Rozdział 30

335 25 3
                                    

Pov Medusa

-Jestem Adrian. - oznajmiłem, podając dłoń.

-Teresa. - ujęła, mierząc mnie wzrokiem z góry na dół i na odwrót. - Co nie zmienia faktu, że nadal nie dowiedziałam się nic, na twój temat oprócz  imienia.

-Mamo to mój przyjaciel. - powiedziała brunetka, trzymając się mojego ramienia.

-No dobrze. Chodźcie. - pokazała dłonią na drzwi wyjściowe.

-To co się dokładnie stało? - zapytałem Elizę.

-Jakieś drgania mięśnia sercowego. Będę mieć tak co ileś czasu, dopóki organizm nie przyjmię nowych leków. - rzekła.

-Boże... - wydusiłem z siebie.

Stanęliśmy przed szpitalem. Spojrzałem w niebo, bacznie obserwując gwiazdy.

-Ładnie co? - powiedziała.

Spojrzałem na dziewczynę, która również przyglądała się temu samemu zjawiskowii.

-No... - westchnąłem zmęczony.

Moje dni były trudne. Nie mogłem zasnąć i codzinnie chodziłem wyczerpany. Tłumaczono mi, że powinnienem iść do lekarza. Jednak sprzeciwałem się, nie mając na to czasu.

-Musimy już jechać. - usłyszałem głos  pani Teresy.

-Cześć. - powiedziała, stawając na palcach.

Dała mi buziaka, następnie znikęła wchodząc do czarnego Mercedesa. Popatrzyłem jak znika w cieniu szpitalnej latarnii, sam wchodząc do swojego BMW.

Puściłem piosenkę Merghaniego - Wiele liczb.

,,Chyba widziałem już za wiele liczb, za wiele liczb... Nie chce mi się liczyć ich..."

Włączyłem telefon, czując jego wibracje.

Eliza: Przepraszam, zapomniałam nawet podziękować za to, że przyjechałeś. Za to, że jesteś gdy Cię potrzebuję.

Nie odpisywając nic, ruszełem ciemnymi uliczkami do naszego, wspaniałego domu...

Pov DeejayPallaside

-Ej stary obudź się.! - przypatrywałem się Michałowi, który próbował obudzić Adriana.

Z tego co mi było wiadomo, to wrócił po trzeciej w nocy. Wiem, że przez ostatnie dni był bardzo zmęczony, ale spać do 12- nastej w południe to nie zbyt dobry pomysł.

-Co chcecie? - zapytał z grymasem na twarzy.

-Chodź coś zjeść. - powiedziałem, następnie wyszedłem z Boxdelem, z jego pokoju.

Zeszliśmy na dół, czując przepiękny zapach roznoszący się po całym domu.

-O wow, co to jest? - zapytałem, widząc moją piękną brunetkę, nad przygotowywaniem obiadu.

-Zupka. - oznajmiła, lekko się przy tym śmiejąc.
-A gdzie Adrian?

-Jeszcze śpi. - powiedział Boxdel, zapatrzony w telefon.

-Moim zdaniem to ostatnimi czasy coś się z nim dzieje. Nie macie takiego samego wrażenia? - zapytała.

-Dlaczego? - spytał Michał, oriętując się, że Laura zdążyła położyć przed nim już gorącą zupę.

-Jest posmutniały, wyczerpany... - ciągnęła zdanie, na temat Adriana.

-Niewyspanny.- nagle w drzwiach stanął we własnej osobie, Medusa.

-I tak uważam, że..

-Że powinniście mnie zostawić w spokoju. - przerwał Adrian, Laurze na co nerwowo się  spojrzałem.

Dziewczyna spojrzała się na nas wszystkich jakgyby szukając, takiego samego zdziwienia jakiego wywołał u niej blondyn.

Po zjedzeniu posiłku, podałem kluczyki brunetce, ponieważ stwierdziła, że tylko zakupy mogą poprawić jej humor.

Ahh kobiety...

-Stary co się z Tobą dzieje? - zapytałem stojąc na dworzu, obok Adriana.

- A co się mogłoby ze mną stać?








Murderer_TommyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz