Rozdział 9

8.3K 589 139
                                    

Severus po każdym obejrzanym wspomnieniu bladł coraz bardziej. Obrazy maleńkiego, zapłakanego dziecka zamkniętego w komórce pod schodami nie chciały zniknąć z głowy mężczyzny. Podobnie sprawa miała się ze wszystkimi obelgami, którymi Dursley'owie ciskali w stronę jego syna. Kiedy w końcu chłopiec miał około osiem lat, mężczyzna przeczuwał, że nadciąga najgorsze.

Harry tego dnia pracował w ogrodzie. Uśmiechał się delikatnie przycinając róże. Ładniejsze kwiaty wsadzał do wiklinowego koszyka, a resztę zwiędłych łodyg do worka.

Severus kątem oka dostrzegł poruszenie wewnątrz domu, a kiedy się odwrócił dostrzegł chudego, żylastego mężczyznę, przyglądającego się dziecku. Po kilku minutach do okna podeszła także Petunia. Severus nadal nie miał problemów z rozpoznaniem tej końskiej twarzy nawet mimo upływu lat. Kobieta powiedziała coś szybko i spojrzała na siostrzeńca z odrazą. Kiedy dwie postacie odeszły i zniknęły w głębi domu, Snape skupił się z powrotem na swoim synu.

Chłopiec miał głowę lekko odwróconą w bok i kątem oka obserwował co dzieje się za oknem. Wargi miał wykrzywione w dziwnym, gorzkim grymasie.

Cała scena się rozmyła i już po chwili Severus znajdował się wewnątrz domu. Tuż przed nim stała rozjuszona Petunia, a pod jej stopami na podłodze kulił się zaledwie ośmioletni Harry.

– Ciociu... Przepraszam! Ja nie chciałem... Przepraszam! – łkało dziecko. Jedyną reakcją kobiety był pogłębiający się grymas obrzydzenia na twarzy.

– Pojawiając się na progu naszego domu, zniszczyłeś mi życie – wysyczała. – Każdego dnia, każdej nocy, zamartwiałam się, czy będę w stanie otworzyć oczy, czy jeszcze się obudzę, czy przez to swoje dziwactwo nie wysadzisz nas w powietrze?! Jesteś taki sam jak ONA! Tak samo dziwny! Tak samo... nienormalny! A teraz, po tym co zrobiłeś, po tym jak zniszczyłeś moją rodzinę, błagasz o wybaczenie?! Twoja rodzina jest martwa, bo byli takimi samymi dziwadłami jak TY! Dlaczego w takim razie ty też nie mogłeś zdechnąć?! Dlaczego musieli podrzucić cię akurat nam?! Jakim prawem coś takiego jak ty może w ogóle się odzywać?! Jak coś takiego jak ty dostało prawo do życia?!

W następnej chwili chłopiec otrzymał siarczysty policzek i został wywleczony z domu. Na zewnątrz było już ciemno, a w większości domów nie paliły się już światła. Petunia zawlokła siostrzeńca pod najbliższy plac zabaw i rzuciła na ziemię.

– Nie waż się nigdy wracać do naszego domu! – wrzasnęła. – Jeśli zobaczę cię w naszym pobliżu jeszcze raz, osobiście wyślę cię na spotkanie z twoją martwą matką!

Kiedy jej postać zaczęła się oddalać, Harry podciągnął kolana do piersi i ukrył głowę w zwiniętych rękach. Całe, drobniutkie ciało chłopca trzęsło się od zimna i szlochu.

Gdzieś w oddali rozbrzmiał głośny huk zwiastujący nadchodzącą burzę.

***

Dopiero palący ból w płucach poinformował Severusa o tym, że nie oddycha. Powoli wziął pierwszy, drżący oddech, starając się trzymać wszystkie emocje na wodzy. Siedzący obok niego Harry, po raz kolejny zwinął się w pozycji embrionalnej. Mężczyzna odrzucił nagłą falę rządzy mordu, skierowaną w stronę Dursley'ów i skoncentrował się na swoim dziecku.

Owszem, był nieczułym draniem i najchętniej rzuciłby to wszystko w diabły. Nie nadawał się na rodzica, po prostu nie. Tyle tylko, że Albus postawił go między młotem a kowadłem, a swoje pięć knutów dołożył właśnie chłopak.

Nie wybaczyłby sobie pozostawienia samemu sobie tego chłopca. Ich dzieciństwo było zbyt podobne, a przecież Severus niejednokrotnie zapełniał siebie, że jego dziecko, jeśli kiedykolwiek przyjdzie na świat, nigdy nie podzieli takiego losu.

Niema DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz