Remus Lupin zawsze szczycił się niezwykłym opanowaniem. Jego spokój i racjonalność zasługiwały na podziw zwłaszcza z uwagi na fakt, że przecież był wilkołakiem. Życie nauczyło go kontrolować każdą silną emocję z obawy przed wilkiem wewnątrz niego. Radził sobie najlepiej, jak potrafił. Lepiej niż większość osób w jego sytuacji, większość dzieci przemienionych, jeszcze zanim poszły do Hogwartu.
Tylko kilka razy zdarzyło mu się stracić kontrolę... Pierwszy, kiedy dowiedział się o „żarcie" Syriusza na Severusie. To, że przez Łapę Snape znalazł się we Wrzeszczącej Chacie, było dla Remusa niczym czysta zdrada. Tym bardziej bolesna, że dokonana przez najlepszego przyjaciela.
Drugi raz zdarzył się, kiedy otrzymał list od Jamesa, w którym chłopak poinformował go, że Łapa uciekł z domu i trafił do Potterów w ciężkim stanie. Mama Jamesa był w tamtym czasie uzdrowicielką w Świętym Mungu i gdyby nie ona, Syriusz prawdopodobnie mógłby się wykrwawić. Pozostawał wtedy nieprzytomny przez ponad tydzień, a ślady po magicznej chłoście nigdy nie zniknęły z jego pleców. Wilk Remusa po tej wiadomości również pozostawił chłopakowi na długo ślady swojej bytności.
Trzeci raz był raczej powolnym procesem, aniżeli jednorazową sytuacją. Działo się to podczas Pierwszej Wojny, po narodzinach Harry'ego, kiedy wśród członków Zakonu zaczęto podejrzewać szpiega. James i Syriusz stopniowo się od niego odcinali. Rogacz coraz rzadziej pozwalał mu brać swojego syna na ręce, jakby się obawiał, że Remus od razu go zagryzie. Co gorsza, Łapa w żaden sposób nie starał się protestować, a wręcz cały czasu ważnie obserwował Lupina.
Bolało. Każde pełne skrywanego lęku spojrzenie. Każdy grymas, który miał być niepewnym uśmiechem. Każda wymówka, żeby tylko rzadziej pojawiał się w ich domu. To było zupełnie tak, jakby już nie był im potrzebny, jakby zniknęły te wszystkie szczęśliwe lata szkoły.
A potem nadeszło apogeum. Wiadomość o śmierci Lily, Jamesa i maleńkiego Harry'ego była dla niego niczym topór kata odcinający głowę od szyi. Informacja, że stało się to przez Syriusza, że to on był zdrajcą, była równoznaczna z napluciem na martwe ciało. Zaszczuty i zbezczeszczony, tak właśnie się czuł. Równie dobrze mogliby i jego zabić. Nie grało to żadnej roli, już i tak był martwy. Fakt, że dowiedział się o stracie przyjaciół z porannego wydania Proroka, nie mógł już niczego pogorszyć. To było dno, w którym powoli się zagrzebywał.
List z Ministerstwa Magii, z wezwaniem do Azkabanu na ostatnią wizytę, rozdrapał bolesną bliznę ryjącą dziurę w jego sercu. Po dziesięciu latach przyszło do niego zawiadomienie, że ostatnią prośbą Syriusza Blacka było spotkanie z nim. Nie wyjaśniali nic więcej, żadnych powodów, nakreślenia sytuacji. Nic. Jedynie krótka wiadomość, że ewentualna wizyta odbędzie się pod koniec tygodnia.
Pełnia przypadała w środę. Miał idealną wymówkę, by nie stawić się w Ministerstwie. Gdyby chciał, mógłby się wyłgać i nigdy już nie musieć patrzeć na byłego przyjaciela i zdrajcę. Jednak, kiedy nadszedł dzień wizyty, Remus jak na sznurkach ubrał się, wyszedł z domu i pojawił w ministerstwie, gdzie wręczono mu z chłodną obojętnością Świstoklik do Azkabanu.
Kiedy tylko znalazł się w więzieniu, odczuł panujący tam chłód. Dwóch aurorów, których z nim wysłano, wzdrygnęło się i zadrżało. Z górnych pięter dobiegł ich ogłuszający wrzask i zawodzenie rodem z mugolskich horrorów.
– Black powinien być w górnych piętrach – mruknął jeden z nich. Remus skądś go kojarzył, ale nie potrafił sobie przypomnieć, skąd. – Lepiej chodźmy, zanim zjawią się te wysysające duszę pijawki.
Ruszyli w po spiralnych schodach, co jakiś czas mijając zakratowane sześcienne wnęki, w których zwijały się wychudzone postacie. Wszyscy mieli na sobie potargane, więzienne ubrania, a kilkoro było dodatkowo przykutych do ściany. Większość bujała się rytmicznie w przód i w tył pod najdalszą ścianą czasem mrucząc coś do siebie nieskładnie. Pojedyncze osoby wrzeszczały i wiły się w okowach, jakby je ktoś obdzierał ze skóry.
CZYTASZ
Niema Dusza
FanfictionPorzucony przez rodzinę, która miała się nim opiekować, Harry trafia pod opiekę Albusa Dumbledore'a. Na trzy lata Hogwart staje się jego domem, jest tylko jedna zasada. Nikt nie może go zobaczyć. Pierwszego września tysiąc dziewięćset dziewięćdzies...