Poród był jednym z najbardziej pamiętliwych doświadczeń i to tych szczęśliwych. Kiedy zobaczyłam mojego mężczyznę, który trzymał naszego synka w swych ramionach wiedziałam, że już nic więcej do szczęścia nie potrzebuje. Byłam dumna z Maxa, że był taki dzielny podczas porodu i wspierał mnie w najważniejszych momentach. Po powrocie ze szpitala urządził przyjęcie, na którym byli wszyscy nasi bliscy. Morgan jak zwykle dała wyśmienity popis kulinarny, Nero robił przepyszne drinki zarówno te alkoholowe jak i bezalkoholowe dla mnie. Jenn zabawiała całe towarzystwo a mama Maxa cały czas zajmowała się maluszkiem. Przy dziecku czas płynął szybciej niż każdemu mogło by się wydawać więc w mgnieniu oka dni zamieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące.
Siedziałam na tarasie naszego olbrzymiego ogrodu popijając Latte Macchiato i czytając książkę, gdy nagle usłyszałam krzyk Maxa:
-Theo!
Spojrzałam w lewą stronę i zobaczyłam jak Max goni naszego synka, który cały ubrudził się ziemią. Uśmiechnęłam się jak widok ich obojga gdy Max znów krzyknął:
-Theo! Natychmiast się zatrzymaj!
Po chwili Max dogonił go i łapiąc go podniósł na ręce. Theo zaczął klaskać w dłonie śmiejąc się a gdy podeszli bliżej mnie Max odezwał się:
-Kotku czy możesz mu w końcu wytłumaczyć, żeby przestał kopać dziury w ziemi a następnie się w niej tarzał! Przecież zaraz przyjedzie po niego moja matka a on wygląda jakby był górnikiem!
Mama Maxa po narodzinach Theo bardzo się zmieniła, wyszła z depresji za pomocą naszego synka, którym uwielbiała się zajmować. Zamieszkała trzy ulice dalej i jak tylko nadarzyła się okazja zabierała go do siebie. Spojrzałam na nich i powiedziałam:
--Kochanie nie znasz takiego przysłowia, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko?
-Lily cholera ja rozumiem wszystko, ale dopiero co ubrałem go w czyste ciuchy a on pierwsze co zrobił to wytarzał się w ziemi.
Zaczęłam się śmiać i patrząc teraz na Theo powiedziałam:
--Theo tyle razy Ci mówiłam, żebyś nie denerwował taty. Jeżeli dalej nie będziesz się nas słuchał nie pojedziesz do babci.
On popatrzył na mnie ze smutną miną i wybełkotał:
-Aje ja ce do baby!
--Więc bądź grzeczny.
-Aje ja cialem kopac scarb mamusiu.
Z szerokim uśmiechem powoli wstałam i podeszłam do nich mówiąc i całując Theo w czoło:
--Umówmy się, że skarbu nie kopiemy w czystych ubrankach dobrze?
-Dobzie mamusiu.
--A teraz chodź trzeba cię szybko przebrać, bo za chwilę przyjedzie babcia.
Kilkanaście minut później Theo był umyty i przebrany w czyste ubrania. Zeszłam z nim na dół gdzie czekała na nas Vivienne mówiąc:
-Kto jest moim ukochanym wnukiem?
Theo wyciągnął rączki w jej stronę i z piskiem powiedział:
-Jaaaa jaaaa
Vivienne uśmiechnęła się szeroko i biorąc go na ręce dała mi buziaka w policzek mówiąc:
-Hej kochana. Rozmawiałam z Maxem czy mogę dzisiaj wsiąść Theo do siebie na noc, ale on jak zwykle zaczął kręcić nosem mówiąc, żebyś to ty zadecydowała.
CZYTASZ
"No More Darkness"
RomanceAby móc zapomnieć o tragicznej przeszłości , Lily decyduje się uciec do Nowego Jorku. Jednak i tam nie jest pisane jej szczęście, aż pewnego razu z pomocą przychodzi pewien mężczyzna, którego nie da się tak szybko wymazać z pamięci.