21.1

3.3K 98 28
                                    


Gatunek ludzki od zarania dziejów uwielbiał rzeczy, które stanowiły dla niego tabu i mimo postępu medycyny, technologii i psychologii społecznej, w tej dziedzinie nic się nie zmieniło.  


Brzęk rozbijanego szkła i głośne łopotanie odmętami materiału za ciężkich zasłon towarzyszyło mi jeszcze kilka razy tej nocy.
Za każdym razem równie szybko otwierałam oczy i zaciskałam powieki na nowo, chcąc wyprzeć ze swojej chorej podświadomości obraz cienia, majaczącego po drugiej stronie szklanej osłony.
Prawie za każdym razem wydawało mi się, że widzę wyimaginowanego intruza, który czai się w ciemności hotelowego pokoju, mimo że logika nie pozwalała na wdrapanie się zwykłego człowieka na piąte piętro tylko po to, żeby napędzić mi stracha.
Właśnie, logika, czyli część mojej świadomości, która zrobiła sobie urlop na żądanie.
Za każdym razem przekonywałam się, że jedynym intruzem w pokoju jest moja nazbyt rozwinięta wyobraźnia, która mimo kuszącej miękkości poduszek i kojącej muzyki w tle, nie pozwoli mi zmrużyć oka aż do świtu, nadchodzącego dzisiaj zdecydowanie zbyt wolno.

Wcisnęłam się pomiędzy nocną szafkę a drewnianą ramę łóżka, obejmując kolana i przyciskając je do piersi tak, jak gdyby miały uchronić mnie, a właściwie moje serce przed jej, nie do końca dobrowolnym, opuszczeniem. Odsuwałam od siebie myśli o ciepłych, bezpiecznych ramionach, nieważne do kogo należących.
Odsuwałam je jedna po drugiej, ale i tak obijały się po ścianach i z najwyższą premedytacją próbowały z powrotem wycelować w moją głowę.
Pierwszy raz od dawna nie podzieliłam się czymś z Brazylijczykiem, a natrętne uczucie, które mi towarzyszyło, krzyczało do mnie z każdego kąta pokoju, że jestem obłudną hipokrytką.
Huśtało się na żyrandolu, przypominając, że to jedynie początek równi pochyłej, a ja już zaczęłam ześlizgiwać się w dół.
Wiedziałam aż nazbyt dobrze, że jeśli zacznę spadać, nie będzie już odwrotu.
Nie będzie ratunku.
I nie będzie wybaczenia.
Stara śpiewka, że kłamiemy lub zatajamy prawdę dla czyjegoś dobra, najwyraźniej przestała działać, bo moje powieki nie chciały opaść ze zwyczajowym spokojem. Zamiast tego trwały w pozycji na baczność, zmuszając mnie do śledzenia jeszcze raz migawek wspomnień z minionego wieczora i tysiąca innych scenariuszy, jak wszystko mogło się potoczyć.
Nie wiem, co było straszniejsze, rzeczywistość, czy alternatywa.

Śpiew pierwszych ptaków, budzących się do życia jeszcze nigdy wcześniej nie napawał mnie taką nadzieją, jak tego właśnie poranka. Poderwałam się z, rozgrzanego moją temperaturą, łóżka, nie czekając aż moi mali przyjaciele się rozmyślą i ponownie otulą skrzydłami, manifestując tym samym mylność przedwczesnej gotowości do rozpoczęcia nowego dnia. Podeszłam na palcach do okna, uchylając delikatnie zasłonę, jakby w obawie, że rozegra się tam jedna ze scen, które nawiedziły mnie w nocy. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że zupełnie nic się nie zmieniło.
Od żwirowego podjazdu, po całą masę finezyjnych krzewów, zasadzonych przed wjazdem do hotelu. Kilka osób z personelu krzątało się przy nich, mimo tak wczesnej pory, próbując doprowadzić je do stanu nieskazitelnej świetności, ponieważ gorące słońce ich również nie oszczędzało.
Odruchowo zerknęłam na swoją skórę, która mimo wcześniejszej awersji do słońca, teraz nabrała nieco zdrowszego koloru.
Zawsze byłam blada i nigdy mi to nie przeszkadzało, a może działo się tak tylko dlatego, że nie znałam siebie w innym wydaniu, niż to, które witało mnie każdego poranka w pokrytym smugami lustrze. Mama zawsze mi powtarzała, że to taka uroda i odkąd pamięta moja skóra była nadzwyczaj jasna, nie licząc oczywiście momentu, w której mnie z niej wyciągnęli, bo byłam wtedy dość różowa i spuchnięta jak Muminek.
Wyrywając się samodzielnie z tego potoku myśli, objęłam się szczelniej ramionami i ruszyłam na spotkanie gorącym strumieniom wody, które niezmiennie miały niesamowitą moc pomagania w zatarciu wszelkich niedoskonałości, pozostawionych przez ciężką noc, lub zbyt emocjonujący dzień.

Kopciuszek na boiskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz