wobec swojego przyjaciela, a ja nie powinnam mieć ci tego za złe. Czasami reaguje na wyrost i potem robi się niezręcznie - dodałam całkiem szczerze, zdobywając się na delikatny uśmiech. To była całkowita prawda i wiedziałam, że nikt nie przyzna tego na głos, ale moje reakcje były ciężkie do zniesienia nawet dla mnie, nie mówiąc już o całej reszcie.
Mieliście tak kiedyś, że chcieliście sami od siebie uciec?
Tak wygląda mój świat przez większość doby.- Między nami okey? - zapytał ostrożnie, jednak ze śmielszym uśmiechem na wąskich ustach. Przytaknęłam powoli i zabrałam się wreszcie za pałaszowanie swojego śniadania z czystym sumieniem i nadal nieznośnie pustym żołądkiem.
CZYTASZ
Kopciuszek na boisku
FanfictionKażda dziewczyna szuka księcia z bajki. Swojego znalazłam na boisku. ❤ "Barceloński sen" jest jednym z najbardziej pożądanych marzeń według zimnych statystyk Forbesa, ale nie dla Mel, która pragnęła jedynie kilku dni spokoju w zaciszu swojego pokoju...