Od ponad godziny siedzieliśmy w gabinecie Grega i zaczynam się coraz bardziej wkurwiać.
--Kurwa jak długo to może jeszcze trwać ?
Oboje z Nero spojrzeli się na mnie a Greg odpowiedział :
-To nie jest takie proste jak się z pozoru wydaje Max. Mówiłem Ci, że to może potrwać. Mogłeś jechać do domu tak jak zaproponowałem, a ja zadzwonił bym gdybym coś znalazł.
--Po co mam kurwa jechać do tego jebanego domu skoro jest pusty? Wolę zostać tutaj i być na bieżąco. I szczerze sądziłem, że w dwudziestym pierwszym wieku odkodowanie telefonu to nie taki czasochłonny proces!
-Spokojnie stary, jestem na dobrej drodze. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość.
Na zmianę siedziałem, wstawałem i chodziłem. Nie umiałem poradzić sobie z myślami i czekaniem tak naprawdę do końca nie wiedząc na co. W myślach błagałem chociaż o jeden malutki trop, który wskaże mi gdzie ona jest. Czułem się jak największy dupek świata, wiedząc, że straciłem ją przez własną głupotę. Obiecałem jej, że będę z nią szczery i naprawdę chciałem jej o wszystkim powiedzieć, tylko czekałem na odpowiedni dla niej moment bo nie chciałem, żeby przez te wiadomości załamała się do końca. A teraz? Nie mam już nic. Mój dom stoi pusty a moja kobieta jest z dala ode mnie, sama i bezbronna.
Z powrotem usiadłem na fotel i poczułem jak wzrok Nero wypala mi dziurę więc gdy popatrzyłem na niego powiedziałem:
--Czego chcesz?
-Zastanawiam się stary jak mogę ci pomóc, bo widzę, że w chwili obecnej nie umiesz poradzić sobie ze samym sobą.
--Dopóki nie dowiem się gdzie jest, nikt nie jest w stanie mi pomóc rozumiesz!
-Max na pewno je znajdziemy. Zobaczysz.
--Uwierz mi, że na nic innego narazie nie liczę.
Po kolejnych trzydziestu minutach czekania, w końcu usłyszałem Grega:
-Nie wiem czy te informacje okażą się przydatne. Ale narazie to wszystko co udało mi się znaleźć.
--W takim razie mów!
-Po odkodowaniu jej telefonu znalazłem dwa najczęściej wybierane numery. Jeden z tych numerów jak się domyślasz należy do ciebie. Drugi zaś do niejakiej Kristin Bell.
--Kristin? Przecież jej przyjaciółka nazywa się Jenn.
-Tak mówiłeś mi o tym, więc sprawdziłem dane tej kobiety. To amerykanka urodzona i zamieszkująca Nashville. Pracuje jako sekretarka w lokalnym komisariacie policji.
--Możesz czegoś więcej się dowiedzieć?
-Przy sobie mam tylko podstawową wersje tego programu. Będę w stanie cokolwiek więcej powiedzieć, jutro gdy dotrę do pracy.
--Kurwa! Nie mogę czekać do jutra Greg.
-Wydaję mi się, że nie masz innego wyboru. Dzisiaj nie jestem w stanie nic więcej zrobić. Przykro mi Max.
Wstałem otworzyłem drzwi i wychodząc powiedziałem:
--Czekam jutro na twój telefon. I mam nadzieję, że znajdziesz coś naprawdę konkretnego. Narazie Greg.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Straciłem prawie cały dzień i dosłownie niczego nowego się nie dowiedziałem. Nero dogonił mnie i razem wsiedliśmy do samochodu. Odpalił silnik i zapytał:
-To dokąd teraz?
--Do domu. Muszę jeszcze raz wszystko przejrzeć.
Po przyjeździe spławiłem Nero mówiąc mu, że chcę zostać sam. Wszedłem do apartamentu i pierwsze co zrobiłem to nalałem sobie szklankę whisky i ponownie usiadłem do komputera. Krok po kroku przejrzałem wszystkie otwarte przez nią karty na mojej poczcie i sprawdziłem historię przeglądania. Jedyne na co się natknąłem to fakt, że wpisywały moje dane w przeglądarce internetowej. Zamknąłem laptopa , wróciłem do kuchni i nalałem sobie kolejną szklankę alkoholu wypijając ją jednym duszkiem. Następnie poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Gdy się wytarłem, ręką sięgnąłem po moje dresy do spania. I zauważyłem, że obok nich leży złożona w kosteczkę piżama Lily. Wziąłem ją do ręki i powąchałem. Nadal było czuć jej piękny zapach. Kurwa co ja narobiłem-pomyślałem i czując się jeszcze bardziej wkurwiony zacisnąłem pięść, po czym z całej siły walnąłem nią w ścianę. Siła uderzenia była na tyle duża, że biały kafelek pękł tłukąc się o podłogę a ja ujrzałem na swojej pięści krew. Wszystkie cztery knykcie były mocno obdarte, a ja czując ból wiedziałem już, jak teraz mogła czuć się Lily. Walnąłem w ścianę kolejne kilka razy chcąc rozładować emocje gdy nagle usłyszałem swój telefon. Owinąłem dłoń ręcznikiem i podbiegłem do niego. Na wyświetlaczu pojawił się numer Nero i pomimo to, że nie chciałem z nim gadać odebrałem:
--Czego?
-Może jednak chcesz żebym wpadł do ciebie co?
--Mówiłem, że chcę być sam. Nie rozumiesz tego?
-Rozumiem stary. Ale słysząc jak twoim przeciwnikiem jest ściana wolałbym nie zostawiać cię jednak samego.
--Jeżeli masz problemy ze snem radzę ci wziąć jakieś pastylki na sen. A teraz spierdalaj.
Zakończyłem połączenie i rzuciłem telefon na stolik. Założyłem dresy, opłukałem dłoń pod zimną wodą zmywając krew i położyłem się do łóżka. Leżałem i myślałem o tym gdzie teraz może być. Co może robić. Czy nadal o mnie myśli. I przyrzekłem sobie w tej chwili, że jeżeli do końca jutrzejszego dnia nie dowiem się konkretnych rzeczy, moim kolejnym krokiem będzie wyjazd do Nashville. Następnie przykryłem się kołdrą, na której również czułem jej zapach, przekręciłem się na bok i zasnąłem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od samego rana, gdy tylko wstałem siedziałem z trzecim kubkiem kawy na tarasie, bo wiedziałem jak bardzo to miejsce lubiła Lily. Pociągnąłem kolejny łyk gdy nagle usłyszałem:
-Nie za dużo tej kawy mój drogi?
Zdziwiony obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Morgan stojącą przy wejściu na taras.
--Witaj Morgan.
-Dzień Dobry Panie Walker.
--Nie wydaje mi się, żebym cię na dzisiaj wzywał.
-Pan nie, ale w piątek napisała do mnie panienka Lily z prośba o dzisiejsze przyjście i przygotowanie obiadu dla was, Nero i jej przyjaciółki.
--To już nie aktualne. Więc możesz wracać do domu.
-Coś się stało Panie Walker?
--To nieistotne Morgan. A teraz zostaw mnie samego.
Z powrotem ułożyłem się wygodnie na leżaku i zamknąłem oczy. Po chwili znów usłyszałem jej głos:
-Przeżyłam w swoim życiu wiele mój synu. I wiem kiedy ktoś cierpi z miłości.
Uwielbiałem ją ale teraz naprawdę chciałem być sam. Nie potrzebowałem babci dobrej rady więc powiedziałem:
--Miłość nie istnieje Morgan. Zapamiętaj to. A teraz naprawdę proszę, żebyś zostawiła mnie samego.
-Traktuję cię jak własnego syna Max. I widzę jak cierpisz. Ale pamiętaj jedno mój drogi, że w chwili gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla Ciebie świat nie jest już taki sam, jakim był do tej pory. A patrząc na Ciebie widzę, że twój świat zmienił się odkąd poznałeś Lily.
Gdy dotarły do mnie jej słowa i zrozumiałem co chciała mi przez to powiedzieć poczułem, że chcę z nią porozmawiać. Otworzyłem oczy, odwróciłem się i spojrzałem za siebie. Ale Morgan niestety już nie było...
CZYTASZ
"No More Darkness"
Lãng mạnAby móc zapomnieć o tragicznej przeszłości , Lily decyduje się uciec do Nowego Jorku. Jednak i tam nie jest pisane jej szczęście, aż pewnego razu z pomocą przychodzi pewien mężczyzna, którego nie da się tak szybko wymazać z pamięci.