Rozdział 36

291 30 3
                                    

Pov Laura

-To co robimy?- zapytał Adrian, kiedy wszyscy usiedliśmy w kuchnii.

-Zajmijmy się tym jutro. Poszukamy czegoś w internecie, a później zapytamy Klauna o więcej informacji. -powiedział Daniel.

-No dobra. Idziemy spać?

-Ja idę pierwsza do łazienki. - powiedziałam, marząc o gorącej kąpieli.

Miałam ochotę zanurzyć się w wodzie mimo wolnie się przy tym relaksując. Niestety nie mogłam, sobie na to pozwolić, iż nasza łazienka wyposażona była jedynie w prysznic.

15 minut później byłam już odświeżona i czysta. Umyłam zęby i poszłam na pierwsze piętro.

Minęłam pokój Medusy w, którym chłopacy robili lajwa. Z tego co słyszałam to powiadomiki widzów o tym, że nie będę w nim uczęstniczyć.

Weszłam do naszego pokoju. Brudne rzeczy zapakowałam do mojej torby, a następnie  wyciągnęłam moją ulubioną bluzę.

Wzięłam mojego IPhona zostawionego, wcześniej na jedynych z szafek. Oparłam się o ścianę, przeżywając strach przez Daniela, który przyglądał mi się, oparty o futrynę.

-Co? - zapytałam.

-To raczej ja powinnienem o to zapytać. - powiedział, a moje myśli znów powędrowały na temat Artura.

-Nie mam ochoty. Zrozum.
- oznajmiłam.

Daniel przerwócił oczyma, odchodząc z miejsca. Jeszcze bardziej zrobiło mi się przykro, aż łzy zaczęły spływać po moim policzku.

Do głowy uderzały najgorsze wspomnienia. Chciałam zapomnieć i jednocześnie się zmienić. Zacząć żyć w spokoju. Inaczej. Nie mając najgorszych chwil załamania i braku siły.

Przytulać mojego brata, śpiewając mu kołysanki. Rozmawiając z nim do późnych godzin, przy kominku w salonie. Aż mama się denerwowała, ale i kochała.

Tłumacząc mu jakie jest życie. I jak trudno jest się uczyć, ciężkiej matematyki. Jak bardzo trzeba kochać ludzi, aby o nich nie zapomnieć.

I teraz już nie potrafiłam. Łzy leciały cziurkiem po moich policzkach. Wtuliłam się w moją poduszkę, pragnąc o zapomnieniu tego wszystkiego co tak bardzo sprawia mi ból.

-Nie płacz kochanie. - nagle obok mnie pojawił się Daniel, przytulając mnie do swojej piersi.

-Artur... To on... Znowu. - wydusiłam z siebie.

- Jutro o tym porozmawiamy. A teraz zaśnij. - powiedział, rysując uspokajające wzorki na moich plecach.

Położyliśmy się na materacu. Moja głowa nadal oparta była o ramię Żiżeja. Rozmyślając o najważniejszej osobie w moim życiu - zasnęłam.

***
Krótki ale szczery, przynam, że łezka poleciała.



Murderer_TommyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz