51. Epilog

36.3K 1K 187
                                    

Poród był jednym z najbardziej pamiętliwych doświadczeń i to tych szczęśliwych. Kiedy zobaczyłam mojego mężczyznę, który trzymał naszego synka w swych ramionach wiedziałam, że już nic więcej do szczęścia nie potrzebuje. Byłam dumna z Maxa, że był taki dzielny podczas porodu i wspierał mnie w najważniejszych momentach. Po powrocie ze szpitala urządził przyjęcie, na którym byli wszyscy nasi bliscy. Morgan jak zwykle dała wyśmienity popis kulinarny, Nero robił przepyszne drinki zarówno te alkoholowe jak i bezalkoholowe dla mnie. Jenn zabawiała całe towarzystwo a mama Maxa cały czas zajmowała się maluszkiem. Przy dziecku czas płynął szybciej niż każdemu mogło by się wydawać więc w mgnieniu oka dni zamieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. 


Siedziałam na tarasie naszego olbrzymiego ogrodu popijając Latte Macchiato i czytając książkę, gdy nagle usłyszałam krzyk Maxa:

-Theo!

Spojrzałam w lewą stronę i zobaczyłam jak Max goni naszego synka, który cały ubrudził się ziemią. Uśmiechnęłam się jak widok ich obojga gdy Max znów krzyknął:

-Theo! Natychmiast się zatrzymaj!

 Po chwili Max dogonił go i łapiąc go podniósł na ręce. Theo zaczął klaskać w dłonie śmiejąc się a gdy podeszli bliżej mnie Max odezwał się:

-Kotku czy możesz mu w końcu wytłumaczyć, żeby przestał kopać dziury w ziemi a następnie się w niej tarzał! Przecież zaraz przyjedzie po niego moja matka a on wygląda jakby był górnikiem!

Mama Maxa po narodzinach Theo bardzo się zmieniła, wyszła z depresji za pomocą naszego synka, którym uwielbiała się zajmować. Zamieszkała trzy ulice dalej i jak tylko nadarzyła się okazja zabierała go do siebie. Spojrzałam na nich i powiedziałam:

--Kochanie nie znasz takiego przysłowia, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko? 

-Lily cholera ja rozumiem wszystko, ale dopiero co ubrałem go w czyste ciuchy a on pierwsze co zrobił to wytarzał się w ziemi. 

Zaczęłam się śmiać i patrząc teraz na Theo powiedziałam:

--Theo tyle razy Ci mówiłam, żebyś nie denerwował taty. Jeżeli dalej nie będziesz się nas słuchał nie pojedziesz do babci.

On popatrzył na mnie ze smutną miną i wybełkotał:

-Aje ja ce do baby!

--Więc bądź grzeczny.

-Aje ja cialem kopac scarb mamusiu.

Z szerokim uśmiechem powoli wstałam i podeszłam do nich mówiąc i całując Theo w czoło:

--Umówmy się, że skarbu nie kopiemy w czystych ubrankach dobrze?

-Dobzie mamusiu. 

--A teraz chodź trzeba cię szybko przebrać, bo za chwilę przyjedzie babcia. 

Kilkanaście minut później Theo był umyty i przebrany w czyste ubrania. Zeszłam z nim na dół gdzie czekała na nas Vivienne mówiąc:

-Kto jest moim ukochanym wnukiem?

Theo wyciągnął rączki w jej stronę i z piskiem powiedział:

-Jaaaa jaaaa 

Vivienne uśmiechnęła się szeroko i biorąc go na ręce dała mi buziaka w policzek mówiąc:

-Hej kochana. Rozmawiałam z Maxem czy mogę dzisiaj wsiąść Theo do siebie na noc, ale on jak zwykle zaczął kręcić nosem mówiąc, żebyś to ty zadecydowała. 

"No More Darkness" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz