Leżałam w łóżku i wyklinałam siebie za to jaka jestem głupia. Nie sądziłam, że może się coś stać bo naprawdę nic mnie już nie bolało i czułam się dobrze. Chciałam mu zrobić niespodziankę bo widziałam jak na mnie patrzył przez ostatnie kilka dni. Chciałam po prostu pokazać mu, jak bardzo jest dla mnie ważny, że już zawsze będziemy razem. A teraz czułam się jak jak nieodpowiedzialna idiotka.
Kilka minut później w sypialni pojawił się Max. Położył się obok mnie i przytulił. Widziałam w jego oczach zdenerwowanie i strach. Nie chciałam, żeby coś się między nami zepsuło więc powiedziałam:
--Naprawdę jeszcze raz cię przepraszam. Nie myśl o mnie źle. Ja po prostu chciałam....
Nie pozwolił mi dokończyć, bo przyłożył palec do moich ust, objął mnie mocniej i powiedział:
-Nie myśl już o tym. Trudno co się stało się nie odstanie. Oboje popełniliśmy błąd. Ty nie dbając o swoje zdrowie, a ja za moją zachłanność. Od początku czułem, że to za wcześnie. Wiedziałem bardzo dobrze a i tak uległem pokusie. Nadal boli cie brzuch?
Nie chciałam go gorzej martwić więc odpowiedziałam:
--Tylko troszeczkę.
Chwilę później zadzwonił jego telefon a gdy odebrał powiedział:
-Tak Jeff. Wpuść go prywatną windą.
Następnie rozłączył się i wstając spojrzał się na mnie mówiąc:
-Ford przyjechał cię obejrzeć. Zaraz wrócę tylko pójdę po niego dobrze?
--Yhyym.
Po chwili oboje pojawili się w sypialni i dr. Ford poprosił Maxa, żeby zostawił nas samych. Widziałam, że nie jest z tego zadowolony ale mimo to wyszedł. Gdy drzwi się zamknęły Ford usiadł na końcu łóżka, spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem powiedział :
-Witaj Lily. Max zadzwonił do mnie bo podobno masz bóle brzucha i krwawienia. Powiedz mi dokładnie od kiedy je masz?
--Nad ranem zaczął boleć mnie brzuch a gdy poszłam do toalety zauważyłam, że krwawię.
-Dobrze. W takim połóż się wygodnie a ja zobaczę co się dzieje. Podejrzewam, że najzwyczajniej w świecie dostałaś miesiączki. Ale zaraz to sprawdzimy.
Ford otworzył swoją wielką torbę, z którą tu przyszedł i powyciągał jakieś dziwne rzeczy. Następnie zaczął mnie badać a po chwili spojrzał na mnie z zaskoczeniem i powiedział:
-Lily czy chcesz mi może o czymś powiedzieć?
Czułam, że płonę ze wstydu. Ale nie miałam wyboru i musiałam mu powiedzieć:
--Jak by to panu powiedzieć...Yyyy...Wczoraj wieczorem jakoś tak wyszło...że współżyłam.
-Lily dlaczego byłaś tak lekkomyślna. Fakt, że powiedziałem ci wcześniej, że twoje ciało szybko się regeneruje ale to nie znaczy, że możesz uprawiać seks po tak krótkim czasie. W ten sposób narobiłaś sobie tylko kłopotu.
--Więc co mi jest doktorze?
-Nie dostałaś miesiączki Lily. Pękły dwa szwy i to one były powodem krwawienia. Kiedy ostatnio byłaś u mnie, mówiłem ci, że musisz się oszczędzać.
--Przepraszam doktorze...
-Mnie nie musisz przepraszać Lily. Po prostu nabawiłaś się dodatkowego problemu. Muszę ponownie zaszyć tą rankę, która się otworzyła. Mam potrzebne rzeczy ze sobą ale niestety nie będę mógł cię znieczulić miejscowo.
--Jakoś to wytrzymam.
Bolało jak cholera a raz nawet krzyknęłam bo już nie mogłam wytrzymać. Ale nie mogłam być na nikogo zła. Miałam to co chciałam. Gdy Ford w końcu skończył, zdjął rękawiczki medyczne, wstał i pakując swoje rzeczy do torby z uśmiechem powiedział:
-Musiałem założyć ci zwykłe szwy bo innych niestety przy sobie nie mam, więc te się nie rozpuszczą. Musisz zjawić się u mnie w klinice za tydzień na ich zdjęcie. I pod żadnym pozorem nie możesz uprawiać seksu. Jeszcze co najmniej przez dwa lub trzy tygodnie. Zgoda?
--Zgoda. I przepraszam za zamieszanie. A na wizycie na pewno się pojawię.
-W takim razie do zobaczenia w klinice Lily.
--Do widzenia doktorze.
Ford wyszedł i zostałam sama. Powoli wstałam i poszłam łazienki. Wzięłam szybki prysznic a gdy wróciłam z powrotem zobaczyłam Maxa, który opierał się o ścianę. Spojrzał na mnie i powiedział:
-Jak się czujesz?
--Jest okej.
-Rozmawiałem z Fordem.
--Domyślam się.
-Za tydzień zawiozę cię do niego na wizytę i mam zamiar wejść do gabinetu razem z tobą. Chcę o wszystkim wiedzieć Lily. Skoro ty nie dbasz o swoje zdrowie, mam zamiar zrobić to za Ciebie. Koniec kropka.
Podszedł do mnie i przytulił mnie po czym dodał:
-Wystraszyłaś mnie maleńka.
--Przepraszam Max. Gdybym wiedziała jak to się skończy naprawdę bym poczekała.
Uśmiechnął się do mnie i widziałam, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mój telefon zaczął dzwonić więc sięgnęłam do torebki i wyjęłam go patrząc na ekran. Jenn. Kurde całkowicie o niej zapomniałam. Spojrzałam na Maxa i powiedziałam:
--To Jenn. Miałyśmy się zdzwonić rano odnośnie jej przyjazdu.
Pocałował mnie i powiedział:
-Wiec odbierz i dogadajcie szczegóły. Będę w salonie.
Następnie odebrałam połączenie i gdy juz miałam się odezwać usłyszałam ją:
-Mówiłaś, że zadzwonisz rano a wiesz, która jest już godzina?
--Hej Jenn. Sorki, że nie zadzwoniłam ale od rana miałam urwanie głowy.
-Gdybym miała czekać na twój telefon, to chyba dotarłabym do Ciebie za miesiąc. Dobrze, że wstałam z samiuśkiego rana i sprawdziłam połączenia. Zabukowałam już bilet. W Nowym Jorku planowo będę o 11:45. Niestety będziesz musiała pofatygować się po mnie na lotnisko. To daleko od Ciebie?
--O nic się nie martw. Będę czekała na Ciebie na lotnisku. Już nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę. I jeszcze raz przepraszam, że nie zadzwoniłam.
-Już dobra, dobra. Jakoś przeżyję tę twoją niesubordynację. Najważniejsze, że dokładnie za 23 godziny i 42 minuty się zobaczymy. Nowy Jork będzie nasz. Szykuj się na podbój Lily.
--Wiesz u mnie trochę się pozmieniało, ale może coś...
-Nie ma żadnego ale Lil. Zobaczysz, to miasto będzie nasze. A teraz lecę się pakować. Do jutra
Chciałam jej powiedzieć, że nie jestem już sama, więc nie będę z nią szalała tak jakby ona tego chciała. Ale oczywiście Jenn nigdy nie może do końca mnie wysłuchać. Skoro tak, dowie się o wszystkim jutro.
Pożegnałam się z nią i zakończyłam rozmowę. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wyszłam do salonu...
CZYTASZ
"No More Darkness"
RomanceAby móc zapomnieć o tragicznej przeszłości , Lily decyduje się uciec do Nowego Jorku. Jednak i tam nie jest pisane jej szczęście, aż pewnego razu z pomocą przychodzi pewien mężczyzna, którego nie da się tak szybko wymazać z pamięci.