6.

7.9K 241 53
                                    


Zobaczymy czy poza boiskiem ruszasz się równie zgrabnie, co na nim.


Ucieczka była moją jedyną nadzieją.
Niestety wszystkie możliwe drogi zostały odcięte przez kulminację frustracji, która nagromadziła się w holu przy pomocy Toma, Peggy i Johna. Ten ostatni trzymał się za głowę i mamrotał nieprzytomnie przeprosiny do mijających go gości.

- Miało cię nie być dwadzieścia minut, a nie prawie godzinę! - Pierwszy wybuchł Tom. - Piętnaście minut temu skończyła mi się przerwa, a popatrz jak wyglądam! Jakieś dzieciaki wrzuciły mnie do basenu! - Denerwował się nie na żarty i ociekający wodą wcale nie wyglądał, jakby miał mi szybko wybaczyć. Już miałam się odezwać, żeby jakkolwiek się obronić, ale właściciel hotelu mnie ubiegł.

- Nie denerwuj się, Tom. Zaraz wypożyczę ci nowe, suche ubranie - powiedział i pokazał mu drzwi, za którymi miał na niego zaczekać. - A z wami zaraz sobie porozmawiam - rzucił jeszcze, mierząc mnie i Brazylijczyka groźnym spojrzeniem, po czym zniknął z brunetem w pokoju dla pracowników.

- Przepraszam Peggy, głupio wyszło. - Odwróciłam się do kucharki ze skruszoną miną, a ona tylko uniosła brwi w wyrazie zirytowania. - Posprzątamy kuchnię na błysk - zreflektowałam się, co sprawiło, że na twarzy kobiety zagościł nikły uśmiech, a mięśnie jej twarzy nieco się rozluźniły.

- Osobiście sprawdzę czy się błyszczy - odpowiedziała, a ja z wielką ulgą usłyszałam w jej głosie powrót zwyczajnego, nieco żartobliwego tonu. - Co was w ogóle napadło? To wszystko wygląda jakby przeszło tędy tornado. - Kobieta zatrzymała się w progu kuchni, bo nie odważyła się zrobić ani kroku dalej. Teraz, kiedy patrzyłam na to pobojowisko, wyglądało sto razy gorzej niż przedtem.

- Wiesz jak to jest, człowiek się kłóci, potem się godzi i wszystko, co pod ręką fruwa w powietrzu w obydwu sytuacjach - odpowiedziałam wymijająco, na co Brazylijczyk parsknął śmiechem w moje ramię. Zmierzyłyśmy go obydwie pytającym spojrzeniem, jednak nie było nam dane dowiedzieć się, co go aż tak rozbawiło. Po złożonej obietnicy niechętnie musieliśmy wrócić do holu, gdzie pewnie już czekał na nas mój osobisty chrzestny z pianą wokół widocznie zarysowanej szczęki.

- Strasznie cię przepraszam, John - zaczęłam od razu i spuściłam wzrok w wyrazie dogłębnej skruchy. Wiedziałam jednak, że powiedzenie całej prawdy nie uratuje skóry ani mnie, ani temu piłkarzynie, więc swoim starym sposobem zaczęłam robić to, w czym byłam najlepsza, czyli uskutecznianie kłamstwa prawie idealnego. - Nie powinnam była zostawiać tam Toma samego, przecież ma inne obowiązki, ale uwierz John, że hiszpańskie słońce nie jest jednak dla mnie, bo strasznie źle się poczułam. Czułam jak bardzo kręci mi się w głowie i musiałam iść się czegoś napić, więc poprosiłam go, żeby popilnował ludzi, kiedy mnie nie będzie - kłamałam jak z nut, nawet nie kontrolując słowotoku, który wydobywał się z moich ust.

Spłoniesz za to w piekle, Mel.
Spłoniesz!

- Nie przypuszczałam, że tyle mnie nie będzie. Obiecałam mu, że postaram się szybko wrócić, tylko czegoś się napiję, posiedzę chwilę w cieniu i pewnie mi przejdzie, ale kiedy poszłam do kuchni sprawy się nieco skomplikowały...

- Melisa zemdlała - wtrącił się Brazylijczyk, zanim zdążyłam dokończyć opowiadanie tej wyssanej z palca historii. Musiałam użyć całej swojej silnej woli, żeby nie wyglądać na zdziwioną, bo wtedy oboje bylibyśmy zgubieni tym bardziej, że wujek na pewno zdemaskowałby kłamstwo w kilka sekund przy takiej poszlace. Czułam jak ogarniają mnie nerwy spowodowane utratą kontroli nad sytuacją. Wiedziałam jak podejść Johna, żeby go ugłaskać, ale teraz kiedy wtrącił się Ney, nie byłam pewna czy uda nam się wyjść z tego żywo. - Prawdopodobnie był to szok termiczny. Za bardzo nagrzała się na słońcu i kiedy wyszła do chłodnej kuchni i napiła się zimnej wody, po prostu zemdlała. - Ten chłopak zadziwiał mnie coraz bardziej z dnia na dzień i muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem skąd on zna się na takich rzeczach. Kiedy o tym mówił, był tak przekonywujący, jakby opowiadał sytuację, która naprawdę miała miejsce.

Kopciuszek na boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz